Wpis z mikrobloga

Wiecie co Mireczki, wczoraj miałem #creepy akcję. Siedzę sobie ok. 23 przed komputerem, dokańczam projekt, słuchawki na uszach. Po prawej mam łóżko, na którym spał mój różowy. Nagle czuje zimny wiatr, który przechodzi cały na mnie. Ja tak zgłupiałem, pierwsze co to popatrzyłem na okno, ale okna były zamknięte. Więc popatrzyłem w prawo i łóżko wyglądało tak, jakby mój różowy złożył "rulon" z kołdry i poszedł do ubikacji (bo czasami chodzi jak ja siedzę przed pc). Obrócilem się i zauważyłem postać kobiecą, jak idzie (takim jakby płynnym ruchem) w kierunku łazienki. Krzyknąłem więc (bo miałem słuchawki i się w sumie nie słyszałem) "#!$%@?, nie strasz mnie". A tu głos mojego różowego z boku (w sensie spała normalnie) "o co ci chodzi?". #!$%@? Miruny, najpierw pomyślałem, że ktoś mi się #!$%@?ł do domu więc sprawdziłem szybko kuchnie i kibelek. Ale nikogo tam nie było. W tym momencie stwierdziłem, że to jakaś #!$%@? zjawa (bo co jakiś czas miewałem przeczucie, że ktoś za mną stoi) i się tak #!$%@? wydygałem, że się zrobiłem biały jak ściana i miałem ciary na całym ciele. Normalnie widziałem, że ktoś szedł bez kitu. Mój różowy powiedział, że nakrył się zamaszyście kołdrą i stąd ten wiatr, a ta "postać" to "omamy od monitora". W sumie racjonalne wytłumaczenie i tak to przyjąłem, ale jakieś takie #!$%@? uczucie pozostaje. No i teraz się mnie pyta, czy w domu wszystko ok, tak jakby sama do końca nie była pewna.
#creepystory #duchy
  • 60