Wpis z mikrobloga

[7/66] #66przygod

Dobrze więc, wróćmy do czasów gimnazjum. Dla większości młodych ludzi jest to okres eksperymentów
i buntu - nie byłem wyjątkiem.

Pewnego razu praktycznie cała nasza paczka (tj. ja, Sperma, Młody, Kamil i Patryk) zerwała się z
ostatniej lekcji (to była praktycznie codzienność, gdy na dworze było ciepło).
Poszliśmy do pobliskiego parku, żeby przeczekać tą godzinę (żeby nie denerwować rodziców - ile można
mówić im, że lekcje skończyły się wcześniej ;D).
Usiedliśmy na ławce, pośmialiśmy się i gdy już mieliśmy wracać, zaczepiło nas dwóch policjantów.
Zgarnęli nas i załadowali do radiowozu (na oczach idących ze szkoły kolegów, zapakowali dwóch z nas
do bagażnika xD [taka furgonetka, wiecie to była]).
Zostaliśmy oskarżeni o obrabowanie pobliskiego baru (!) i wzięcie zmywarki, telewizora i jakiegoś tam
dekodera.

Jak się jednak okazało, włamanie miało miejsce poprzedniej nocy, a my, jako że nie mieliśmy #!$%@?
zmywarki w plecakach, zostaliśmy tylko spisani na komisariacie za wagary.
Czwórkę z nas odebrali wściekli rodzice - jedynie biedny Młody został na miejscu na przechowanie, bo
akurat oboje rodzice byli w pracy i nie odbierali telefonów.
Przyszli po niego koło wieczora - gdy policjanci, przekonani, że chłopak będzie musiał zostać na noc,
podarowali mu tekturową piżamę.
Tyle wstydu… Zwłaszcza, gdy potem wytykano nas na korytarzach palcami, mówiąc, że jesteśmy
bandytami i że daliśmy się załadować do bagażnika xD

#pasta
  • 2