Wpis z mikrobloga

W okolicach Bielawy na Dolnym Śląsku zauważyłem na cmentarzach wiele starych grobów dzieci, które nie przeżyły swoich pierwszych miesięcy życia. Cechą wspólną była data śmierci. Wrzesień 1955 roku.

Z rozmów z okolicznymi mieszkańcami dowiedziałem się, że zmarły wszystkie dzieci, które były w tym okresie szczepione. Nikt nie przypominał sobie dalszych detali, ale wszyscy powtarzali, że doszło do jakiejś pomyłki i dzieciom wstrzyknięto coś, co szczepionką nie było. Z rozmów z rodziną dowiedziałem się, że i u nas jeden z "wujków" zmarł w tym samym czasie, z tego samego powodu.

Jeśli macie jakiekolwiek wiadomości na ten temat, słyszeliście coś od rodziny, znajomych, trafiliście gdzieś na opracowanie przypadku w literaturze, czy nawet prasie, to dajcie proszę znać.

#bielawa #dolnyslask
  • 199
  • Odpowiedz
No dobra już nie piszcie "wołaj" tylko plusujcie tamten pierwszy komentarz.

Szanse na rozgryzienie zagadki są marne, ale jeśli tylko uda mi się cokolwiek ustalić, albo nazbierać jakichś pobocznych ciekawostek, to zawołam.

  • Odpowiedz
@iskra-piotr: na pewno chodzi o wadliwe szczepienia? Obowiązkowe szczepienia dzieci są w Polsce od 1960 roku, nie wiem czy wcześniej było to tak popularne żeby aż taki odsetek dzieciaków zmarł po wadliwych szczepionkach w jednym okresie - była by afera jak ja #!$%@? i pewnie jeszcze kary śmierci dla lekarzy. A może były? Może to ten krztusiec?
  • Odpowiedz
@iskra-piotr: moj dziadek jest z Bielawy. Niestety z nim juz sie nie pogada za bardzo, ale moze moj tata, albo jego bracia, bedą cos wiedzieć. Dziadek lvl 90, wiec sa szanse, ze cos przekazał.
Ale wołać możesz jak dowiesz sie czegos wiecej.
  • Odpowiedz
@iskra-piotr: Moja babcia między 54 a 60 urodziła czterech synów, umierali najpóźniej dwa tygodnie po porodzie, taka była chyba wtedy opieka medyczna, mieszkali w mieście i rodziła w szpitalu. Nigdy nie pytałem o szczegóły, cała ta sytuacja wydaje mi się tak potworna, że nie miałem serca jej o to pytać. Potem normalnie urodziła dwie córki.
  • Odpowiedz
@iskra-piotr: lubię takie historie. Chętnie dowiem się czegoś więcej. Odnośnie szczepień to mój tato (rocznik 1945) opowiadał mi, że na szczepienie przyjeżdżał lekarz, w strzykawce miał słuszną porcje szczepionki, jedną igłę i tylko przed każdym wkłuciem opalał igłę w promieniu palnika Bunsena. Może to też w jakiś sposób było przyczyną przenoszenia zakażenia, chorób itp.
  • Odpowiedz
była by afera jak ja #!$%@?


@Tosca303: W Polskiej Republice Ludowej wszystko było cacy i nigdy nic złego się nie działo, plany były wyrabiane ponad normę, wszyscy byli szczęśliwi i nowa Polska rosła z każdym dniem w siłę, a już sianie jakiejkolwiek paniki? Skądże znoooowu. Im tragiczniejsze przypadki, tym szybciej były zamiatane pod dywan.

Niedługo będę się składał do pisania artykułu o tuszowanych przez PRL katastrofach. Nie jest łatwo, bo oficjalnych
  • Odpowiedz
@salvador5000: Przyjrzę się też dokładniej epidemii ospy z 1963 roku. Wtedy zaszczepiono w bardzo krótkim czasie 8 mln Polaków. Podejrzewam, że przy takiej akcji też mogło być niewesoło z higieną. Oficjalnie mamy tu tylko 7 ofiar, ale to była jedna z tych spraw, o których PRL głośno nie chciała mówić, więc możliwe, że te 7 osób to taka wersja "nic się nie stało, proszę się rozejść".
  • Odpowiedz
@Tosca303: bo to nie było coś, co się po prostu stało (jak katastrofy)..

Wawrzeckiego pokazowo stracono, bo afera wyszła na jaw, a on "działał na szkodę ludu pracującego i całego kraju". To jest w dalszym ciągu propaganda sukcesu PRL. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tam machloj był duży, a jeden pokazowo powieszony kozioł ofiarny i kilku osadzonych, to był i tak taki plasterek na otwarte złamanie kości od
  • Odpowiedz