Wpis z mikrobloga

Wjeżdżamy ponownie na Pacyfik z drugą częścią wpisu o tejże stronie konfliktu! Obyśmy po raz kolejny zapłynęli w gorące niczym płonące japońskie lotniskowce!

Postaram się pisać maksymalnie skrótowo i może wystąpić wiele "streszczeń" tematu, jednakże chciałbym dokończyć temat by móc wrócić na bliższy nam, europejski teatr działań. Cały rozdział o pacyfiku musiałby zająć 20 wpisów, aby rozczulić się nad każdym aspektem tego rozległego konfliktu. Poniżej przedstawie wam szkielet.

Jak już wiemy z poprzedniego wpisu, uderzenie japończyków na Pearl Harbor było dla amerykanów nie lada zaskoczeniem. Jego celem miało być natychmiastowe unicestwienie amerykańskiej floty pacyfiku, aby wyeliminować jedną z dwóch istotnych sił, które mogły przeciwstawić się Japońskiej ekspansji w tej części świata. Drugą z nich zaś była Brytyjska "Royal Navy".

Chodź japończykom nie udało się wyeliminować największego zagrożenia i głównego celu ataku - lotniskowców, to pancerniki pięknie rozpadły się bądź poszły wprost na dno. Problem w tym że amerykanie nie rozłożyli rąk i nie zaczeli płakać - ale podnieśli garnę i całe społeczeństwo ogarnęło mega #!$%@?. Nagle kraj został "bestialsko" zaatakowany i wplątany w konflikt, którego nie za bardzo chciał - to tak jakby ktoś podczas zamieszek wbił się wam do domu i sprzedał gonga waszej żonie. No trzeba coś zrobić.

W tym czasie "zamieszki" na świecie stawały się coraz to ciekawsze. Wujcio Hitler panoszył się u ruskich jak chciał (chociaż tracił impet w zimie '41) zaś Japończycy też bierni nie pozostali po unieszkodliwieniu US Navy. Kolejnym ich krokiem była dominacja wysp pacyfiku.

Pierwszymi krokami podjętymi w tym celu była eliminacja baz aliantów w rejonie. Poniżej znajduje się mapka ówczesnej sytuacji geo-politycznej w tej części świata. Jak widać, prócz Japonii i Chin (w tym momencie walczących ze sobą), mamy jeszcze - Filipiny (protektorat amerykański z liczną obecnością, gdyż to tam spodziewano się pierwszego uderzenia), kolonie Holenderskich Indii Wschodnich, brytyjskie kolonie w Hong-Kongu, malajach (Singapur, cholernie istotny, uważany za brytyjską stolicę dalekiego wschodu) oraz Australię.

Seria desantów dość frywolnie działającej Cesarskiej Marynarki Wojennej rozwiązała większość problemów. Okupacja Japońska była krwawa, despotyczna i zarządzana twardą ręką. Z resztą, jest wiele filmów - mniej lub bardziej ambitnych - o jeńcach w japońskiej niewoli czy ich bestialskich działaniach. Niczym nie ustępywali swoim sojusznikom, Niemcom.

Filipiny, mimo obecności amerykańskiej, padły dość szybko. Dziesiątki tysiecy amerykanów zostało wziętych do niewoli na półwyspie Batan, gdzie przegoniono ich na głodzie i o suchym pysku przez dziesiątki kilometrów. Więkoszość z nich zmarła z wycieńczenia.

Hong-Kong też zajęty bez większych fajerwerków, podobnie kolonie Holenderskie (przypominam, że holandia w tamtym okresie nie istniała już w europie, bo papcio Hitler sobie ją podbił).

Ciekawy epizod miał miejsce w momencie ataku na Singapur. Miasto to było zamienione w dość mocną twierdzę która to miała strzec cieśniny Malaka. Dziesiątki dział, setki stanowisk obrony wybrzeża. Miała jednak dość felerny, słaby punkt - nie była zbyt chroniona od strony lądu, bo nikt nie spodziewał się że ktokolwiek przebije się z tego kierunku przez gęstą dżunglę. I tu zdziwko - bo Japońce wylądowali na obu stronach półwyspu malajskiego po czym zaczęli na rowerach (sic! tak, na rowerach!) zapieprzać na Singapur.

Gdy dotarli do wody oddzielającej SIngapur (wyspa) od półwyspu na którego to końcu się znajdował, wsiedli na łódki i wylądowali na jakiś bagnach, gdzie totalnie nikt się ich nie spodziewał. Skutek był taki że 30 tysięcy japończyków zmusiło do kapitulacji ok 90. tysięcy wojsk brytyjskich. Oczywiście ich los był równie ciekawy jak amerykanów na filipinach - tyle że anglicy budowali sobie linie kolejową w dżungli, gdzie także większość ducha wyzionęło. Singapur padł w lutym 1942.

Może i dałoby się jakoś obronić tę twierdze, gdyby była tam Royal Navy. "Ej chaczins ale zaraz zaraz, podobno Royal Navy świtna flota, taka potęga, jedna z tych dwóch co to zagrażała!!!". No tak, potęga - ale 20 lat wcześniej.

Brytyjczycy, jak to brytyjczycy - lubowali się w swojej dumie i pysze. Dalej tkwili w przekonaniu że pancernik król morza a reszta dupa cicho. Jak Japończycy zaczeli się panoszyć w azji, to żeby własnie wzmocnić Singapur wysłałi tam nówke-sztukę HMS Price of Wales i HMS Repulse. Ten pierwszy to pancernik, drugi to krążownik liniowy - taki chudszy pancernik jakby. Miał też płynąć lotniskowiec (i moze to by troche podratowało sprawe znając dalszy przebieg wydarzeń) ale sie wpakował na rafę i musiał być naprawiany. Chłopaki popłynęli więc sami.

10 grudnia 1941 więc zaledwie kilka dni po Pearl Harbor, te piękne dwa potworki dorwane zostały przez japońskie lotnictwo operujące z Sajgonu (Wietnam, wczesniej Francuski ale jak rzucili oni karabiny i wrzucili wsteczne w czołgach, to japsy zajęły jak swoje). Jako że anglicy w tamtym rewirze lotnictwa nie mieli prawie w ogóle ("A po co nam to, mamy wieeelką super flote!!!111") to samoloty zrobiły z okrętami co chciały. 80 japońskich latadeł zatopiły dwa wypakowane stalą monstra. Dysproporcji kosztów budowy jednej i drugiej grupy nie muszę chyba przedstawiać.

Czemu to wydarzenie jest takie istotne? Temu że skończyło erę pancerników. Cały świat podrapał się po głowach i powiedział nagle - "Ale te pancerniki są #!$%@?. Buduje sie kilka lat a topi w 5 minut, lipa. Róbmy samoloty!". Ta doktryna obecna jest po dziś dzień, gdyż amerykańska potęga morska dzisiejszych czasów opiera się właśnie na grupach rozbudowanych w okół lotniskowców i pomniejszych okrętów eskorty. Tak też wyglądała pozostała część wojny na pacyfiku.

W kolejnych miesiącach japończycy starali się zająć wyspy w bezpośrednim sąsiedztwie Australii, szykujac się do wyeliminowania jej z gry. Tam niestety zadziałali już amerykanie i w bitwie na morzu koralowym, powstrzymano japoński rozwój w tej części pacyfiku. Odwołano desanty, troszkę się cofnięto i wpadnięto na zaaaajebisty plan - zajmijmy amerykańskie bazy w okolicy, to rozwiążemy problem ich floty - bo nie dopłyną tak daleko!

No i jak powiedzieli, tak zaczeli robić. Postanowili że zajmą taki fajny atol przy Hawajach - Midway. Bez tego ani rusz dalej. Zebrali flotę i poszli, jak imigrant w kierunku europy. Był mały szkopuł - amerykanie wiedzieli o tym już dawno.

Jak? Ano, udało im się złamać Japońskie szyfry. Fakt ten został upubliczniony dopiero 50 lat po wojnie, ale amerykanie dość szybko złamali japońskie kodowania i wiedzieli o wszystkim, co te małe skurczybyki planują. Wiedzieli że chcą zaatakować - nie wiedziano jednak gdzie. Tutaj ciekawostka - aby sprawdzić czy chodzi o Midway, nadano fake-depeszę mówiącą że wyspa ma problemy z wodą. Oczywko nie miała, ale na rezultaty nie trzeba było długo czekać - zaraz po japońskich urzędach zaczęły skakać informacje o tym, że "cel" ma problemy z dostawami wody pitnej i warto atakować.

Gdy amerykanie mieli pewność, rozlokowano flotę na pozycji w której możliwe było zaskoczenie japończyków. Siły mieli dość wyrównane - po 4 lotniskowce, lecz japońce górowali "ciężką" flotą liniową i osłoną. Na nic to wszystko. Gdy zaatakowano wyspę bombowcami, by zmiękczyć osłonę przed desantem - coś zaniepokoiło japończyków. Jakieś dziwne samoloty - flota US? "eee, #!$%@? tam, nie wiedzą nic!" powiedział japoński generał (no moze nie tak, ale mniej-wiecej) i kazał atakować dalej wyspę bombami. Potem sie zawahał, kazał zakładać torpedy. Potem znowu na bomby, i taki burdel trwał - a gdy samoloty stały bezbronne na pokładach, japończyki biegali z bombami, nadleciały amerykańskie samoloty i zrobiły z japończyków sito.

Wszystkie 4 lotniskowce japonii poszły na dno, amerykanie stracili tylko 1. Ciekawostką jest fakt, że japońskie okręty i ich załogi działały w zupełnie inny sposób niż amerykańskie odpowiedniki. W przypadku uszkodzeń, amerykański lotniskowiec - z racji swojego projektu oraz treningu załogi / decentralizacji zarządzania nią, mógł przetrwać dłużej niż japoński. Amerykańskie grupy marynarzy szkolone były w niwelowaniu uszkodzeń, wyrw, zalaniach - japończycy co prawda mieli grupę techniczną, ale reszta marynarzy nie potrafiła nawet wbić kołka zeby zatkać przeciek. U amerykanów każdy mógł ratować łajbe.

Potem to już równia pochyła - amerykanie pozostawiali japońskie punkty oporu, zajmując jedynie główne, większe bazy takie jak Iwo-Jima, Okinawa czy Filipiny. Przy próbie desantu na te ostatnie, Japończycy próbowali jeszcze powstrzymać desant całą flotą która pozostała - ale połowa jej poszła na dno i ostatecznie stracili jakąkolwiek możliwość inicjatywy strategicznej.

Chciano się przebić do Japonii i odciąć ją od dostaw zaopatrzenia a potem zająć - ale okazało się że to będzie zbyt krwawe. Z racji tego zdecydowano się - w 1945 - zrzucić dwie bombki atomowe i poprosić grzecznie cesarza, aby się poddał albo mu zaorają ten jego #!$%@?łek doszczętnie. Gościu tak też zrobił.

Konkluzje - konflikt ten totalnie zrewolucjonizował metodę prowadzenia walki na morzu. Wyeliminował dominację pancerników na rzecz lotnictwa oraz lotniskowców jako ich bazy. Postawił amerykę w stan całkowitej gotowości bojowej, którą utrzymuje po dziś dzień. Wyniósł ją do roli światowego super-mocarstwa dominującego glob. O ironio - potrzebna do tego była ich sromotna klęska gdy strzelano do nich jak do kaczek w grudniu 1941 :)

Od autora - zdaje sobie sprawę ze opisałem dłuuuuuugo i intensywnie kilka epizodów z początkowej fazy wojny, a wiele pominąłem. Uwierzcie jednak że gdybym rozczulał się nad każdym starciem (Birma, Chiny, Wkroczenie sowietów, rajd Yamato, bitwa o Guadalcanal), to bym to pisał do jutra, a wy usnęlibyście w połowie czytania.

Poniżej, tradycyjnie, kilka fotografii.

#militariachaczinsa #militaria #historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne
  • 34
  • Odpowiedz
@OscarGoldman: Oczywiście, różnica potencjałów ekonomicznych obu krajów była bez porównania. Japonia mogła pomachać szabelką, mogła nawet zmusić amerykę do negocjacji pokojowych (gdyby udało się zająć australię, hawaje, zbliżyć do wybrzeża US, zagrozić indiom brytyjskim) - ale tak się nigdy nie stało. Japonia była jednostrzałowcem który miał swoją szansę i nie dał rady jej wykorzystać. A raczej wróg wykonał unik i wyprowadził ten jeden (no, moze 2) celny strzał.
  • Odpowiedz
@Chaczins: a co z teorią, że rząd USA wiedział o ataku, ale nic nie zrobił, żeby go zatrzymać, bo wiedział, że po ataku łatwo będzie uzyskać poparcie społeczeństwa odnośnie czynnego włączenia się do wojny?
  • Odpowiedz