Wpis z mikrobloga

Sami wiecie, jak to jest z hobby. Najpierw pójdziesz sobie pobiegać raz, może dwa, potem kupujesz buty biegowe, a nim zdążysz się obejrzeć, w twojej szafie lądują kolejne termoaktywne getry, które same mierzą odległość i liczą kroki, smartfon zaś wypychają szczelnie aplikacje zliczające, ile hot-dogów spaliłeś podczas ostatnich dziesięciu treningów. Lubisz czasem złowić rybkę? Dwa wypady nad staw i kończysz w gumofilcach za trzysta złotych wrzucając do wody jakieś urządzenia warte więcej, niż twoje zaparkowane dziesięć kilometrów dalej auto.

Hobby to jest poważna sprawa i tylko ogromna siła woli pozwala ci powstrzymać się od docinek, gdy ktoś obok ciebie miesza długim kijem w stawie, szumnie nazywając to wędkowaniem. Zresztą, każdy przecież kiedyś zaczynał, więc nowicjuszy traktuje się może nieco protekcjonalnie, ale przecież i z nadzieją, że z czasem dołączą do grona starych wiarusów zaprawionych w uprawianiu hobby, jakiekolwiek ono jest. Niestety, reguła życzliwego wprowadzania w tajniki nie obowiązuje w najbardziej dzikim miejscu naszej planety. W Internecie. Tam hobbyści stają się jadowitymi wężami, gotowymi do skoku na każdego, kto wypuści się w dżunglę.

Przykład z życia wzięty – wyprawa w góry. Totalnie amatorska, w góry dość niskie, bo okolice Śnieżki. Latem da się przejść przez większość szlaków z dzieckiem w wózku, w najgorszym wypadku na plecach. A przynajmniej tak twierdzą amatorzy w komentarzach. Fachowcy na forach hobbystycznych mają bowiem inne zdanie. Dla nich podejście pod Śnieżkę nie ma sensu bez raków, specjalnych spodni do wspinaczki wysokogórskiej, trzech niezależnych od siebie źródeł światła i naturalnie profesjonalnego GPS-u, który pozwoli nam się odnaleźć na ścieżce. W dobrym tonie będzie proces aklimatyzacyjny u podnóża gór oraz kupno serii poradników dotyczących zachowania się wobec tubylców. Prowiant? Koniecznie. Będziesz podróżował jakieś 90-100 minut, więc lepiej zabierz racje żywnościowe na pięć posiłków, bo nigdy nie wiadomo kiedy zgłodniejesz. Nie zaszkodzą też cztery termosy, oczywiście nie te gówna z rynku, tylko profesjonalne, które utrzymują ciepło przez dwadzieścia pięć lat.

Zresztą, co tam Śnieżka, jeśli na takim forum rzucisz temat: „mam w parku pagórek, czy mogę tam wejść z dzieckiem i sankami”, w najlepszym wypadku polecą ci delikatną wersję z kijkami do nordic walking, ale przygotuj się też na wszelki wypadek na odwiedzenie sklepu Alpinusa, gdzie kupisz wygodne trapery dla siebie i swojej pociechy. #!$%@?, że jeszcze nie umie chodzić, musi mieć obuwie za minimum 550 złotych.

Ale to jest przykład w miarę ekstremalny, w górach faktycznie nie ma żartów, trzeba być ostrożnym, a w Tatrach już zupełnie na serio nie ma sensu się wypuszczać bez sprzętu i w miarę profesjonalnego przygotowania całej wędrówki. Lepiej jest na „luźniejszych” forach. Chcesz zgubić dwa kilo na siłowni? Stary, musisz wziąć tetrazynolan #!$%@? w czopkach i dwa suplementy diety. Do tego gainer, tussipect i KONIECZNIE dieta, bo bez kurczaka to możesz zgubić co najwyżej kluczyk od szafki na siłowni. Crossfit? Człowieku, co ty masz za buty? Dam ci link do znakomitego sklepu.

I tak dalej, i tak dalej. Nie masz co zaczynać wędkowania, jeśli nie masz w planach połowu rekinów, nie masz co zaczynać biegania, jeśli na końcu drogi nie widnieją maratony, nie ma sensu trudzić się modelarstwem, jeśli nie chcesz pod koniec roku pieprznąć repliki World Trade Center z zapałek. Jak głosi słynna pasta internetowa – gdy zapytasz grzecznie, czy lepiej po bułki chodzić do Lidla, czy do Biedronki, możesz przeczytać w odpowiedzi:

„Chcesz zacząć chodzić po bułki? Super! Tylko pewnie masz nogi te same od urodzenia, które niestety po 2-3 pójściach do biedry ci się #!$%@?ą więc musisz #!$%@?ć nogi i zamontować tytanowe protezy za 9000 dolarów, do tego buty z aerożelem za 5000zł (dostępne w naszym sklepie internetowym)”.

Najbardziej cierpią na tym hobbyści bez świra, który nakazuje im wymądrzać się na forach, wyśmiewać nowicjuszy i lekceważyć wszelkie problemy towarzyszące początkującym. W oczach ludzi, którzy odbili się od ścian w dyskusjach z weteranami stają się niebezpiecznymi szaleńcami, którzy są gotowi zabić za kupno kiepskiej jakości butów/suplementów/obiektywu.

Dżungla. To my już wolimy szukać porad w komentarzach na Onecie.

Źródło wyszło to dno, czasem się coś dobrego trafi.\

#takaprawda