VoHe VoHe 02.03.2016, 17:53:05 1 #fraszki #heheszki i może #pasjonaciubogiegozartuBył sobie raz Rzeźnik, co żył ze zwierzy biciaŚciągania z nich mięsa, kości i okryciaBił zwierzynę stale, ciągle się bogaciłNic na swej moralności przez to nie utraciłAż pewnego raza przyszedł doń kaznodziejKatolicki ksiądz-podróżnik, Rzeźnik myśli - złodziejKlecha bardzo zainteresowan jego działalnościąPyta chłopa: "Panie! Co z twą moralnością?"Rzeźnik pyta: "O co chodzi?"Mówi: "Coś ci klecho bodzi?""Bodzi! Gdyż tak się nie godzi!Właśnie o to się rozchodzi!""Rzecze Pan Nasz: Nie zabijaj!A ty łamiesz przykazanie!""Jeszcze diabli cię dopadną!Straszna krzywda ci się stanie!""Nigdy tasakiem człeka nie tknąłemRaz tylko żonkę w czerep walnąłem"Odpowiedział RzeźnikKaznodzieja na to: "Grzesznyś ty zbereźnik!""Nie zabijaj znaczy ni człeka, ni zwierza nie tykaj!Możesz żywić się rośliną, bardzo zdrowa to praktyka!""Wracaj skądżeś przyszedł, żebraczy matole!Ja tam w krwawym bogactwie życie spędzić wolę!"Wrzasnął Rzeźnik i klechę przeganiać zaczęłAle ksiądz stoi, rzecze: "Ja ci wytłumaczę!"Trzy razy ciężką podjął próbęTłumaczył: "Dusza twoja spotka zgubę!"Lecz Rzeźnik niczym Szymon, rybak-zdrajca głupiPo trzykroć stwierdził, że tego nie kupiNa co klecha odparł: "Idę!Bo tu swąd panuje trupi!"Rzeźnik splunął w ślad za klechą"Dymaj gdzie się niesie echo!"I pomyślał: "Może do obory zajdę,Świnki jakiejś tyłek znajdę"Jak pomyślał, tak też zrobił, poszedłA w oborze cisza, stanął w środku jak Zawisza"Urządzimy dzisiaj ucztę!które spiecze się na ruszcie?"Ale chyba coś jest nie takStraszna cisza jest w oborzeNagle słyszy za plecami"Zaraz ci w ten ryj przyłożę"Patrzy, za nim koń, i gada:"Się na ciebie znajdzie rada""Tu masz sąd za swe okrutne rządyZa wszystkie te krwawe mordy"Trzask z kopyta! Rzeźnik leżyWszystki zwierz na niego bierzyKury, krowy, świnie, owceCo je zwodził na manowceKoń go skopał, świnia zgryzłaOwca spluła i pogryzłaKrowa siadła nań i zgniotłaKury, resztki co zostałyWzięły, zjadły, i wysrałyTak się porachunki miałyJeno morał z tego takiŻeby nie być jak robakiNa padlinie się nie żywićBliźnich kochać i miłowaćWszystko szanuj co od BogaTaka dla ciebie przestroga Cronox
Był sobie raz Rzeźnik, co żył ze zwierzy bicia
Ściągania z nich mięsa, kości i okrycia
Bił zwierzynę stale, ciągle się bogacił
Nic na swej moralności przez to nie utracił
Aż pewnego raza przyszedł doń kaznodziej
Katolicki ksiądz-podróżnik, Rzeźnik myśli - złodziej
Klecha bardzo zainteresowan jego działalnością
Pyta chłopa: "Panie! Co z twą moralnością?"
Rzeźnik pyta: "O co chodzi?"
Mówi: "Coś ci klecho bodzi?"
"Bodzi! Gdyż tak się nie godzi!
Właśnie o to się rozchodzi!"
"Rzecze Pan Nasz: Nie zabijaj!
A ty łamiesz przykazanie!"
"Jeszcze diabli cię dopadną!
Straszna krzywda ci się stanie!"
"Nigdy tasakiem człeka nie tknąłem
Raz tylko żonkę w czerep walnąłem"
Odpowiedział Rzeźnik
Kaznodzieja na to: "Grzesznyś ty zbereźnik!"
"Nie zabijaj znaczy ni człeka, ni zwierza nie tykaj!
Możesz żywić się rośliną, bardzo zdrowa to praktyka!"
"Wracaj skądżeś przyszedł, żebraczy matole!
Ja tam w krwawym bogactwie życie spędzić wolę!"
Wrzasnął Rzeźnik i klechę przeganiać zaczęł
Ale ksiądz stoi, rzecze: "Ja ci wytłumaczę!"
Trzy razy ciężką podjął próbę
Tłumaczył: "Dusza twoja spotka zgubę!"
Lecz Rzeźnik niczym Szymon, rybak-zdrajca głupi
Po trzykroć stwierdził, że tego nie kupi
Na co klecha odparł: "Idę!
Bo tu swąd panuje trupi!"
Rzeźnik splunął w ślad za klechą
"Dymaj gdzie się niesie echo!"
I pomyślał: "Może do obory zajdę,
Świnki jakiejś tyłek znajdę"
Jak pomyślał, tak też zrobił, poszedł
A w oborze cisza, stanął w środku jak Zawisza
"Urządzimy dzisiaj ucztę!
które spiecze się na ruszcie?"
Ale chyba coś jest nie tak
Straszna cisza jest w oborze
Nagle słyszy za plecami
"Zaraz ci w ten ryj przyłożę"
Patrzy, za nim koń, i gada:
"Się na ciebie znajdzie rada"
"Tu masz sąd za swe okrutne rządy
Za wszystkie te krwawe mordy"
Trzask z kopyta! Rzeźnik leży
Wszystki zwierz na niego bierzy
Kury, krowy, świnie, owce
Co je zwodził na manowce
Koń go skopał, świnia zgryzła
Owca spluła i pogryzła
Krowa siadła nań i zgniotła
Kury, resztki co zostały
Wzięły, zjadły, i wysrały
Tak się porachunki miały
Jeno morał z tego taki
Żeby nie być jak robaki
Na padlinie się nie żywić
Bliźnich kochać i miłować
Wszystko szanuj co od Boga
Taka dla ciebie przestroga