Wpis z mikrobloga

Jak wybuchł Czarnobyl to myśmy wszystko wiedzieli, babci się to przyśniło na dwa dni przed Matki Boskiej Gromnicznej z dokładną datą. No i jak staliśmy wtedy w kuchni to okna były zaparowane bo się kartofle gotowały, zaraz wujek przyszedł i powiedział do mamy że Czarnobyl wybuchł i Ona się popłakała. My się wystraszyliśmy z siostrą bo zaraz za wujkiem przyszło dwóch Panów na czarno ubranych w takich gumowych maskach gazowych i go zabrali, zrobiło się cicho od razu i drzwi były otwarte bo nawet nie zamknęli, to tak szybko było że jeszcze zapach tej stęchłej gumy było czuć. Myśmy wtedy mieli kolejno ja sześć a siostra trzy lata. Mama się zaczęła pakować a myśmy stali i płakali. Jak nas żołnierze władowali na jakąś pakę to ja miałem taki aparat jak polaroid i zrobiłem zdjęcie i takie groszki wyszły na tym zdjęciu. Powietrze się inne wydawało, słone jakby od szlochania tych ludzi wszystkich, niektórych ludzi żołnierze prowadzili do samochodów ciężarowych a niektórych poganiali dziwnymi prętami i ustawiali w kolumny Ci Panowie na czarno ubrani w maskach. Potem jak ruszyliśmy to ta kolumna się oddalała coraz bardziej i bardziej. W końcu nam krew z nosa zaczęła kapać i straciliśmy rachubę, gdzie jedziemy, co to za światła, ktoś ciężko oddychał ale teraz już jakby ciszej. Obudziliśmy się w szpitalu ale tam nie było lekarzy, wszędzie stały stalowe łóżeczka z białymi baldachimami, przy każdym jakaś kroplówka z żółtą etykietą, jarzeniówki świeciły na niebiesko aż oczy kuły. To dziwne ale nie myślałem wtedy o nikim bliskim, patrzyłem w wenflon i zastanawiałem się po co mi to... #gownowpis #choreopowiesci #rzeczywistoscalternatywna #pasta #creepystory
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach