Wpis z mikrobloga

Hej mir-mir-mir-mirreczki, naszła mnie chwila refleksji nad moją pierwszą rocznicą Pomocy™ Polakom, chcącym wyjechać na wyspy - a dokładniej, do #barnsley w #yorkshire aka Raju na ziemi ( ͡ ͜ʖ ͡)

Z tej okazji, przygotowałem liste rzeczy, które zauważyłem w sobie i w ludziach przyjezdnych, które przeszkadzają w rozwinięciu skrzydeł.

Bez zbędnych wstępów: lista 7 grzechów głównych #emigracja

1. Nawyki z Polski

W momencie zejścia z promu lub wyjścia z podniebnego autobusu tanich linii lotniczych - musimy zdać sobie sprawę z tego - że nie znajdujemy się więcej w Polsce (mimo faktu, że Polaków będziecie spotykać praktycznie wszędzie). Warto totalnie zresetować swoje podejście i przyglądnąć się Anglikom oraz ich zachowaniu - spróbujcie odgrywać jakąś postać z Brytyjskiego serialu, wczuć się w kulturę tego miejsca, zaaklimatyzować.

W można nabawić się bardzo wielu złych nawyków - jednym z podstawowych, którę widzę gdy odwiedzam ten piękny kraj cebulą kwitnący, jest wieczny wyraz twarzy, który po prostu zachęca do podjęcia konwersacji i interakcji z jakąkolwiek osobą go noszący. Nie, nie chodzi o to by się sztucznie uśmiechać - znajdźcie pozytywy, myślcie o miłych rzeczach, przypomnijcie sobie śmieszny wpis z mirko, jakiś kawał - cokolwiek. utrzymajcie swój uśmiech, po pewnym czasie wejdzie wam to w nawyk - uśmiechając się, nawet na siłę jesteśmy lepiej (przyjaźniej) odbierani, sami też stajemy się przyjaźniejsi ponieważ uśmiech podnosi liczbę endorfin, co powoduje.. że uśmiech zaczyna być coraz bardziej prawdziwy, czujemy się lepiej i ogólnie jest fajnie.

Nie wspomnę o tym, że uśmiech powoduje, że jesteśmy zdecydowanie bardziej atrakcyjni - ale to już wyższa szkoła jazdy.. ;)

Narzekanie i czarnowidztwo na wszystko i wszystkich - tak, to też jest nawyk i łaczy się z poprzednią rzeczą. Bardzo często widzę w Polakach i sam łapię się na tym (w końcu jestem Polakiem), że do nowej idei/miejsca/osób/sprawy/czegokolwiek nowego - podchodzę z nastawieniem "aaaa bo to wcale nie będzie tak fajnie" "w ogóle to jest słabo bo powinno być X a jest Y" "na pewno mnie murzyny okradną i tyle z mojego wyjazdu będzie" "nie uda mi się to wszystko" - nauczcie się rozpoznawać te negatywne myśli - one serie nigdzie nie prowadzą, tak pozwalają się przygotować na ewentualne złe sytuacje - ale jest różnica analizowania sytuacji w przyszłości i problemów jakie mogą powstać, problemów, które trzeba rozwiązać - a "poddawania się" na samym początku i zakładania, że przez problemy sobie nie poradzimy.

Dlaczego o tym mówię? Ma to podkład w psychologii. Mózg ludzki (podświadomość) bardzo nie lubi dysonansu poznawczego - czyli nie lubi, jeśli coś co myślimy/uważamy nie zgadza się ze stanem rzeczywistym, dlatego, że prościej umysłowi jest spowodować porażkę niż sukces - gdy wmawiamy sobie, że nam się coś nie uda - podświadomość sama zaczyna działać w tym kierunku.

2. Cebulactwo

Jest spora różnica, między oszczędnością, a cebulactwem. Ja cebulactwo definiuję tak: wybieranie zawsze najtańszej opcji, ze zwracaniem uwagi jedynie na cenę, bez patrzenia na opłacalność.

Znacie powiedzenie "bogatego na taniochę nie stać"? Nie wzięło się ono znikąd: możemy kupić najtańsze możliwe buty i pochodzić w nich 3 miesiące zanim się rozlecą, przy okazji ścierpieć wiele dni ogniatów i bólu stóp, możemy też kupić porządne buty trochę drożej, ale pochodzić w nich 2-3 lata i wiedzieć, że nasze stopy będą czuły ulgę - nie bez powodu o tym wspominam, biorąc pod uwagę, że większość pierwszych gównoprac, od których ludzie zaczynają to wielogodzinne chodzenie po magazynach.

Zawsze, gdy stoicie przed wyborem kupna produktu/usługi zadajcie sobie pytanie: jakie koszta poboczne mogą wyniknąć z powodu wybrania tańszej opcji? Może warto dopłacić pare £? Zadajcie sobie sami pytanie: czy warto za zaoszczędzenie paru £ na przejazd niemal 40h autobusem do Anglii, wśród Januszy i Grażyn, jest tego warte? Czy nie lepiej przylecieć samolotem, a inne rzeczy wysłać kurierem na miejsce? - Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.

Rozumiem w 100%, że zanim odbierze się pierwszą wypłatę, wszystko wydaje się takie drogie i ogólnie większość nie chce poświęcać ciężko zarobionych/pożyczonych pieniędzy na jakieś droższe pierdoły. Dlatego zaraz gdy zaczniecie zarobek w funtach, pozbądźcie się przeliczania. To, że istnieje sklep Poundland gdzie WSZYSTKO jest po £1 - nie oznacza to, że wszystko w tym sklepie jest po 5.65zł. Jesli sobie wyobrazicie, że jesteście w Polsce, to przejdźcie się po nim i zobaczcie na produkt, który was interesuje, zadajcie sobie pytanie, czy jak bylibyście w Polsce to zapłacilibyście 1zł za każdy z tych produktów? Jestem przekonany, że 99% z was odpowiedziałaby tak.

To samo tyczy się usług - czy £6 za wielkiego Hamburgera z frytkami w restauracji do dużo? A czy w Polsce 6zł za takiego samego hamburgra to dużo? - po raz kolejny, odpowiedzcie sobie sami.

3. Strach

Wielu ludzi, których spotykam, ma w sobie wielki strach przed wszystkim. Widzę to i nie dziwie im się - wiele osób w Polsce mnie próbowało 'nastraszyć' - przekonać, że będzie słabo, że mnie okradną, oszukają, że wrócę bez pieniędzy, że mi się nie uda - to bardzo typowe dla naszego narodu - byleby komuś zaszkodzić i go zniechęcić. Świetnie ukazuje to ten żart <==.

Mogę was jednak zapewnić: pozbądźcie się strachu, podejdźcie na luzie. Wyobraźcie sobie, że w Anglii serio nikomu nie zależy, by was skrzywdzić. Serio, prawo tutaj jest stworzone DLA WAS, a nie PRZECIW WAM! Nie bójcie się idąc na rozmowę o NIN, oni nie chcą tej rozmowy by sprawdzić, ze słabo mówicie po Angielsku, czy macie prace, czy może, że macie mieszkanie albo cokolwiek. Oni robią to DLA WAS, by ułatwić wam życie w Anglii. Nie wietrzcie wszędzie spisku i tak jak w punkcie 1. - nie węszcie wszędzie spisku i nie czarno-widźcie - ja jestem przekonany, i mam na to wiele dowodów oraz wiele takich przypadków miałem - KAŻDY sobie jest w stanie w UK poradzić, wystarczy tylko chcieć :)

Inną formą strachu jest strach przed mówieniem po Angielsku:
Choćby wasz Angielski był na ZEROWYM poziomie, nie bójcie się! Mówcie, starajcie się. Z mojego doświadczenia, znam wiele osób, które dobrze zdało maturę, mówili, że ich Angielski to co najmniej C2, ale "boją się mówić" i idzie im znacznie gorzej, niż części moich znajomych, którzy Angielski mają gdzieś na poziomie A2/B1 - ale totalnie nie boją się mówić, składają śmieszne proste zdania, ale MÓWIĄ! Anglicy to doceniają, oni mówią bardzo luźno, sami zapominają i popełniają wiele błędów i totalnie nie przeszkadza im to, jeśli ktoś nie potrafi mówić - ale przeszkadza im, jeśli ktoś się nie stara.

I coś co wynika ze strachu: szanowanie siebie
Jeśli nie potrafimy szanować siebie, nie będziemy szanować innych - to bardzo proste. Pamiętajcie, ceńcie swoją prace, ale nauczcie się przez to cenić prace innych. Nie róbcie nadgodzin, szarpiąc przez to zdrowie własne (zdrowie to koszt poboczny), nie róbcie nadgodzin dlatego, ze ktoś wam tak kazał, albo was zastraszał. Znajdźcie wewnętrzny spokój i dowiedzcie się - czego naprawdę pragniecie.

4. Palenie mostów

Nie rozumiem, dlaczego większość ludzi, zamiast się dogadać, woli po prostu uciec, nie odezwać się, złamać raz daną obietnice. Wiele przypadków słyszałem o mirkach, którzy po prostu na następny dzień nie przyszli do pracy - ot tak po prostu. Nie wiem czy wiecie, ale w oczach pracodawcy czy osoby, z którą się umawiacie jest po prostu bardzo, ale to bardzo niemile widziane. Jeśli kiedyś będziecie chcieli wrócić - będzie wam dużo ciężej. Już pominę fakt danego słowa oraz posiadania honoru - bo honor to w dzisiejszych czasach totalnie zapomniane pojęcie.

Tutaj nadmienię w jaki sposób mniej-więcej wygląda proces rekrutacji. Wyobraźcie sobie, że Anglik patrzy na wasze CV, widzi, że macie jakieś doświadczenie z Polski - które często jest nieweryfikowalne (przynajmniej w mniemaniu Anglika) i widzi, ze 3 miesiące temu przyjechaliście do UK. Jak myślicie, jaka szansa jest, że się z wami skontaktują? Niska - nawet jak jesteście nie tylko zwykłym robotnikiem, to dla części z nich po proces myślowy powie sobie: "aha, on tu jest krótko, więc nie ma tu znajomych, nie ma rodziny i w sumie w każdej chwili może wrócić do Polski, zbyt wysoka szansa, że jak go przeszkolimy to on po prostu sobie ucieknie" - i jak widzicie, takim zachowaniem szkodzi się nie tylko sobie, ale i innym. Bądźcie

5. Nie słuchanie oraz nadmierne słuchanie

O co chodzi w tym punkcie? Otóż są ludzie na emigracji, którzy szczerze chcą wam pomóc. Wiele razy miałem sytuacje, w której powtarzałem człowiekowi: jesteś już tu tydzień i dalej nie masz Angielskiego numeru? Dlaczego? Weź sobie załatw bo nikt do Ciebie nie zadzwoni o prace! Albo: nie masz jeszcze konta bankowego? I Ty się dziwisz, że pracy nie możesz znaleźć? Dlaczego odkładasz rozmowę o NIN tak długo - to działa tylko na Twoją niekorzyść.

Wiele z tych osób długo nie zabawiło i znikło po 2 tygodniach bo "nie mogli znaleźć pracy" - cóż.. zastanawiam się, czy byli chociaż w jednej agencji - a mówiłem im dokładnie gdzie zatrudniają i jak tam dotrzeć - no ale agencje często też wymagają Angielskiego numeru telefonu ;)

Dodatkowo dochodzi dostosowanie się do zasad - głównie panujących w miejscach pracy. Naprawdę, uszanujcie zasady panujące w pewnych miejscach. Te przepisy zostały stworzone dla was i znam wiele, wiele osób, które zostały wyrzucone z miejsc pracy za np. nieprzepisowe korzystanie z wózków, przechodzenia w nielegalnych miejscach, czy palenia w nieodpowiednich miejscach.

O co chodzi z nadmiernym słuchaniem? Otóż wiele ludzi znajduje sobie 'kolegów' wśród ludzi, o nieczystych intencjach. Bardzo często ciężko poznać kto ma dobre intencje, a kto złe. Jednak jeśli chodzi o Polakach w rożnych zakładach pracy - oni często powiedzą wam wszystko, by tylko wam się coś nie udało.

Dobrym przykładem jest akcja z tego roku: wiele osób zostało tak nastraszonych przez 'kolegów' z pracy koło grudnia, że pobookowali bilety na styczeń do Polski.. Jak się okazało, w Styczniu pracy było więcej, niż w tamtym roku - mój kolega pracował w jednym z zakładów, z którego pojechali ludzie z powodu strachu i powiedział mi jak było: Inni Polacy wystraszyli ich celowo - bo bali się o SWOJE posady, im mniejsza konkurencja, tym większa szansa, że oni zostaną w wypadku zwolnień - przemyślcie to, gdy następnym razem nasłuchacie się od ludzi takich rzeczy ;)

Niektórzy ludzie będą wam szkodzić w inny sposób - mówiąc informacje nieprawdziwe choćby na temat przepisów - dokładnie z tego samego powodu co zawsze - by wam zaszkodzić. Zawsze weryfikujcie informacje w paru źródłach i weryfikujcie, czy dana osoba, która wam to mówi - jest godna zaufana, oraz jakie ma intencje.

6. Zamykanie się w Polskim kręgu kulturowym.

Niestety to prawda i tak jest. Znam wiele rodzin, które w swoich domach mają Polską telewizje satelitarną, oglądają materiały w języku Polskim, Polskie wiadomości, mówią tylko po Polsku a Angielskiego nawet nie znają i żyją tutaj od wielu lat. Nie wiedza co się dookoła nich dzieje, jakie zmiany przygotowuje rząd Angielski, nie wiedzą nic - kompletnie. Nie popełniajcie tego samego błędu - warto chociaż raz w tygodniu sprawdzić jakaś prasę Angielską, czytać Angielski internet czy po prostu - pooglądać BBC. Miejcie kontakt z Anglikami, uczcie się języka - zapisujcie się na darmowe kursy Angielskiego - to wam dużo da.

Poza tym: pasje i hobby. To zbliża ludzi o podobnym sposobie myślenia. Często czujecie się tu samotni? Znajdźcie coś co lubicie robić i róbcie to - nie tylko z Polakami, ale również (albo przede wszystkim) z Anglikami! Idźcie pokopać w piłkę nożną, idźcie wędkować, wyjdźcie do Pubu, na dyskotekę, zagrajcie w Golfa (to wbrew pozorom tani sport w Anglii), zapiszcie się do grup i grajcie w planszówki, karty, pokera (w końcu tutaj to legalne), Magic: The Gathering, grajcie w RPG, drifftujcie - cokolwiek - ale wyjdźcie z domu, z piwnicy i starajcie się zrozumieć kulturę, w której kraju wam przyszło żyć - będzie wam o wiele, wiele łatwiej.

7. Zwalanie winy na innych

Chyba najpoważniejszy: obwinianie innych o własne porażki. Narzekanie "aaa nie wychodzi mi, ponieważ tutaj ciągle pada", "nie umiem Angielskiego ponieważ szkoła w Polsce mnie nie nauczyła, "nie dostałem pracy ponieważ teraz nie ma pracy!" itp. itd.

Niestety, sam boleśnie przez większość swojego życia, przerzucałem odpowiedzialność za siebie NA INNYCH. Mówiłem "należy mi się", bo tak. Wszystko musiałem dostać podane na tacy - ale tak nie działa świat. Dopiero gdy odkryłem, że na wszystko trzeba SAMEMU zapracować, udało mi się wyjść z tego kółka beznadziejności. Tak, to moja wina, że jestem gdzie jestem. Nie, nie wybrałem sobie, że urodziłem się w Polsce - ale mam wszystkie możliwości by to zmienić, ogranicza mnie tylko moje lenistwo i moja własna wyobraźnia. Jeśli czegoś szczerze chcecie, to niepowodzenia tylko będą was motywować do dalszej pracy, a problemy jakie się pojawiają, będziecie przeskakiwać i rozwiązywać - w innym wypadku będziecie narzekać, że coś się wam nie udało z powodu X.

Wiele ludzi, którzy wyjeżdżają mają wielkie ambicje: chcą od razu zostać managerami i chcą od razu pracować w najlepszej możliwej pracy - to tak nie działa. Jeśli jesteś dobry, nikt nie będzie Ci przeszkadzał, dadzą Ci szanse się wykazać - pokaż, że umiesz pracować i że chcesz - jeśli nie w jednym, to w drugim zakładzie. Ale nie oczekuj, że zaraz po przyjeździe dostaniesz nie wiadomo jaką pracę.

Do tego dochodzi cała masa mniejszych lub większych błędów w stylu:
- wychodzenie z domu/pokoju bez klucza,
- wydawanie całej wypłaty jak leci (tak przyznaje się ;( ),
- skąpstwo,
- niewywiązywanie się z umów,
- pracoholizm,
- brak szacunku do siebie i innych,
- nie dbanie o własne zdrowie,
- mycie po sobie/sprzątanie w miejscach publicznych w domach,
- ...? - dopiszcie mireczki w komentarzach. Zróbmy ten wpis dużym wpisem pomocy innym - by mogli zobaczyć perspektywę ludzi doświadczonych w emigracji.

Serdecznie dziękuję wam za porady co do tego jakie tematy zawrzeć w moim wpisie:
@kwiatosz: @Kejarz: @KsiegaRekordowSzutki: @ateista_nihilista_antynatalista: @oranzmetylowy: @niedoszly_andrzej: @babisuk: @Bionizy: @urwis69: @Andrzej_Walczak: @gentelman: @headhunter13: @eoz: @NiedzielnyMirek: @unknown_stranger: @Longan: @yazir: @PoProstuMichal: @elmozgo: @innv:

#uk #zagranico #anglia #norwegia #holandia #niemcy #irlandia #emigrujzwykopem #sorekcharityltd #wychodzimyzprzegrywu
  • 90
@sorek: Fajnie to wszystko podsumowane jest, dobra robota :)
Co do języka to przypomniała mi się pewna sprawa; moja znajoma ma poziom angielskiego gdzieś w okolicach ziemniaka. Umie wyartykułować jakieś pojedyncze słowa, przez telefon to ona się już w ogóle z nikim nie dogada. Ale dziewczyna jest tak otwarta i uśmiechnięta, że miała z 5 razy więcej ofert pracy niż nasz znajomy który rzekomo ma poziom C2 z angielskiego. Ale przez
mógł byś rozwinąć?

@yazir: nie brudzić, jeśli się nabrudziło - posprzątać, naczynia się myje za sobą, śmieci się czasem wynosi, kibel się czasem umyje, a podłogę czasem odkurzy ( ͡° ͜ʖ ͡°) oczywiście chodziło mi o to, by to robić - źle sformułowałem niestety (nie dałem 'nie'), a jest za późno na edycje ;(

@piotr1985gg: czasem można się zatrzasnąć i marznąć, co do sprzątania - źle
To tylko ja dopiszę moją złotą zasadę kierowania się pracą. Czasami po prostu nie mamy wyboru i musimy "łapać" cokolwiek ale jeżeli jednak uda się już ustać na nogach to warto się tym kierować.

Są 3 ważne aspekty:

+ możliwość rozwoju


+ adekwatne wynagrodzenie (ja to nazywam by być sytym),


+ odpowiednie godziny pracy,


Dobra praca to taka która spełnia 2+ z 3+ w/w warunków.
@sorek: Jazda w ruchu drogowym. Przy każdym poruszającym się obiekcie przy drodze zwalniamy do takiej prędkości, jakby ten obiekt chciał nam wskoczyć nagle pod koła, a my byśmy byli w stanie wyhamować. Pieszy to świętość, tak samo jak trawniki.
@sorek: Jak wpadną mi do głowy inne porady to napiszę:D A teraz zmykam do nowej pracy, w restauracji na kuchni. Wreszcie koniec z gównorobotą na magazynie przez agencje! Da sie? Da :)