Wpis z mikrobloga

Angielskie panny to syfiary, rece opadaja. Wprowadzilem sie dawno temu do mieszkania, gdzie oprocz mnie mieszkal jeszcze Wegier, Litwinka i Slowaczka. Kazdy dbal o porzadek, sprzatal po sobie. Slowaczka lubila przynosic nie wiadomo skad jakies kwiaty, bukieciki, wstawiala to do wazonow w kuchni (fajnie pachnialo i fajnie sie prezentowalo), Litwinka co tydzien myla okna w salonie i w kuchni, zapalala swieczki zapachowe, ot tak, zeby bylo milo. Nikt nikogo nie scigal, zeby posprzatac lazienke. Po prostu, gdy ktos uznal, ze nalezy to zrobic, to robil. W koncu to tylko 20 min roboty. Dom byl piekny i pachnacy. Wegier gdzies kupil za grosze jakies Jelenie na Rykowisku, zawisil na gwozdziu w salonie, od razu pusta biala sciana lepiej wygladala. Litwinka nagotowala jakiejs swojej regionalnej zupy, zaprosila wszystkich, dobre to bylo. Konczyl sie papier do tylka, Wegier kupil 20 rolek i powiedzial, kasa, dajcie spokoj, nie oddawajcie, nastepnym razem ktos inny kupi... Blogi czas.
Jeden wrocil do ojczyzny, druga wyprowadzila sie do chlopaka, trzecia zmienila prace i znalazla cos blizej, w innej dzielnicy. Po tej sielance landlord wprowadzil do chaty trzy angielki. I tak wyglada wspolzycie: kosz na smieci sie przepelnil, ubity noga kilka razy, ale wszystko ma swoje fizyczne granice. Smieci posypaly sie na boki. Zebralem moje panny wspollokatorki na bacznosc w porze sniadania, wskazalem kosz i zapytalem wtf??? Mam nadzieje, ze ktora sie ruszy i wyrzuci do smietnika. Odpowiedz brzmiala: No problem. Na zachete polozylem nowy worek obok kosza. Poszedlem do pracy. Wracam i #!$%@?, co widze: panny zaczely pakowac nowe smieci do tego worka na podlodze, a kosz wypelniony, jak stal smierdzacy, tak stoi. No ja #!$%@?, morde wydarlem, stawil sie komplet wspollokatorek. Ostatecznie, jedna z mina meczennicy smiecie wyniosla do pojemnika, reszta grala jej fanfary i klaskala. Poza tym od tygodnia lezy u nas w kuchni lyzeczka na podlodze. Jakiejs bialoglowie wypadla z reki. Wszystkie daja kroka, zadna nie podniesie.
Poza tym:
- mamy zmywarke, ale w zlewie w kuchni stoi piramida garow i talerzy po sufit.
- szuflady pootwierane w kuchni (jak ja nie rozumiem takiego lenistwa, otwierasz szuflade, bierzesz cos, ale nie zamkniesz bo sie #!$%@? spocisz z wysilku)
- w brodziku w lazience puszki po piwie (no #!$%@?)
- w umywalce kilo wlosow roznych kolorow
- lustro #!$%@? wszystkim - od pasty do zebow po #!$%@? jakies cienie do powiek
- w salonie pogniecione puszki od piwa pod stolem, jakies talerze, kubki z wyschnieta kawa, #!$%@? pudelka po pizzy
- syf, kila i mogila lacznie z kawalkami chipsow lezacymi w formie dywanu doslownie wszedzie

Polacy-brudasy, takie haslo kiedys gdzies uslyszalem. Gowno prawda, w polskich domach jest porzadek. To Angole mieszkaja jak swinie, w brudzie i smrodzie. Co mnie jeszcze trzyma w tym mieszkaniu, to to, ze mam 3 min z buta do roboty.
#uk #anglia #gorzkiezale
  • 24
Najgorsi smieciarze to dla mnie Chińczycy, mieszkałem w akademiku a oni obok mnie wiec widywalem różne rzeczy jak np. Włożenie naczyń pod jeden z prysznicow i zostawienie ich tam ( ͡º ͜ʖ͡º)
Ogólnie gotowali tak, że jak potrzebowali garnka to brali z prysznica, oplukiwali go woda i hop na kuchenkę, nawet jeżeli tam w środku bylo przyczepione cos po jedzeniu sprzed kilku dni ( ͡º ͜
@profumo: Mieszkam z Polakami i wcale nie dbają o sprzątanie. Oszczany i osrany śmierdzący kibel to norma. Wolą wietrzyć łazienkę niż ją regularnie sprzątać. Pajęczyny zwisają z ścian i sufitów jak w domu rodziny Adamsów. Dywan odkurzacza nie widział od wielu lat a wanna i umywalka noszą ślady mydła też od wielu miesięcy. Pod wanną grzyby jak w lesie (takie z łodyżkami i kapelusikami) więc nie wszyscy Polacy to takie czyściochy.