Wpis z mikrobloga

@HulajDuszaToLipa: Giewont mi się dobrze kojarzy. Był wrzesień, jakiś dzień w środku tygodnia, o 6 już szliśmy szlakiem i o tak barbarzyńskiej porze ominęliśmy płacenie w TPN ( ) Po siódmej byliśmy na szczycie. To był sprint. I było tak mało osób. Posiedzieliśmy sobie na szczycie dłuższą chwilę, bez spiny że całe tabuny czekają na wejście. Zbiegliśmy na dół współczując ustawiającym się w kolejkę plażowiczom
  • Odpowiedz