Wpis z mikrobloga

Powiem trochę o tym czemu porzuciłem zawód kierowcy autobusu po 5 raptem latach i czemu tak #!$%@? mnie spotykanie się z pracodawcami.

Niedawno powiedziałem adios pewnemu przewoźnikowi ze wschodniej Polski. Bardzo cieszyłem się z tej decyzji, bo dużo mnie nerwów za każdym razem kosztowało bytowanie i obcowanie z tym pracodawcą. Firma z korzeniami końca okresu stalinowskiego, żyjąca jeszcze 10 lat temu zupełnie świetnie. Stosunkowo nowe autosany, a te starsze utrzymywane w dobrym stanie technicznym. Linie wszędzie w okolicy. A dziś? Stare, gnijące trupy, do których bałbym się wsadzić swoje dzieci, gdybym wiedział w czym jadą. A wiem. I wiem jakie jest szefostwo. Płace - HA HA. Jakie płace? Miesiąc #!$%@? i dostajesz 1700zł, mechanicy - mniej jak najniższa krajowa. Dwa auta za mojej kadencji dokonały żywota z powodu zgnitych ram, a ile razy się domagałem serwisu, bo coś było tak permanentnie uszkodzone, że przy pierwszej kontroli policyjnej autu zabierane są dokumenty. Jednemu takiemu zabrano, a na dokumencie mandatowym napisano tyle usterek, że na blankiecie się nie mieściło.
Reasumując: zniszczona, zaniedbana firma, niskie i często wstrzymywane płace, mechanicy mający wszystko w dupie, mentalność "a jakoś będzie, jakoś dociągniem do emeriturki", pojazdy, przy których dowiedziałem się co to znaczy "opłakany stan techniczny". Nie wspomnę o czepialstwie, #!$%@?, spychologii i kolesiostwie.

Naprawdę chciałbym trafić do dobrej firmy przewozowej, ale w okolicy lepiej nie ma. Chciałbym bez cwaniakowania i kradzieży normalnie pracować i by nie traktowano mnie jak złodzieja - z definicji. Takiej firmy tu nie ma. A CV bogate w doświadczenie, tylko jak powiedzieć przyszłemu pracodawcy, że moje oczekiwania to nieoszukiwanie mnie na finansach i czasie pracy? W dodatku, niektórzy poprzednicy nawet umowy nie wystawili, większość nie opłacała składek, a mnie - wypłaty. Miałem przy tym dużo szczęścia, bo nigdy nie zapłaciłem mandatu większego niż 300zł, a i żadna kontrola mnie się nie czepiła na drodze, więc chociaż tyle. 8tys zł wydałem na kurs na D, a do tej pory nie zarabiałem więcej jak 2000zł/mies i to tylko przez okres dwóch miesięcy. Reszta - dużo niżej.

Dlatego #!$%@?ę kategorię D, bo mam autobusiarstwa powyżej wszelkiej tolerancji. Nie samego zawodu. #!$%@?ę tych wszystkich Dziad-Transów czy BiedaBusów, co myślą jak tu #!$%@?ć kierowcę, bo to przecież złodziej.
Zmieniam fach na równie mi bliski, jak jazda, czyli mechanika pojazdowa. Wiem, że wielu młodych to zaczyna i wielu rychło kończy, wiem jak wygląda rynek kliencki i gdzie dobrze plynie pieniądz. Problem w tym, że ludzie oczekują, jak chyba wszędzie, już wykształconego w pełni i doświadczonego pracownika. Biorąc pod uwagę rzesze młodych, którzy zaczynali od zawodówy, potem technikum, to #polskirynekpracy najczęściej niewiele ma do zaoferowania. Żałuję, że nie poszedłem do mechanicznej czy technikum, tylko do liceum, które, niestety, nic mi nie dało. Zdałbym, zaliczyłbym, nawet i maturę, bo - i to nie tylko moje jest zdanie - mam uzdolnienia motoryczne i głowę na karku. Tylko nigdy nie miałem okazji się wykazać... Taa, trochę gorzkich żali.

Skończyłem szkołę, wbrew nadmiernie wtrącającej się matce, która demotywowała mnie jak to tylko możliwe, wbrew pracodawcy, który chciał mnie mieć w piątek świątek o każdej godzinie pod telefonem za najniższą krajową dając zlecenia na jutro w mailu ok 21 dnia poprzedniego. Tu też mógłbym opowiadać o #!$%@? umysłowym tego człowieka, jak i niedawnego pracodawcy. Skończyłem doszkalanie, chcę zrobić kurs spawacza i kilka innych potrzebnych dla mechaników umiejętności, ale z racji tego, że brak mi warsztatu (fizycznego), gdzie mógłbym się od młodu szkolić, a i dziś edukować, muszę brać kursy.

Trochę mnie to kłuje, że do ilu nie pójdę warsztatów, to wszyscy mówią, że nie, że oni sami pracują, że nie chcą nikogo brać na karb, ani nawet podjąc w ramach stażu z UP. Nic. Zaplecza osobowego też nie mam.

Mam jeszcze jedną... nie wiem, fobię? Niecierpię chodzić na spotkania z pracodawcami, nienawidzę. Wolałbym sobowtóra zamówić i niech robi swoje. Nie umiem sprzedać swoich umiejętności, bo i jak mechanikować na gębę, co u mnie jest jak z ortografią - piszę bardzo poprawnie, ale spytaj o definicję - nihooya nie powiem, bo nie wiem. Po prostu - piszę. Tak samo i tu - po prostu robię. Nie cierpię też spotykać się z odmową po raz n-ty. Jak mieć wiarę w siebie i zadowolenie z życia, jak po raz kolejny dostajesz odmowę, w najlepszym wypadku - bezpośrednią? Jestem po prostu introwertykiem i to widać na każdym kroku w moim zachowaniu. Lubię porozmawiać z ludźmi, ale męczy mnie #!$%@? o dupie Maryni, tzw small talk. Bardzo nieswojo czuję się w dużych grupach ludzi. A bardzo lubię po prostu robić swoje, zaplanowane zadanie w samotności, często w ciszy. Kilka razy zmuszony byłem być leaderem w grupie i wychodziło mi to dobrze, ale na chwilę. Po kilku godzinach, ok trzech, kończyła mi się społeczna bateria i wtedy musiałem się od grupy odsunąć na dłużej.

Na razie zatem zostaje mi opieka nad dwuletnim synem, bo młody bardzo jest do mnie przywiązany i na razie to jedyna praca - bardzo trudna - która faktucznie sprawia mi satysfakcję. Dni pełne frustracji odkupione są słodkim całusem i przytuleniem ze strony młodego człowieka, który jeszcze jest tym radosnym osobnikiem. Drącym ryja, bo nie po jego linii, ale... kto się nie zaśmieje, jak dziecko się śmieje?


#ojcembyc #praca #autobusy #rynekpracy #mechanik #kierowca #frustracja #bezrobocie #ojcowskie ##!$%@? #polskab #niedobrazmiana #rownouprawnienie #introwertyk #wiecejtagowniewymysle
SPGM1903 - Powiem trochę o tym czemu porzuciłem zawód kierowcy autobusu po 5 raptem l...

źródło: comment_BYMws8inbujB5SXc5dh7jUW0JO8gjrdg.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz