Wpis z mikrobloga

#starwars #theforceawakens #przebudzeniemocy #film #niepopularnaopinia

Film widziałem, ale będzie bez spoilerów.
Im więcej bólu d--y wielgich fanuf Star Wars, z gatunku tych co to znają wszystkie wydarzenia z Expanded Universe, i wiedzących "jak było naprawdę", tym bardziej jestem przekonany, że Przebudzenie Mocy to dobry film.

Hurr durr że niby Moc nie może działać tak jak w TFA. Że statki kosmiczne nie powinny tak wyglądać. Że niby jakaś tam postać nie może mówić jakimś tam językiem, bo takiego języka nie ma w Uniwersum. Że pojedynki na miecze świetlne muszą wyglądać inaczej. Że niby takie a nie inne ujęcia "nie pasują" do klimatu Gwiezdnych Wojen

A niby, k---a, czemu?

Abrams, Lucas, czy kogo tam uznać za twórcę nowych SW, mają święte prawo do tego, by w dupie mieć wszelkie wyobrażenia o Gwiezdnych Wojnach wyrobione sobie przez ludzi na podstawie Expanded Universe. Podobnie, jak, dajmy na to, Sapkowski, jeżeli przyjdzie mu to do głowy, ma prawo w dupie mieć to co stworzył CD Projekt, i jeżeli przyjdzie mu do głowy napisać kiedyś sequel serii o Wiedźminie i olać to co działo się w grach - mówię bardzo proszę. A właściwie, IMO to Abrams i Lucas mają do tego jeszcze większe prawo, bo w odróżnieniu od gier o Wiedźminie, większość książeczek z cyklu "odcinamy kupony od popularności SW" była c-----a jak siedem nieszczęść.

Twórcy tworzą swoje, niezależne dzieło, korzystając ze swojej twórczej autonomii. Otóż, dopóki to co dzieje się w TFA jest w miarę spójne z original i prequel trilogies, i jest spójne samo ze sobą - nie ma problemu. A nawet jeśli jest, w jakimś stopniu, niespójne - jeśli jest uzasadnione innymi względami, uchodzi jako licentia poetica.

Ja rozumiem, że kilkadziesiąt lat temu pan Tolkien dał podwaliny pod myślenie, że w fantastyce to jest tak, że musi być opracowany kompletny świat, włącznie z precyzyjnym określeniem tego, w jakim języku mówiły jakieś tam stwory na milion lat przed opisywanymi wydarzeniami. Bo dopóki nie wiemy, w jakim języku mówiły, to cała opowieść jest do d--y. Ale to nie tak, to że taki kaprys miał Tolkien (któremu zresztą należy się wieczny szacunek), nie znaczy że tym samym stworzył jakieś ramy, w których muszą poruszać wszyscy twórcy fantasy na świecie (piszę o fantasy właśnie, bo trudno SW do jakiegokolwiek innego gatunku zakwalifikować).

Reasumując - w TFA nie ma takich rzeczy, które się z uniwersum SW kompletnie nie zgadzają, bo to uniwersum cały czas powstaje, pozostaje w zmienności, w ruchu. Nie ma rzeczy, które są "inaczej, niż w rzeczywistości", bo tu k---a nie ma rzeczywistości, jest fantastyka. Jeśliby komuś przyszło do głowy zrobić film w którym z niszczycielami gwiezdnymi goniłby się Bastian na Falkorze, i byłby to dobry film - czemu nie?

Oczywiście, jeżeli ktoś chce sobie pod kołdrą z podobizną Mary Jade ostrzyć miecz świetlny do jedynego prawdziwego świata SW opisanego przez Cześków którym nawet nie chciało się tworzyć własnych światów i opowieści, tylko dopisywali się do już stworzonej - jego prawo.

Można wierzyć w jakieś tam kanony, sranony, jak talib w jedyną słuszną interpreteację Koranu, ale po co, skoro zamiast tego można obejrzeć ZAJEBISTE Przebudzenie Mocy?
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@sloram: W ogóle uważam w-------e Expanded Universe z kanonu za bardzo słuszne posunięcie, nie warto pozbawiać się swobody twórczej, luzu i klimatu dla kilku dobrych książek w morzu kiepskich i sztywnych.
  • Odpowiedz
@sloram: @bahanadala: @Slonx: @Primusek: Pierwszy raz spotkałem się z tym, że ktoś niby ma bul d--y z powodu niezgodności z kanonem, obserwuję ten temat na wykopie i nie widzę takich osób. Głównie chodzi tu o średnią realizację filmu i kompletne zerżnięcie starych pomysłów.
  • Odpowiedz