Wpis z mikrobloga

  • 3031
Żona nalegała, aby tym razem zabrać jej matkę na wczasy. Nie bardzo mi się ten pomysł podobał, ale w drodze wyjątku zgodziłem się. Dwa miesiące wcześniej  zmarł jej mąż, a mój teść. Dlatego wypadało się nią zająć przynajmniej w tym, trudnym dla niej  okresie. Jakoś to przeżyję, pomyślałem i starałem się już tym nie zajmować. Wczasy mieliśmy w Kołobrzegu i jedno, co mnie przerażało to ciągłe gadanie teściowej w czasie podróży. Nie zamykała się bowiem ani na chwilę. Dlatego pomimo sprzeciwów zaplanowałem podróż w nocy. Miałem nadzieję, że większość czasu będzie spała. Po 23.00 byliśmy już w drodze. Teściowa na początku nawijała jak zwykle, ale że nikt nie podtrzymywał rozmowy,  to po paru kilometrach nakryła się kocem i spała. Jechałem więc spokojnie w nadziei, że w miarę szybko i bezpiecznie dotrzemy na miejsce. Jazda była monotonna i bardzo mi się dłużyła. Normalnie to pogadał bym z żoną i czas szybciej by płynął. Wolałem jednak nic się nie odzywać bo moja teściowa tylko na to czekała. Gdzieś za Łodzią moja żona Marzena powiedziała, aby zatrzymać samochód bo jej się chce siku. Niestety żadnej stacji w pobliżu nie było. Zatrzymałem się więc na poboczu drogi w środku jakiegoś lasu. I tak o tej porze ruchu prawie nie było. Zapytałem przezornie czy teściowa też nie chce skorzystać z postoju. Usłyszałem odpowiedź, że nie. Ja również   wyszedłem się odlać i trochę przewietrzyć. Zamieniłem słowo z Marzeną i wsiedliśmy rześcy do samochodu. Odpaliłem silnik i pojechaliśmy w dalszą  drogę. Przejechałem ze dwieście kilometrów, zaczęło pomału świtać i zastanowiło mnie, że moja teściowa jeszcze nie uruchomiła swojej jadaczki. Zawołałem wiec głośno pobudka, ale na  tylnym siedzeniu panowała cisza. Marzena odwróciła się i krzyknęła z przerażenia. O Boże! Mama! usłyszałem pełen paniki jej głos i też się odwróciłem. Z prawdziwym  niepokojem stwierdziłem, że teściowej w samochodzie nie ma. Szybko doszliśmy do wniosku, że pewnie jak zatrzymałem samochód, aby się wysikać to teściowa pomimo, że wcześniej nie wyraziła chęci wyjścia z samochodu, to jednak zdecydowała się skorzystać z postoju nic nam nie mówiąc. Jak opuszczaliśmy auto to spała, dlatego do głowy nam nie przyszło, że mogła taki numer wywinąć. Wracać nie było sensu. Powiadomiliśmy więc najbliższy Komisariat Policji. Ale tam już była informacja, że jest cała i zdrowa. Miała cholerne szczęście, że nic jej się nie stało. Otóż faktycznie, jak z Marzeną wyszliśmy z samochodu to ona też wysiadła, ale nie wiadomo dlaczego poszła na drugą stronę ulicy, aby tam się wysikać. Gdy odjechaliśmy wystraszyła się bardzo, ale nic nie mogła zrobić. Jej telefon został w samochodzie. Po około 2 godzinach strachu i przerażenia, będąc zupełnie sama w środku lasu zauważyła w końcu jakiś samochód jadący w przeciwnym kierunku. Dla niej to było jednak wybawienie. Okazało się, że dwóch młodych chłopaków jechało z imprezy. Zabrali ją do najbliższego miasta i odstawili na Komendę Policji. Tam opowiedziała co zaszło i podała trasę jaką jechaliśmy nad morze. Ci z kolei powiadomili komisariaty na tej drodze przewidując, że pewnie na jakiś komisariat się w końcu zgłosimy. I tak właśnie się stało. A swoją drogą moja teściowa to jednak twarda sztuka. Następnego dnia wieczorem dojechała do nas. Tym razem jednak pociągiem. Nie miała żadnych pretensji, ale ile strachu się najadła to chyba tylko sama wie najlepiej.

#coolstory
  • 74
@InsaneMaiden: Mnie rodzice kiedyś zapomnieli, jak wracali(śmy?) od wujka. Co śmieszniejsze, było też 2 moich (starszych) braci. Nie zauważyli, że na kanapie w samochodzie mnie nie ma, że jest jakoś luźniej. Rodzinka dotarła do domu. Dalej się nie zorientowali. Ździwili się nieźle, gdy po jakiejś godzinie/kilku (a pomysł był taki, że miałem nocować, dopiero byłoby ździwienie;) przywiózł mnie wujek.

I nie byłem cichym śpiącym dzieckiem samym na tylnej kanapie w nocy.
myślałem że sytuacja rozwinie się mniej pomyślnie dla teściowej

@kendi:

Zawołałem wiec głośno pobudka, ale na tylnym siedzeniu panowała cisza. Marzena odwróciła się i krzyknęła z przerażenia. O Boże! Mama! usłyszałem pełen paniki jej głos i też się odwróciłem. Z prawdziwym niepokojem stwierdziłem, że



pozdrowienia dla teściowej( ͡º ͜ʖ͡º)
  • 106
@kendi: miałem identyczną sytuację z moim kolegą, jechaliśmy w nocy moim multivanem na mazury. Koledzy, żeby umilić sobie podróż to wypili litra na dwa dwóch i poszli spać na koniec busa. Zatrzymałem się na stacji na tankowanie, wróciłem do samochodu i ruszyłem dalej. Po kilkunastu kilometrach dojechała mnie policja na sygnałach, podchodzi policjant i pyta czy o czymś nie zapomniałem. Już się wystraszyłem że nie zapłaciłem za paliwo a tu z
@kendi: marzec 2016, wracamy na dwa auta z targów zagranicznych, Niemcy, kolega wiezie chińskiego kontrahenta i ukraińska pracownice, na autostradzie z Chińczykiem idą siku na stacje, Ukrainka mówi ze zostaje, zagadani wracają, wsiadają do otwartego auta i odjazd , 30 km dalej dzwoni telefon, nasze biuro zgłasza ze Ukrainką czeka na stacji !!! Odwracają się, faktycznie nie ma jej ( ͡° ͜ʖ ͡°) do nawrotu 15 km,
@kendi: Miałem podobną sytuację. Wracaliśmy w piątkę do domu ze studiów i zatrzymaliśmy się na stacji paliw. Ja poszedłem do kibla, reszta została w samochodzie. Wróciłem z kibla i odjechałym. Po pół kilometra z tylnego siedzenia dobiega głos: "o niczym nie zapomniałeś?". Okazało się, że koledzy wyszli na fajkę i ich nie zauważyłem. Nie próbowali mnie dopędzić, bo myśleli, że robię im kawał. Dobrze, że w samochodzie były też inne osoby,
@kendi: Jako introwertyk nigdy nie zrozumie ludzi którzy non stop nawijają.
Żeby jeszcze był jakiś sens tej gadaniny - jakiś ciekawy temat - to jestem za. Na takiej rozmowie czas mija szybko i przyjemnie. Tylko na ogół jest to pieprzenie o dupie marynie, o pogodzie, komentowanie każdego najmniejszego elementu otoczenia. Taka rozmową męczy mnie bardziej niż najgorszy wysiłek fizyczny.
@kendi: Eeeee ... jak można nie sprawdzić czy wszyscy są na pokładzie?! Jestem nierzadko jedynym kierowcą i zawsze pamiętam by zwrócić uwagę gdzie jest reszta. Sam byłem kiedyś dzieciakiem i wiem że jakie to jest potencjalne uczucie strachu czy na pewno zdążę skoro się wywinąłem bez wiedzy. Oczywiście wynika to z głupoty nie powiedzenia gdzie się idzie ale to "kapitan" odpowiada za resztę na "statku lądowym".

Tak czy siak myślę że