Wpis z mikrobloga

Po ostatnim wpisie dostałem od groma wiadomości prywatnych... co prawda nie dotyczyły one samego wpisu, a komentarza, który umieściłem.

Nigdy nie miałem na celu pisania o takich rzeczach, ale skoro chcecie, to pomyślałem, że coś skrobnę.

Założę przy okazji tag: #wychodzimyzmeskiegoprzegrywu

Generalnie miałem się za to zabrać jakoś za 2-3 tygodnie, ale skoro mam dwie godziny przerwy... no to lecim, bez owijania w bawełnę.

Zacznę może od tego, że przegryw nie świadczy o stanie portfela. Sam się o tym przekonałem. Co prawda zarabianie 15k na miesiąc jako programista może pomóc, ale znam osoby, co mają własne firmy, spoko zarabiają, a jeżdżą na dziwki do Hamburga. To było kilka lat temu i było to dla mnie pewne... zderzenie z rzeczywistością. I wtedy chyba sobie po części to uświadomiłem.

Mercedesy, drogie zegarki i markowe ciuchy nie spowodują, że od razu staniesz się wygrywem. Ale mogą pomóc :)

To tyle słowami wstępu.
To teraz coś o mnie. I to będzie ten jedyny raz kiedy cokolwiek o sobie napiszę.

Też byłem przegryw. Zapiwniczony. Mimo pięknej pogody 30 C siedziałem w swoim pokoju z zasłoniętymi żaluzjami i grałem kolejną rundkę w CSa 1.6, albo leciałem na rajd z gildią w grze mmorpg. Lekka nadwaga, częściowy brak szyi, długie włosy. Na lewo przy koszu sterta butelek po wodzie smakowej. Na wieczór jakiś serial, bądź film połączony z colą, popcornem, bądź chipsami.

I tak się żyło na tej mojej wsi...

Było to dobre 7 lat temu. Brak znajomych (oprócz kilku najlepszych kumpli z dzieciństwa), brak kontaktów z kobietami.
Nie chodziłem na imprezy, mówiłem, że jestem introwertykiem, że dobrze się czuję sam ze sobą.

Czasem się wyskoczyło na piwko z kolegami (raz na rok).

Co spowodowało, że postanowiłem się zmienić? Chyba ten moment, gdy dziewczyna z poza mojej ligi postanowiła do mnie zagadać (do dziś nie wiem czemu), a ja nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. No bo co? Powiem jej, że wczoraj miałem pierwsze miejsce w rankingu na serwerze w CSie? Że znowu uwaliliśmy bossa z gildią?

I tak... mimo, że wychodziłem z przegrywu dobre 3-4 lata (zmiany trwają u mnie bardzo długo), to na chwilę obecną można powiedzieć, że się ogarnąłem.

Nie ściąłem kuca od razu (miałem go bardzo długo), nie straciłem wagi od razu (jakieś 1-2 lata diety bez słodyczy i słodkich napojów), a na siłownię zacząłem też chodzić dopiero jakoś 1-2 lata temu...

Więc tak. Ten proces u niektórych ludzi może trwać długo.

I to jest właśnie ta rzecz, którą musisz sobie uświadomić. W życiu nie ma natychmiastowej gratyfikacji. Nie dostaniesz po godzinie grania następnego poziomu. To trwa latami. Im szybciej sobie uświadomisz tym lepiej dla siebie.

Ja już się tego nauczyłem. Czy to przez programowanie, grę na gitarze, czy od niedawna naukę grafiki komputerowej i rysowania. Efekty nie przyjdą dzisiaj. Ani jutro. Ani za tydzień, miesiąc, rok. Efekty widać po... ja wiem? 5-10 latach może?
Osoby, które chodzą na siłownię, wiedzą o czym mówię. Widać efekt po miesiącu, dwóch, ale im dalej... tym widać mniejszy przyrost.

Ale na tym polega rozwój.

Więc pierwsza rada. Jak jesteś gruby, masz nadwagę, albo lekką nadwagę. Ogarnij słodkie napoje, słodycze, chipsy. Nie musisz tego robić od razu, ale przynajmniej zrób coś w tym kierunku... Znajdź dietę w internecie, nie jedz fast foodów, ogarnij sobie przepisy na sałatki, zacznij jeść więcej owoców i warzyw. Pij wodę zamiast słodkich napojów.

Nie musisz od razu kupować karnetu i wbijać na siłownię. Sam kiedyś kupiłem karnet na miesiąc, a poszedłem 4-5 razy i tyle było z mojego chodzenia.

Zaczynasz ćwiczenia najpierw w domu. Przynajmniej przez miesiąc-dwa. Pompki, przysiady, brzuszki. Ćwiczenia z ciężarem własnego ciała. Masz wyrobić sobie nawyk codziennego ćwiczenia. Pierwsze o czym myślę po wstaniu z łóżka to ćwiczenia na rozciągnięcie. Potem jak ciało się trochę rozgrzeje seria brzuszek i pompek.

Jeżeli będziesz to robił regularnie, rano, po południu, wieczorem. I będziesz trzymał dyscyplinę. Wtedy dopiero będziesz mógł myśleć o kupieniu karnetu. Co prawda, możesz już dziś się zapisać, ale ja mówię jak to u mnie wyglądało :)

Dyscyplina.

Masz się jej trzymać. Na czymkolwiek ci zależy. Cokolwiek robisz, w czym chcesz być dobry. Programowanie, nauka na instrumencie, rysowanie, pisanie książek, praca zawodowa. Regularność to podstawa. Nie ma odkładania na później. Nie ma obijania się. Założyłeś sobie, że dzisiaj przebiegniesz 10km? Robisz to. Jutra nie ma. Jutro nie istnieje.

Dziś jest dzień.

To jest tylko wstęp. Na wyjście z przegrywu składa się naprawdę wiele czynników. Zainteresowania, znajomi, wykorzystywanie sytuacji, pewność siebie, sposób bycia, trzymanie się własnego zdania.

Ale na początek chciałem napisać krótki wstęp i wymienić najważniejszą rzecz. Dyscyplinę i regularne ćwiczenia.

Więcej napisze już wkrótce. Obserwujcie tag, albo nie obserwujcie, Zrobicie co chcecie. Mi to w sumie rybka. Na plusach mi nie zależy. Pewnie kolejny będzie za tydzień, dwa, może trzy. Zobaczymy :)

#przegryw #wygryw #wychodzimyzprzegrywu #motywacja
  • 12
@Rezix: super wpis mam tylko jedno ale, jeśli chodzi o dyscyplinę to myślę że trzeba ją stosować tylko przy rzeczach których nie do końca chce się robić, a trzeba. Programowanie, nauka gry na gitarze czy rysowanie są tu dobrymi przykładami moim zdaniem, że takiej dyscypliny się nie powinno stosować. Nie wiem, może jestem po prostu inny, ale jak bym miał się na początku mojej przygody z programowaniem zmuszać do tego by
@Rezix: Ja myślę że są różne rodzaje przegrywu. Sam nie wiem jak zdefiniować "przegryw". Ja na przykład nigdy kuca nie miałem, gruby też nie byłem, a znajomych straciłem bo wolałem #!$%@?ć w gierki zamiast wyjść na miasto. Dorosłem i priorytety się zmieniły, teraz codziennie mam z kim porozmawiać czy napić się coli.
@D3lt4: Analogicznie jeśli masz problem ze zrozumieniem że bruneci są bardziej przystojni od blondynów to masz problem.
Nie ma takiej opcji, żeby jakaś fryzura (oczywiście bez specjalnych udziwnień) przekreślała z miejsca człowieka, to bardziej zależy od sposobu zadbania o nią.
Jak ktoś jest kucem chodzącym przez 4 dni w spiętych włosach i myjacym je raz na tydzień to się nie dziwię, ale jeśli ktoś dba o siebie to nie widzę problemu.