Wpis z mikrobloga

Cześć, to znowu ja outro. Ostatnio trochę udzielałem się pod tagiem #nofapchallenge i tak jak niektórym już tutaj zapowiadałem – usiądę przy laptopie i napiszę coś więcej. Więc piszę, momentami może być trochę chaotycznie, ale postaram się napisać o sobie i o tym wszystkim najbardziej logicznie, przy okazji zobaczę sobie moją całą sytuację trochę z „boku” i może zobaczę jak to wszystko w moim życiu faktycznie wygląda a przy okazji ktoś dorzuci coś od siebie.

Pamiętam początek z erotyką, chodziłem wtedy do podstawówki, kolega wygrzebał ze śmietnika gazetę ze zdjęciami nagich pań. I co z perspektywy czasu tutaj widzę? To, że ja na tą gazetę spoglądałem dużo częściej niż oni, wiedziałem gdzie leżała w naszej skrytce i chodziłem tam trochę częściej, strasznie mnie to kręciło, coś nielegalnego, coś o czym tylko ja wiem, strasznie mnie to jarało a miałem może 7 lat. Następnie zaczęła się era komputerów, pierwsze strony pornograficzne na których były tylko zdjęcia, szukałem ciągle nowych bodźców a byłem wtedy strasznie młody, pierwsza dopamina, pierwsze szukanie nowości i zaspokajanie ciekawości.

Problemy: na pomoc w problemach i życiu za bardzo nie miałem na kogo liczyć. rodzice – inny świat, z perspektywy czasu nie mam nic do nich, robili co mogli, ale zabrakło zrozumienia, a do tego to oni robili bardzo dużo problemów, moją ucieczką w tamtym czasie, choć byłem nieświadomy było właśnie oglądanie pornografii i masturbacja a w dodatku przesiadywanie przy komputerze. Szybka droga do odprężenia i przyjemności. Początek tworzenia się szlaków w mózgu a ja nieświadomy karmiłem się dopaminą w ilościach (przy tym co jest obecnie) – niewielkich aczkolwiek na tamten moment wystarczających.

Strefa komfortu: I tak sobie rosłem, dzień w dzień to samo, podstawówka, gimnazjum, liceum, studia, dzień w dzień porno, dzień w dzień fap. Z tym, że na studiach już nie oglądałem porno przez 15 minut i kończyłem na cały dzień, tylko oglądałem po kilka godzin dziennie. W ogóle to na studiach zrozumiałem w czym tkwi problem. Moje życie przebiega w bardzo dużej strefie komfortu – mam zabezpieczenie pieniężne, jedzenie, łatwe studia, dziewczynę, wszystko idzie jak po maśle i nawet starać się nie muszę za bardzo o nic bo dużo mam, a raczej nie potrzebuję mieć. Ma to też związek z tym, że mam dopaminę w postaci uzależnienia. Łatwe i przyjemne życie, wręcz hedonistyczne, a mając tak dużo dopaminy – nie chce mi się szukać jej w innych miejscach. Co do strefy komfortu to dużą role miało tu też moje wychowanie – byłem wychowywany słysząc ciągle słowo nie. Wszystko było źle, wszystko na nie, mocna nadopiekuńczość, która wydaje mi się też przyczyniła się do mojej obecnej sytuacji. Niby jestem samodzielny, ale nie jestem nauczony pracy, nie jestem nauczony odkładania przyjemności na później, jestem też uzależniony od komputera – bo mimo tego, że słyszałem często „nie siedź tyle” to siedziałem. Prawdopodobnie dawało to im spokój, że nigdzie nie pójdę i nic sobie nie zrobie. Oczywiście pod blok i tak dalej mogłem chodzić, ale rzeczy, które przeżywali moi rówieśnicy ja przeżywałem troszkę później.

Błędne koło: Żyłem w błędnym kole – miałem bardzo duży spadek nastroju, testosteronu czy czegotam mogłem mieć który rekompensowałem sobie porno i fapem, a co było przyczyną tego spadku? Właśnie porno i fap. I tak trafiłem na wyzwanie nofapchallenge. Samo wyzwanie próbowałem w moim życiu pewnie kilkaset razy, aczkolwiek bezskutecznie. Dlaczego bezskutecznie? Bo jestem słaby i ulegam samemu sobie, swojemu organizmowi, który przez lata nauczony żyć w taki sposób i w taki sposób radzić sobie z problemami przywykł do tego. Oprócz problemów to po prostu jest wyżej wspomniana dopamina. Gdyby słowo porno i fap zastąpić słowem kokaina, to po prostu bym powiedział, że: mój organizm już nawet nie chce, ale momentami musi sobie przy*ć kreskę. Tak dla świętego spokoju. Tak, żebym mógł się skupić na jakimś zadaniu i nie myśleć o fapowaniu.

Jakie to
proste – ogarnąć się – wyjść do ludzi, zacząć biegać. Taka prawda, to banalnie proste, tak jak wyjście z nałogu: wystarczy nie oglądać porno i nie masturbować się, następnie znaleźć dziewczynę i już wszystko jest cacy. No niestety nie. Nic w życiu nie dostarcza mi tyle dopaminy co porno i fap. Nic. Wyobraź sobie kogoś kto od 10 lat bierze np. kokainę i nagle każą mu normalnie żyć, przestać brać. No niby fajnie, ogarnął się, ale jego umysł jest przyzwyczajony do czegoś innego. Dla niego normalność znaczy coś innego. Dlatego narkotyki niszczą, a moim narkotykiem, który w dużej mierze zniszczył mi życie jest porno i fap.

Dlaczego uważam, że zniszczył? Ponieważ przez porno i fap stałem się kimś innym. Zmarnowałem bardzo dużą część mojego potencjału i mojego czasu i stałem się kimś innym niż mogłem się stać, olałem rzeczywistość, zacząłem żyć w innym świecie, moim własnym nierzeczywistym świecie.

2 charaktery: Kiedyś, kiedy szło mi dobrze w challengu widziałem różnicę, widziałem prawdziwego siebie, bardziej męskiego, patrzyłem w oczy, byłem bardziej pewny siebie. Nie wiem czy to kwestia testosteronu, kwestia unormalnienia się, ale czułem się całkowicie inaczej. Teraz, gdy jestem w ciągu oglądania i fapowania to czuję się marnie. Nie mam ambicji, nie mam ochoty na nic, nic w życiu nie potrzebuje bo mam najważniejsze: dopaminę. Po co starać się skoro mam wszystko w zasięgu kilku kliknięć?

Najbardziej to chciałbym odzyskać mój charakter, stać się prawdziwym mężczyzną, ciągle nie czuje tego, czuje się jak obserwator rzeczywistości a nie jej uczestnik. Odcięcie od znajomych, od działania, od relacji a jak już przychodzi co do czego to udawanie, że jest ok, aktorem jestem niezłym, ale nie o to chodzi by grać, ale
być.

Nie chcę zapowiadać tu cudów, że niewiadomo co od dnia dziesiejszego zacznę robić. Próbowałem, udało mi się 14 dni przeżyć bez porno, nadzieje mam na wakacje, że wtedy mi się uda ogarnąć, mniej komputera, życie bez porno i fapu, i zastąpienie tego byciem prawdziwym Ja i działaniem.

Zawsze pomagała mi zmiana środowiska, wyjazdy turystyczne, wtedy praktycznie nie oglądałem, nie fapowałem, a z racji tego, że jutro jest ostatni mój dzień w obecnym środowisku postaram się go zrobić na 100% pod kątem: odwyku od komputera i odwyku od fapu i porno, a od poniedziałku zobaczymy.

Relację będę zdawać
codziennie**: rano i wieczorem, taki pamiętniczek, który pozwoli mi na bardziej świadome życie, które to ja będę kontrolował a nie moje uzależnienia i słabości.

tldr = nie mam kontroli nad życiem, jestem uzależniony od komputera, porno i technologii, czuję się nijaki w stosunku do rzeczywistości, jestem leniwy albo mam prokrastynację, żyję w strefie komfortu takiej, że nie czuję potrzeby zdobywania i starania się, nie czuję się sobą, wiem, że stać mnie na więcej, zmieniam środowisko i podejmuje od nowa challenge i staram się zmienić życie

#nopornchallenge #nofapchallenge #psychologia
  • 7
@outro: zbędne przypisywanie filozofii, tak samo jak to, że lsd i grzyby leczą nerwice. Twoje życie jest na niskim poziomie, bo nie masz motywacjI do czegokolwiek. A nie masz motywacji, bo po #!$%@? skoro jesteś spełniony w trzy minuty.
@Maykub
@SirBlackKnight
@grap32

dzięki!

czy ja wiem czy takie zbędne dorabianie filozofii, tak sobie całą sprawę mojego życia rozkminiłem. właściwie zrobiłeś duże tldr tego co napisałem w tym zdaniu o 3 minutach; z tym że chciałbym się odciąć od tego typu spełniania się na rzecz bardziej normalnego, i tutaj punkt kluczowy, Twój drugi komentarz i co na ten temat myślę i jak postaram się udowodnić to, że staje się "inną osobą":

1.