Wpis z mikrobloga

#!$%@? mnie niesamowicie sytuacja w branży sportów siłowych/kulturystyki/fitness na poziomie amatorskim. Im dłużej przyglądam się sytuacji, tym bardziej widoczny się staje fakt oparcia tego całego systemu na Twoim strachu. Nie możesz tak po prostu ruszyć dupę sprzed telewizora/monitora i pójść poćwiczyć parę miesięcy, żeby poprawić stan swojego zdrowia, siłę czy wygląd, o nie. Musisz się bać. I mało tego, przestraszony musisz też straszyć innych, żeby uzasadnić sobie w swojej głowie ten strach.

Masz się bać, że na treningu będziesz zmęczony, Twoje rezultaty nie będą rewelacyjne (o ile w ogóle będą), więc nawet nie myśl o trenowaniu bez przedtreningówki. Super Pump, Petarda czy Napalm brzi jakby działało, nie? No to trzeba je koniecznie zażywać, bo przecież inaczej zaśniesz jak tylko położysz głowę na ławce płaskiej.

Masz się bać, że na treningu nie będziesz miał optymalnego poziomu siły, więc nie myśl o trenowaniu bez kreatyny, bo będziesz musiał prosić innych na siłowni o pilnowanie Cię przy każdym ćwiczeniu. Pamiętaj, bez 5g dziennie nie podniesiesz nawet pustej sztangi. Rzecz jasna tylko krety mikronizowanej, bo wszystkie inne Ci się w ogóle nie wchłoną, no i oczywiście jabłczan, bo po zwykłym mono zalejesz się jak prosię, a tylko jabłczan da Ci najlepszą optymalną beztłuszczową masę mięśniową. Poważnie.

Masz się bać, że nawet po treningu nawet dwucyfrowymi (czy tam trzycyfrowymi z jedynką z przodu) ciężarami dopadnie Cię srogi potreningowy katabolizm, więc nie myśl o trenowaniu bez glutaminy, HMB czy BCAA, inaczej wyjdziesz z treningu z mniejszą liczbą mięśni niż przyszedłeś. O ile w ogóle wyjdziesz, bo przecież drzwi do siłowni mogą być ciężkie a katabolizm poważna rzecz.

Masz się bać, że w diecie będziesz miał za mało białka i nie urośnie Ci ani jedno włókno mięśniowe. Nawet nie próbuj dotykać sztangi nie zaopatrzony w białko serwatkowe, bo bez niej hormon wzrostu zobaczysz tylko u innych na youtube. 2g białka na każdy kilogram masy ciała dziennie (najlepiej w proszku - przecież z jedzenia organizm tyle nie wchłonie), inaczej Twoje mięśnie będą nie większe niż u Stephena Hawkinga.

Masz się bać, że ćwiczeniami nie spalisz ani grama tłuszczu. Będzie on siedział pod Twoją skórą tak długo, aż nie dostarczysz organizmowi odpowiedniego dopalacza. Bo przecież to, co już raz trafiło do komórek tłuszczowych, bez odpowiedniego zaproszenia - spalacza tłuszczu czy termogenika - nigdy dobrowolnie stamtąd nie wyjdzie. No bo jakby to miało działać, tak po prostu? Niemożliwe.

Masz się bać, że gleby są słabe a owoce i warzywa pryskane chemią, ergo całe jedzenie jest gówno warte. Musisz zatem dostarczać sobie witaminy i minerały w pigułach, bo przecież nie znajdziesz tego w aktualnym jedzeniu, przecież każdy to wie. Tylko tabletki i kapsułki spowodują, że przeżyjesz kolejny treningowy dzień. Oczywiście żadne badania stwierdzające niedobory witamin nie są Ci potrzebne, szkoda pieniędzy, które możesz wydać na jakiś fajny proszek w błyszczącym pudełku.

Masz się oczywiście również bać, że rezygnując z tego całego tego wspomnianego dzisiejszego niezdrowego jedzenia (jedzonego co prawda przez niesportową resztę świata, ale to lamusy bez wiedzy o suplementach), nie dostarczysz sobie odpowiedniej liczby kalorii, odpowiedniego typu. A bez kalorii oczywiście nie zrobisz optymalnego treningu, także bez gainera nie siadaj nawet do stołu, bo stracisz tylko energię na machanie ręką z łyżką/widelcem od talerza w stronę ust - przecież zdrowych kalorii tam nie będzie. Ładuj gainer do wszystkiego co jesz, to jedyne prawilne kalorie na świecie.

Jednym słowem najlepiej by było, jakbyś dzień zaczynał i kończył z miarką jakiegoś proszku w ręce i shakerem, zagryzając zestawem tabletek i popijając napojem. Koniecznie energetycznym, w końcu bez elektrolitów umrzesz, nie? Zwykła woda? Pfff, ryby się w tym ruchają.







#silownia #mikrokoksy #przemyslenia #feels
Pobierz rotero - #!$%@? mnie niesamowicie sytuacja w branży sportów siłowych/kulturystyki/fit...
źródło: comment_LKlKs7zLhjNvwkkwatuWSbIUrLoPGiSi.jpg
  • 84
@rotero: Od lat uprawiam sporty walki, jakiś czas temu myślałem, że poćwiczę sobie jeszcze na siłowni, którą otworzyli dwa kroki ode mnie. Nie zapisałem się. Doszedłem do wniosku, że będę musiał truć się masą substancji, bo bez tego nie będzie widać żadnych efektów. Wzięło mi się stąd, że każdy, kto przychodzi do klubu, a trenuje jeszcze na siłowni, bierze przed/po treningu masę proszków w szejkerze. A po co to robić, skoro
@rotero: czy ja wiem? wiadomo ze wiekszosc to syf ale pomyslales o tym ile osob zaczyna i nie konczy? wiem jak to jest bo swego czasu chodzilem do takiej #!$%@? pracy i tylko bialko stawialo mnie na nogi. jesc mi sie nie chcialo gotowac mi sie nie chcialo a do pracy trzeba bylo chodzic wiec domyslam sie ze beda tacy ktorym nie bedzie sie chcialo podnosic ciezarow i zwyczajnie zrezygnuja.

aha
@Wilkudemoner: potwierdzam, od dwóch miechów siłownia, - 8kg, bez supli. Tłumaczenie swojego lenistwa w ten sposób to głupota.

Ja stosuję zasadę MŻ, plus wyeliminowałem cukier z diety. Bilans kaloryczny na minusie, 5 razy w tygodniu siłownia, aeroby plus trening siłowy i leci. Systematyczność i jeszcze raz systematyczność. Nic nie przychodzi łatwo. Ale warto.