Wpis z mikrobloga

Ale mi wczoraj #coolstory babcia sprzedała z kategorii "jaki ten świat mały" i "to musiało być przeznaczenie". Otóż w momencie wybuchu 2 wojny światowej mój dziadek miał ~18 lat. Znajdował się w tamtym momencie w Krakowie i usłyszał że ewakuowano jego rodzinną miejscowość - Mucharz gdzie znajdowała się wtedy jego matka. Zastanawiając się, jak mógłby się z nią spotkać, stwierdził że mogła dostać się do Sandomierza bo chyba mieli tam jakąś rodzinę, więc po prostu wziął swój rower i pojechał nim do Sandomierza - 150 kilometrów. Dotarł tam w końcu, ale mamy nie znalazł, więc postanowił pojechać do Pińczowa (110km) gdzie również mogła się ona znajdować. Zbliżał się już powoli wieczór i w międzyczasie dziadek złapał gumę w jednym kole roweru. W takiej okoliczności przemierzał powoli zatłoczony most nad Wisłą w Sandomierzu. Jednocześnie przez ten sam most przeprawiał się samochodem pewien mężczyzna. Zagadał on do mojego dziadka, gdzie to się wybiera tym rowerem, i gdy usłyszał że do Pińczowa to stwierdził że nie jest to zbyt realny plan. Na tym zatłoczonym moście mijali się jeszcze kilkukrotnie i mężczyzna powiedział dziadkowi że jeśli szybciej przejdzie przez most to żeby na niego poczekał. I tak dziadek zrobił, a kierowca zabrał go do jakiegoś znajomego czy mechanika, naprawili tam rower, przy czym stwierdził on że mój dziadek nigdzie się nie wybiera tylko u niego przenocuje. Zabrał dziadka do swojego domu na rynku w Sandomierzu, przenocował, dał prowiant na drogę i pożegnał. W tym czasie w domu znajowała się też żona i ~trzyletnia córka mężczyzny, które chyba nawet nie zauważyły tej krótkiej wizyty.
Teraz przenosimy się kilkanaście lat do przodu i poznajemy moją babcię, około osiemnastoletnią studentkę z Wrocławia. Przebywała akurat w Sandomierzu na jakiejś imprezie w związku z rozpoczynającym się rokiem studiów. Babcia wspomniała że wtedy wyjątkowo pojawili się tam chłopacy z jakiejś wrocławskiej uczelni, bo zazwyczaj przyjeżdżali jacyś z innego miasta. Jeden z nich poprosił moją babcię do tańca, i tak poznali się po raz pierwszy moi dziadkowie. Sporo tańczyli, trochę też z przekory "odbijali" mu babcię koledzy. Impreza jednak w pewnym momencie się skończyła, a dziadek zdobył jedynie szczątkowe informacje o babci. Dowiedział się jednak na tyle, że po rozpoczęciu roku któregoś dnia zaskoczył babcię kiedy wychodziła z akademika, ponieważ dowiedział się co i gdzie studiuje. Coby nie przedłużać, pominę szczegóły podchodów ze strony mojego dziadka, w każdym razie ostatecznie skończyło się to ich ślubem :> Ten ślub był dość nagły, kameralny i jakoś tak wyszło że dopiero wtedy ojciec mojej babci poznał lepiej mojego dziadka. Częśc mogła się już domyślić, że w tym momencie mój dziadek zorientował się że ojciec jego żony jest tym mężczyzną, którego około 16 lat temu spotkał w Sandomierzu po wybuchu wojny, i który go przenocował. Dziadek próbował tego mężczyznę po wojnie znaleźć, jednak oni się później przeprowadzili dlatego nie znalazł go pod tamtym adresem. Ale dziadek był dość małomówny i tajemniczy, i od razu się nie wydał, natomiast ojciec mojej babci tego od razu nie zauważył. W pewnym momencie zapytał o rodzinę dziadka. Ten wspomniał że ma rodzinę w okolicy Sandomierza, w Pińczowie. Wtedy teść powiedział, że po wybuchu wojny spotkał takiego młodzieńca, który z zepsutym rowerem chciał iść z Sandomierza do Pińczowa. W tym momencie dziadek powiedział mu, że to on był tym chłopakiem, obaj padli sobie w ramiona i niemal się rozpłakali. Akurat wtedy moja babcia była gdzieś na zapleczu, i gdy wróciła to widok męża i ojca przytulających się ze łzami w oczach był szokiem, dopiero wtedy dowiedziała się że jej przyszły mąż "odwiedził ją" kiedy miała trzy lata (tak, 14 lat różnicy).

Wpis z kilkoma innymi historiami
Na wszelki wypadek jakby się okazało że babcia ma jeszcze w zanadrzu więcej takich historii, to napoczynam tag: #babciafaszysty
#truestory #oswiadczenie
  • 20
@jnscarlet: A to istnieje jakaś granica wieku po której już nie przyjmują na studia :P? pod koniec wojny miał jakieś 23-4 lata, studia mógł zacząć w wieku 29. 6 lat to i tak mało żeby ogarnąć życie po wojnie.