Wpis z mikrobloga

Mam teraz 3 dni wolnego (w Niemczech w poniedziałek mamy Pfingsten), więc mam czas, aby coś popisać :)

Poprzednią rzecz możecie przeczytać w tagu: #wychodzimyzmeskiegoprzegrywu

Zacznę od drugiej najważniejszej rzeczy. Która po części jest powiązana z tym o czym omawialiśmy w poprzedniej części (dyscyplinie). A mianowicie o pracy.

Na wstępie dodam, że w Polsce nigdy nie pracowałem, choć chciałem. W wieku 17 lat próbowałem coś znaleźć, ale kazali mi przeczekać do 18, a jak już miałem moje 18 lat to pokłóciłem się z rodzicami, bo ich zdaniem mam się uczyć do matury, a nie myśleć o pieniądzach.

Bo w gruncie rzeczy... to właśnie brak zajęcia po części nas zrzuca w wir przegrywu.

Duża ilość wolnego czasu powoduje, że marnujemy czas na gry, filmy, seriale. Przynajmniej tak u mnie było.

Po pierwszym miesiącu w robocie zdałem sobie sprawę co ja kurde odwaliłem ze swoim życiem. Gdybym tylko się przyłożył, to nie skończyłbym pewnie w fabryce uszczelek...

Ale może od początku :)

Jak przyjechałem do Niemczech to przez pierwsze 2 miesiące pracowałem jako Boy Hotelowy. Poza zapisywaniem ludzi, odkładaniem bagaży, jako, że był to mały hotel, to zajmowałem się magazynem, butelkami, napojami w barze i sprzątaniem pokoi. Od czegoś trzeba zacząć.

Była luźna praca, znaleziona po znajomości. Potem wyniosłem się do innego miasta, bo miałem iść na studia. Jako, że nie mogłem nic znaleźć to skończyłem w masarni. Przewalona robota. Zimno, ręce z kamienia, ciężka i denerwujący szef. Zwolniłem się po 2 tygodniach.

Już miałem czegoś szukać, ale studia tuż za pasem, więc nie widziałem sensu. Potem w przerwie semestralnej odwaliłem 2 miesiące w fabryce uszczelek. Nienawidziłem tej roboty mimo, że płacili całkiem spoko (8 euro poprzednie, u nich 10 euro).

Wady? Nuda. Straszna nuda. Bolący kręgosłup od ciągłego stania na taśmie i nocki co 2 tygodnie, które strasznie niszczą człowieka. I tak pakujesz produkt w kartony... i sobie myślisz... (ku*a).

I wtedy chyba właśnie zdałem sobie sprawę, że nie chcesz robić tego do końca życia. Zanim miałem skończyć studia miały minąć jeszcze 3 lata. Więc wtedy zacząłem się uczyć programowania. Szczególnie, że kilka osób na mirko pisało, że po pół roku nauki znalazło pracę (ps: to prawda).

I wiecie co bym robił, gdybym nie znalazł rok później roboty jako programista? Byłbym pewnie kelnerem, albo dostarczycielem Pizzy dalej. Bo to jest w gruncie rzeczy fajna robota. Słabo płatna, ale przynajmniej masz kontakt z ludźmi. Od czasu do czasu dostaniesz opi
dol od janusza, że pizza spalona, innym razem dostaniesz napiwek 5 euro, tylko dlatego, że dostarczyłeś 10 paczek pizzy (jakby to robiło różniczę czy są to 2, czy 5, czy 10). Kłócisz się z 50 letnią.... kobietą, która narzeka, że nie ma twojego kumpla, bo on zawsze taką dobrą kawę przynosił i ona go zna i on wie co ona pije.

I sobie wtedy zdajesz sprawę jacy są naprawdę ludzie. Ile różnych charakterów. Ile z nich narzeka na życie i po prostu ma możliwość wyładować się na biednym kelnerze :)

I mówicie co chcecie, ale ta robota była super.

Teraz właściwie jakbym miał iść do roboty to pewnie był robił to co robiłem przez kilka miesięcy. Znalazł bym spokojną pracę jako programista. Przychodzisz o 9 do biura, robisz git pulla, robisz taski do 17, robisz git commita i wracasz do domu.

Tylko jakby szukał teraz pracy jako programista to był szukał po większych firmach, bo mimo, że w start-upie jesteś w stanie dużo się nauczyć, to problem jest taki, że w nich zarabia się mało. Przynajmniej ja zarabiałem mało :)

Skoro już tyle napisałem ile jest możliwości pracy... na wstępie powiem, że znalezienie pierwszej pracy jest ciężkie. Jest kilka czynników, które o tym decydują. Po pierwsze jest to dla nas teren nieznany, więc się stresujemy. Ciężej też się szuka pracy bez znajomości. Albo jeżeli nie znamy miejsc, gdzie tej pracy szukać.

W przypadku fabryk, to najczęściej są ogłoszenia w internecie. Nigdy nie pracowałem na budowie, ale znajomi głównie przez znajomości znaleźli takie fuchy. Restauracje, kafejki, bary wystawiają ogłoszenia przed drzwiami lokalu. W przypadku sklepów trzeba się pytać u kierownika zmiany. Jednak nie polecam się pytać w normalnych dniach, bo sklepy najczęściej powiedzą, że nie szukają (mają i tak dużo pracowników, które robią u nich Ausbildung). Ale okresy świąteczne, takie jak Boże Narodzenie i Wielkanoc są świetnym czasem, aby znaleźć pracę w sklepie ;)

W przypadku programisty... gdybym teraz ja miał szukać pracy jako programista, to po prostu znalazłbym listę firm, które tworzą programowanie i po prostu każdą z nich bym odwiedził. Pogadał z szefem i spytał czy kogoś nie szukają.

Czemu?

Bo aktualnie wszyscy szukają programistów. To, że firma nie wstawiła ogłoszenia w internecie, nie znaczy, że nie są im potrzebni programiści. Jeżeli tylko szybko się uczysz, znasz angielski, ogarniasz jako tako programowanie, a stackoverflow i google ci nie straszne... to gratulacje. Możesz pracować jako programista.

Czemu praca jest ważna? Bo jest ona nieodłącznym element naszego życia. Przez pracę nawiązujemy dużą ilość znajomości (no może poza pracą programisty). Zarabiamy kasę. A kasa jednak ma wpływ na naszą pewność siebie. Na stabilność majątkową.

I im więcej prac będziecie mieli na swoim koncie... tym szybciej zdacie sobie sprawę, co jest dla was... a co nie.
Może gdybym nie pracował w fabryce uszczelek, to nigdy bym na poważnie się usiadł się do programowania?

A sam fakt, że macie możliwość wybierania, gdzie chcecie pracować pomaga. Daje wam pewną... wolność wyboru.

I to jest czasem mój sposób na znajomości, odnajdywanie się w społeczności.

Bo ludzie w gruncie rzeczy potrzebują do życia dwóch rzeczy:
1. Miejsca zamieszkania
2. Pracy (właściwie nie pracy, a pieniędzy, ale wiecie o co chodzi).

Jeżeli jesteście w stanie te dwie rzeczy załatwić, to macie o wiele łatwiej w życiu :)

Dlatego dobrze jest znać ludzi, mieć ich zapisanych w kontaktach. 1-2 telefony i już komuś pomogliście.

Ale co i jak... to o tym napiszę następnym razem.

#przegryw #wygryw #wychodzimyzprzegrywu #motywacja
  • 10
@Rezix: Pracowałem ponad rok w sklepie, uznałem że praca nie jest dla mnie. Teraz pracuję w lokalnej firmie produkującej maty, wycieraczki itd. ale zarobki są niskie, mimo że tę pracę polubiłem. Najgorsze jest to, że nie wiesz jak wygląda dzień pracy w takiej firmie dopóki nie przepracujesz tam ze dwóch tygodni.
@Rezix: Z moich doświadczeń wynika, że dużo więcej można zarobić w dobrym startupie, korpo mają zazwyczaj ustalony przedział zarobków którego nie przeskoczysz, do korpo tylko jak chcesz mieć spokój i nic nie robić albo jak jesteś słaby i nigdzie Cie nie chcą, fajny wpis :)
@Rezix: Ech... tez ostatnio doszedlem do tego, ze nie do konca wiem co chce robic w zyciu. Mysle calkiem powaznie nad programowaniem, ale jak sam piszesz - to nie jest praca z ludzmi i chyba to mnie najbardziej zniecheca :/
@Rezix: mówi się, że ludzie po odejściu na emeryturę szybko umierają
Praca jak mówisz nie jest potrzebna ale kontakt z innymi, jakieś zajęcie i pieniądze z tego (w tej kolejności jeśli chodzi o stan umysłu) już tak.