Wpis z mikrobloga

Mirki z #depresja mam taką przypadłość, że o ile radze sobie z samą istotą depresji i idę do przodu, tak od pewnego czasu mam jakby "fobie" przed wychodzeniem z domu. Za każdym razem wymyślam milion powodów by uznać, że lepiej będzie jak coś przełożę. I nie chodzi o to, że lękam się samego załatwienia spraw, np. wizyta u lekarza czy w urzędzie, bo jestem dość śmiałą osobą. Po prostu myśl, że muszę się ogarnąć, wyjść, gdzieś dojść jest dla mnie straszna. Boję się samej drogi. Spokój mam jedynie jeśli wiem, że od razu właduje się do auta. (i nie, nie chodzi o lenistwo i ucieczka przed ruchem :P) W momencie kiedy wiem, że muszę wyjść ogarnia mnie lęk i strach, a kiedy w końcu coś przełożę i nie wyjdę czuję się spokojna i szczęśliwa. Ktoś też tak ma lub wie co to jest i przede wszystkim jak to zwalczyć? Bardzo utrudnia mi to życie, chcę wrócić do normalności.
  • 18
a kiedy w końcu coś przełożę i nie wyjdę czuję się spokojna i szczęśliwa.


@lizzy_bennet: Też tak robiłem, gdy mi się nagle coś odechciało lub pogoda była licha. Ale 2 godziny później miałem zły humor i wyrzuty sumienia, że wolę siedzieć w domu niż spotkać się ze znajomymi/dziewczyną/załatwić sprawę na mieście. Nie warto.