Wpis z mikrobloga

Ostatnio znalazłem fajnie mieszkanko dla siebie. Blok posiada jakieś 18-20 mieszkań (4 piętra, 3 klatki).

Jest to w miarę nowy blok bo powstał ok. 2007 roku. Kłopot w tym, że mimo, że jest w miarę nowy to na pierwszy rzut oka widać, że mało kto o niego dba. Nad garażami wciąż wiszą kable od lamp.
Brama strzegąca podwórka jest non stop otwarta na oścież (tak samo furtka) pomimo, że widać poprowadzone kable na panel sterujący oraz siłowniki. Dopiero niedawno założono tam domofon.
Z drugiej strony budynku widoczne są zacieki po ścianach. Rynny przedłużone zostały kawałkiem blachy podpartej drewnem.

Blok jest wspólnotą mieszkaniową. Zastanawiam się jak będzie wyglądała naprawa usterek po wejściu do niego. Widzę, że barierka na balkonie wymaga poprawek (rusza się z jednej strony). Z balkonu wyżej jest zaciek ze spływającej wody i dziura w takiej blaszy izolującej.

Ciekawostką jest fakt, że każda klatka schodowa posiada innego właściciela (są trzy).

Samo w sobie mieszkanie jest bardzo ładne i spore. Klatka schodowa też tragicznie nie wygląda.

Martwi mnie jedynie kwestia pociągnięcia zarządcy do naprawy uszkodzeń. W końcu na coś płacę ten czynsz + fundusz naprawczy nie.

Dodam, że nie mieszkałem nigdy w bloku. Zawsze było to spory domek pod miastem więc nie wiem jak to działa.

#prawo #pytanie #mieszkanie #kupnomieszkania #wlasnem #kiciochpyta
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Cripex: skoro wspólnota sama nie dba o naprawy to samemu może być ciężko coś wymyślić. Możliwe, że większości po prostu nie zależy na naprawach (i np. wolą mieć czynsz niższy o 2 złote, a w zamian nic nie naprawiać).
  • Odpowiedz