Wpis z mikrobloga

Problemy zaczynają się gdy zaczyna nam zależeć.

Czy to w rozmowie o pracę, czy granie koncertów, czy rysowanie... a chyba najczęściej przy kontaktach z kobietami.
A nawet pisanie wpisów na mikroblogu.

Pisze już długo, ale to właśnie najwięcej plusów chyba zdobywały wpisy pisane o 6-7 rano przed uczelnią, bądź pracą.
Na szybko, bez korekty, luźnym pismem.

A najgorzej? Chyba gdy spędziłem 2 godziny na zbieraniu materiałów, tłumaczeniu ich, a następnie pisaniu samego wpisu.
By ostatecznie zebrać 12 plusów. To jest trochę taki paradox. Takie 4h vs 40 minut, gdzie te 40 minut pisane na luzie, bez źródeł podoba się publiczności, widzom, czytelnikom bardziej, niż coś nad czym spędziliśmy więcej czasu.

Przy rozmowie o pracę, gdy szedłem na luzie (bo nie oszukujmy się, jak szukałem pracy to miałem innych 20 firm do wyboru), to zawsze po pierwszej rozmowie byłem przyjmowany. Branża informatyczna. Nie miałem zbytniego stresu. Jak nie ta to inna firma.

Ale gdy szedłem w kierunku grafiki... miałem stresa. Bo mi zależało. Co prawda kandydatów było więcej... i moje umiejętności też nie wystarczały i najczęściej znajdują się lepsi. Nawet nie zostałem przyjęty na studia graficzne.

I chyba tak jest, że gdy mi zaczyna zależeć to wszystko zaczyna się psuć.

Jakby ludzie instynktownie coś czuli. Pewną... niepewność.

Stałem na scenie z zespołem wielokrotnie. Jak mi się trafiło grać z nowym zespołem, z o wiele lepszymi muzykami niż dotychczas grałem... to przyznam, że pierwszy koncert zawaliłem. Może nie tak tragicznie jak mogłoby się wydawać. Ale osobiście czułem, że zagrałem słabo. Koncert mały, bo tylko 150-250 osób. Akustyczny, ale jednak...

Trochę też pewnie nie mogłem się zgrać z zespołem, bo nie wiedziałem co inni członkowie zespołu myślą. Co czują. Bo to jest ciekawa rzecz wśród muzyków. Im lepiej poznasz osoby z którymi grasz, nawiążesz z nimi więź (naprawdę dziwna sprawa), to potrafisz przewidzieć ich ruchy i się do nich dostosować. Tak jakbyś uczył się tych osób na pamięć i potrafił przewidzieć, gdzie popełnią błąd, gdzie się dostosować, gdzie zwolnić, albo przyspieszyć tempo.

Tak. Nawet profesjonalni muzycy popełniają błędy na koncertach. Co prawda rzadko i rzadziej, niż amatorzy... ale zdarza się. Zależy chyba to też od typu koncertu.

I czasem ciężko jest to uczucie stresu wyeliminować. Sam wiem doskonale, że gdy gram na luzie to gram lepiej... ale jednak w niektórych sytuacjach po prostu nie mogę pozbyć tego uczucia.

I to samo mam z kobietami. Gdy oleję, to nagle wszystko zaczyna się układać (ale o tym nie chcę teraz pisać).

Czy nawet rysowanie. Gdy postawię sobie limit czasu, że gdy wrócę z pracy i mam godzinę na rysowanie, to nagle wszystko wychodzi lepiej. O wiele lepiej, niż gdy mam sobotę, czy niedzielę wolną i cały poranek dla siebie, aby rysować.

Bo jednak to co produkujemy, jak się prezentujemy i jak bardzo jesteśmy wydajni i czy tworzymy dobrej jakości materiały jest ważne. Bo koniec końców, dla nas jako twórców to jest cel. Zadowolić odbiorcę, widza.


I to co mają mistrzowie z wieloletnim doświadczeniem, a czego nie mają amatorzy, to oprócz zdolności jest to prawdopodobnie również pewność siebie. Myśl, że skoro robimy coś długo, to musimy być w tym dobrzy. I nie ma się czym przejmować, że nie wyjdzie. Bo przecież w końcu mamy w tym tyle lat doświadczenia.

Więc obojętnie co robisz, wrzuć na luz. Bo może ci to wyjść na lepsze ;)

#gitara #motywacja #rozwojosobisty #rozowepaski #zwiazki
  • 8
  • Odpowiedz
@Rezix: "Jak się bardzo czegoś chce, to czasami nie wychodzi", wiele osób to odkryło przed tobą, ale i tak +, bo zawsze warto to sobie uświadomić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Rezix różnica jest taka, że rozmowa kwalifikacyjna do firmy jest jedna, pani w hr, nie da Ci drugiej szansy, jak poległeś. W związku musisz popełnić straszne świństwo, by nie dostać kolejnej szansy.
  • Odpowiedz