Wpis z mikrobloga

Siedzę dzisiaj w #pracbaza Nagle wchodzi nieznana mi kobieta, 45 lat, tak na oko. Podchodzi do mnie i mówi roztrzęsionym głosem, że tam na ławce przed budynkiem, leży jakiś młody chłopak, jakoś tak dziwnie, chyba nieprzytomny, wygląda jakby nie oddychał i czy mógłbym podejść i zobaczyć, co mu jest. I tutaj zamarłem na chwilę. Czy ja dobrze #!$%@? zrozumiałem? Jakaś baba przychodzi do mnie i chce żebym szedł zobaczyć, co jest typowi który być może umiera, bo ona #!$%@? co? Boi się? Nie wie, co zrobić? No przystanąłem chwilę, bo ogarnęła mnie aż pewna rozterka czy najpierw pobiec tam i ratować być może umierającego faceta czy najpierw #!$%@?ć tej piździe gonga w ten głupi pysk. Tam gość może właśnie schodzi, a ona zamiast mu pomóc, to przychodzi do mnie, no ja #!$%@?... Oczywiście logika wygrała i po paru sekundach pobiegłem ile sił w nogach, ażeby sprawdzić co z tym gościem. Siedział tam faktycznie jakiś młody chłopak, na ławce, z głową wiszącą za oparciem, po szybkim złapaniu go za ramię i kilku szarpnięciach przebudził się i nieprzytomnie wybełkotał "co chceszszszz?". Oczywiście szybki luk na jego podarte łachmany i mordę patusa poznałem, że mam do czynienia z pijaczkiem, który zalał pałę lub zaćpał już w południe, zapytałem się tylko czy wszystko ok, na co odzyskałem krótkie i zwięzłe "taaaaa", po czym się oddaliłem.

Wróciłem do pracy, tej głupiej baby już nie było, ale siedzę i teraz #!$%@? myślę o tej całej sytuacji. A co jakby tam rzeczywiście leżał ktoś chory, nie wiem... jakiś cukrzyk, astmatyk, zawałowiec, ktoś z padaczką i od naszej szybkiej reakcji zależałoby czy ten ktoś przeżyje. Jestem tak #!$%@? na tą tępą dzidę, która zamiast sama próbować pomóc i ewentualnie wezwać pomocy, to przylazła do mnie (a szła naokoło całego placu, żeby znaleźć jakiegoś jelenia). Teraz był to jakiś pijaczek, ale przecież ta kobieta mogła mieć cudze życie na sumieniu. Ja nie wiem, co z tymi ludźmi...
#rozowepaski #logikarozowychpaskow
  • 19
@frikuu: Nie masz prawa jej potępiać. Może udzielanie takiej pomocy obcemu człowiekowi i jego reanimowanie może jeszcze, jest ponad jej siły. Mogła się bać, albo ma jakąś fobię do takich rzeczy.
Przyszła do Ciebie więc wykazała się dobrym postępowaniem, bo mogła przecież jak nie jeden człowiek wykazać się tzw 'znieczulica' i przejść obojetnie, nikogo nie zawiadamiając i nie przejmując się.
@Caoi: w teorii tak, wiem że jest strach czy coś, mi też serce szybciej zabiło, jak podchodziłem do tego typa. Ale no #!$%@?, strach nie strach, fobia czy co, ale przecież to człowiek. Co jakby to leżał jej umierający mąż, syn, brat, też by biegła przez cały plac naokoło, żeby szukać kogoś do pomocy, zamiast samemu próbować sprawdzić co jest gościowi?
@frikuu: Bliska osoba, a obcy człowiek to zupełnie inna sprawa.

Ja szczerze mówiąc w takiej sytuacji w ogóle bym chyba nie zareagował i nie zrobił nic. Zbyt nieśmiały na to jestem, po za tym i tak nie potrafiłbym udzielić żadnej pierwszej pomocy, żadnych sztucznych oddychań itd, słabo mi się robi na samą myśl o takich rzeczach.
@Caoi: to proponuje się doszkolić. To nie jest ciężkie do ogarnięcia. Jakby się coś stało Twojemu bliskiemu, to też byś nie zareagował, bo jesteś nieśmiały i nie wiesz jak? A co jakby to Tobie się stało i nikt by Ci nie pomógł i byś umarł, bo jakiś leszcz się nie zna lub się boi? Pomyśl o tym.
@frikuu: Pisałem przecież, ze bliska osoba którą znasz, a obcy człowiek to zupełnie co innego.

A co jakby to Tobie się stało i nikt by Ci nie pomógł i byś umarł, bo jakiś leszcz się nie zna lub się boi? Pomyśl o tym.


Szczerze to nie wiem czy chciałbym aby w takiej teoretycznej sytuacji ktoś mi pomagał. No chyba, ze groziłoby mi coś gorszego niż śmierć, ale jeśli tylko śmierć to
@frikuu: Ale powiadomiles jakies służby? Kto Ty jesteś żeby diagnozy stawiać i oceniać w jakim stanie był ten typ? Może miał jakiś atak np. epilepsji. Jak już się angazujesz to dla ochrony własnej dupy zadzwon przynajmniej po straz miejska. I #!$%@? wiem co mówię z autopsji.
@frikuu: Miałem kiedyś podobną sytuację, idę sobie gdzieś tam ze znajomymi, podlatuje do nas baba z psem i mówi że tam facet leży. Podbiegam, gość wstrząśnienie mózgu, toczy pianę, popuścił w majki - spadł z drabiny na beton, jakieś malowanie czy coś. Ogarniamy go, krzyczę do niej dlaczego jeszcze po pogotowie nie zadzwoniła, a ta sobie poszła bez słowa. Zadzwoniliśmy, po kilkunastu minutach przyjechało pogotowie, no ale pozostaje kwestia - jakbyśmy
@frikuu: wiesz, ludzie różnie reagują na stres. jeden w takiej sytuacji, tak jak ty, od razu pobiegnie mu pomóc. inny skolei może stać jak wryty, sparaliżowany strachem, zdezorientowany i gapić się tylko. a jeszcze inny zacznie krzyczeć i wymachiwać rękoma czy po prostu uciekać, by nie mieć z tym nic wspólnego.
osobiście nie wiem jak ja bym się w danej sytuacji zachowała. myślę, że babka dobrze zrobiła prosząc cię o pomoc,