Wpis z mikrobloga

Wpis @kiwi_kiwi_kiwi zachęcił mnie do małego komentarza, ale że zainteresowanych może być więcej osób to piszę do wszystkich, zwłaszcza do Mirków ze zdiagnozowaną #depresja, ale też mających #feels i w ogóle czujących się gorzej.

Na złe samopoczucie najlepsza jest aktywność, jakakolwiek. Czy to będzie sport, dzierganie, podróżowanie, czy jeszcze jakiś inny shit. Tylko żeby powstrzymać potok myśli i dotrwać do końca dnia bez poczucia beznadziei.

Od piątku jest znośnie. Najważniejsze, że nie jest gorzej. Mam kilka dni na fali. Nie daję sobie czasu na myślenie. Wypełniam dzień do granic możliwości. Część rzeczy planuję rano do końca dnia, ale zostawiam też czas na spontan z jednym zastrzeżeniem: nie siedzieć w domu, zająć myśli, coś robić. Wychodzą z tego niezłe akcje, czasem rzuci mnie w niespodziewane miejsca. Dzisiaj akurat mam dużo pracy, więc czas na improwizację będę miała dopiero wieczorem, może do tego czasu uda mi się wpaść na coś nowego.

Największy problem z mobilizacją jest rano i wieczorem. Żeby to przełamać, trzeba dużo siły. Tego Wam życzę Mirosławy.

Nie ma innego sposobu, żeby poradzić sobie z miałkością życia. Tylko doświadczać, poznawać, przeżywać jakoś kolejny dzień. Godzina po godzinie. Sprawiając sobie drobne przyjemności, bo tyle jesteśmy w stanie sobie zapewnić. Nie snujcie planów, żyjecie tylko dzisiaj. Musi wystarczyć.

#oswiadczenie
  • 13
@banialuczek: to przepraszam, obecnie nie wiem co mam robic, czuje sie jak gunwo, mysli samobojcze, rozkojarzenie.. O dziwo pogadalem z siora i co? He he bd lepiej, ciesz sie z malych rzeczy, he he wymyslasz se problemy. A nikt nie rozumiw, ze mam wrazenie, ze mi zaraz mozg eksploduje. Widocznie jestem #!$%@? :)
@banialuczek: ja nawet nie wiem co mam robic, nie dam rady sam sie ogarnac, rodzicom nic nie mowie, siora tak samo. Obiecalem, ze nie zrobie nic glupiego, a ona zapomina o rozmowie, zgodzila sie i czuje jeszcze gorzej. Czuje sie jakby mnie ktos #!$%@?, a chcialem tylko wsparcia pomocy, jakichs slow, pomocy ws psychologa
@kiwi_kiwi_kiwi: ja też długo kisilam to w sobie, ale zmiany były tak gwałtowne że zupełnie nie potrafiłam tego ogarnąć. Pójście do psychiatry i psychologa to pierwszy krok na dłuuuugiej drodze do znośnego samopoczucia. Moi rodzice do tej pory żyją w niewiedzy, zakreslilam im tylko ogólnie że źle się czuję i leczę, nie wprowadzalam w szczegóły, bo wiem, że nie mogą mi pomóc. Tobie też nikt inny nie pomoże, musisz to zrobić