Wpis z mikrobloga

Jest to świetny pomysł dla pseudo matek-desperatek. (...)


(dzieci) mają szansę o stokroć większą niż przy kolejnej wyrodnej mamusi.

Komentarz do matek, oddających dzieci do okien życia. Zachęcajmy zdesperowane kobiety do skorzystania z okna życia, nazywajmy je wyrodnymi pseudomatkami. I porównujmy do tych, które kiszą je w beczkach.

Pełna logika.

#listaosobista
  • 24
@kayleigh1507: Nie do końca się zgodzę. To jedno z wielu rozwiązań, ale wcale nie wyjątkowo skuteczne, na co wskazują statystyki. Ciort ze statystykami - ostatecznie jest to rozwiązanie tanie, proste i pożyteczne.

Mi się nie podoba inna sprawa, na która twórcy okien wpływu nie mają - kwestia statusu prawnego takich dzieci. Gdyby oddanie dziecka było jednoznaczne prawnie z rzeczeniem się praw rodzicielskich, to rzeczywiście byłby duży postęp.

A może się mylę
@StaryHipopotam: Cwany pomysł, swoją drogą.

Nie, to rozwiązanie nie jest dobre, bo to jest zwyczajny handel ludźmi. Adopcja dziecka to nie adopcja pieska ze schroniska - rodziny adopcyjne muszą przechodzić porządną weryfikację. Ale obecne prawo dobre też nie jest. Mam wrażenie, że faworyzują więzy krwi ponad potrzeby dziecka i stan faktyczny.

edyta: było już znalezisko z tym? Mocny szit.
@dziadekwie: powtórzyłaś moje pytanie w formie odpowiedzi, ubierając to w ładniejsze słowa. :) Ale właściwie czemu nie? Nie chodzi o życie dziecka, tylko prawo do wychowywania go, moim zdaniem to nie jest handel ludźmi.
@StaryHipopotam: Prawo do wychowywania to władza nad życiem. Biologia sprawia, że dziecko może sobie zrobić byle idiota. Nie przeskoczymy tego, chociaż w razie zaniedbań możemy go tego przywileju pozbawić (wychowywania, nie robienia, ofkors).

Ale jeśli mamy możliwość świadomie decydować, kto będzie rodzicem, to powinna to być rzetelna, dyktowana dobrem dziecka ocena, a nie finansowa wycena, bo to najzwyczajniej w świecie jest niemoralne.

Nie chodzi o kwestie haseł i skojarzeń, tylko proste
@dziadekwie: ja to rozumiem i czuję podobnie. Tylko nie potrafię tego w żaden logiczny sposób wyprowadzić (tzn. oczywiście mogę stwierdzić, że życiem się nie handluje i już, ale to mnie nie satysfakcjonuje).

A co, gdyby przedsiębiorcom, pośrednikom adopcyjnym, narzucić z góry warunki, które muszą spełniać potencjalni rodzice adopcyjni, takie same jakimi kierują się państwowe domy dziecka? Wciąż nie byłoby ok. Czyli: na ocenę moralną działania wpływa tylko to, kto i jak
@StaryHipopotam:

A co, gdyby przedsiębiorcom, pośrednikom adopcyjnym, narzucić z góry warunki, które muszą spełniać potencjalni rodzice adopcyjni, takie same jakimi kierują się państwowe domy dziecka?


Widzisz i tu jest problem. Problem, dla którego ja widzę przeszkody całkowicie logiczne, a nie ograniczające się do haseł.

Przedsiębiorcy z założenia działają dla zmaksymalizowania zysku. Jeśli oddamy w ich ręce decyzję o tym, komu "sprzedać" prawo do posiadania dziecka, to mimo wszelkich norm, jakie będą
@dziadekwie: być może decyzje podejmowane przez pracowników instytucji państwowych w praktyce są trafniejsze od tych, które podejmowaliby przedsiębiorcy kierujący się chęcią maksymalizacji zysku (chociaż pewności nie mam, praktycznie nie da się zmierzyć dobra dziecka, i bardzo trudno ocenić kwalifikacje do bycia rodzicem). Ale zwróć uwagę, że istnieją rodzice, których nie mamy prawa pozbawić praw rodzicielskich i oni nie są skłonni zrzec się ich za darmo, ale są skłonni je sprzedać. To
@StaryHipopotam:

praktycznie nie da się zmierzyć dobra dziecka, i bardzo trudno ocenić kwalifikacje do bycia rodzicem


Na kwalifikacje do bycia rodzicem składają się m.in. wydolność finansowa (co zupełnie nie koreluje ze zdolnością do dokonania drogiego zakupu) i dojrzałość emocjonalna. Nie da się tego precyzyjnie zmierzyć i zważyć, ale pośród tych kryteriów (związanych ściśle z dobrostanem dziecka) nie ma po prostu miejsca na wysokość jednorazowo uiszczanej zapłaty, bo ona nijak z tymi
@dziadekwie:

pośród tych kryteriów (związanych ściśle z dobrostanem dziecka) nie ma po prostu miejsca na wysokość jednorazowo uiszczanej zapłaty


Zgoda. Opłata nie ma bezpośrednio służyć dobru dziecka, ona służy wyłącznie zmotywowaniu jego rodziców biologicznych do zrzeknięcia się praw rodzicielskich. Obecnie dzieci pozostają pod opieką rodziców, którzy skorzystaliby z takiej możliwości, gdyby ją mieli.

o determinacji (co jest argumentem przemawiającym na niekorzyść).


Jeżeli chęć bycia rodzicem jest dla kogoś na tyle ważna,
@StaryHipopotam:

Użeranie się z urzędnikami i procedurami żeby adoptować dziecko też świadczy o determinacji rodziców adopcyjnych.


Tyle, że użeranie się z urzędnikiem i poddawanie się procedurom wymaga wytrwałości i zaangażowania, a uiszczenie opłaty - otworzenia portfela.

Niekomercyjna adopcja zakłada, że rodzice muszą się wykazać walorami czy przymiotami innymi, niż tylko materialne i tak tez ich nastawia i tego od nich wymaga. Wiec ta determinacja wymaga większego zaangażowania, niż determinacja spowodowana chęcią
@dziadekwie:

Wiec ta determinacja wymaga większego zaangażowania.


Zgoda, przyczepiłem się tylko do tego, co napisałaś, że determinacja świadczy tu na niekorzyść rodziców adopcyjnych.

Nie jest takie samo


Rozumiem Twój punkt widzenia, ale moim zdaniem tak nie jest. To, że przedsiębiorca kieruje się chęcią zysku nie oznacza, że będzie bardziej skłonny do nieuczciwych działań czy łamania prawa, niż urzędnik otrzymujący stałe wynagrodzenie. Urzędnik też chce zarabiać więcej i też może złamać prawo
@StaryHipopotam:

rezygnujesz z wydania ich na coś innego, więc też świadczy o Twojej determinacji.


Ale niekoniecznie o zdrowym rozsądku i przemyślanym działaniu :-) To raczej element sprzyjający impulsywności.

To, że przedsiębiorca kieruje się chęcią zysku nie oznacza, że będzie bardziej skłonny do nieuczciwych działań czy łamania prawa


Nie do końca to mam na myśli, chociaż to też. Uważam, ze z naturalnych powodów będzie bardziej skłonny do faworyzowania rodziców majętnych i przedkładania
@dziadekwie:

Ale niekoniecznie o zdrowym rozsądku i przemyślanym działaniu :-) To raczej element sprzyjający impulsywności.


Znów nie zdążyłem zedytować i odpisałaś na głupotę (bo właśnie rozmawialiśmy o determinacji), ale przynajmniej zrozumiałem, o co chodziło.

Uważam, ze z naturalnych powodów będzie bardziej skłonny do faworyzowania rodziców majętnych i przedkładania zysku nad dobro dziecka.


Ze względu na dobro dziecka istniałyby zasady i wymagania zapisane w prawie. Kierowanie się przede wszystkim zyskiem nie implikuje