Wpis z mikrobloga

@lotarg: nie. to może być po prostu kwestia wysokiej reaktywności, czyli osoba taka nie lubi zbyt dużej ilości bodźców i preferuje raczej spokój, inaczej jest to dla niej niekomfortowe. nie ma tu jednak mowy o fobii. ktoś z fobią pewnie by też się źle czuł w takich miejscach, ale fobia dotyczy wielu różnych miejsc - nawet małej piekarni obok, gdzie jest tylko sprzedawca. sam dyskomfort w dużych centrach handlowych o fobii
@lotarg: zbyt mało danych, by to stwierdzić. zaburzenia tego typu jednak raczej nie występują tylko w jednym miejscu, a objawiają się trochę szerzej i w różnych sytuacjach. na taki dyskomfort wśród tłumów może wpływać sporo rzeczy, niekoniecznie od razu zaburzenia i fobie. sama kondycja zdrowotna organizmu może już zmieniać naszą odporność na bodźce, np. chociażby ból głowy. od strony psychologicznej jest też sporo potencjalnych przyczyn. różnice mogą być nawet na przestrzeni
@lotarg: Dla mnie to normalne, też nie lubię łazić po supermarketach i centrach handlowych. Za dużo tam ludzi ale to jeszcze jest do ogarnięcia, bardziej mnie drażni mnoga liczba skrajnych kolorów, szyldów z promocjami i krzykliwych informacji. To wszystko w połączeniu ze sztucznym światłem bardzo szybko mnie zniechęca do robienia zakupów.
@SScherzo: Piszesz naprawdę z sensem. Kiedyś na prawdę mocno się przepracowałem, do tego stres, mnóstwo kawy i złapał mnie dosyć ostry atak paniki w takim miejscu (sam do tej pory nie wiem z jakiego powodu) i od tego czasu jakoś wolę unikać takich miejsc. Oczywiście to, co powszechnie się tutaj pisze, że sport i wysiłek pomaga, to oczywiście prawda, ale nie zawsze chce się człowiekowi wyjeździć na rowerze 30km albo biegać
@lotarg: być może ten okres spowodował wtedy taką reakcję. każdy ma swoją granicę wytrzymałości i może wtedy Twoja została przekroczona przez stres w pracy. przepracowanie to dla organizmu też ogromny stres i obciążenie - zarówno fizyczne, jak i psychiczne. to wszystko się ze sobą wiąże. ciężko powiedzieć, czy to na pewno było przyczyną tego ataku paniki, ale mogło być. po tym incydencie możesz bać się, że się powtórzy ponownie, więc zakupy
@SScherzo: Do tego dochodzi perfekcjonizm i dążenie do precyzji, punktualności itd. Potrafi doprowadzić mnie do szału spóźnienie 15minutowe. No wtedy doszły też kłopoty związkowe i finansowe, więc było generalnie bardzo nieciekawie. Teraz mam w sumie bardzo lajtową pracę zadaniową a nie na czas (inna branża), ale czasem jak nie ma żadnych zleceń przez pół dnia, to siedzę w takim poczuciu winy, że zarabiam pieniądze siedząc bezczynnie. Nie wiem czy to właśnie
@lotarg: wiesz no, ja nie mówię, że masz od razu na terapię się zapisać, ale raczej na konsultację :) zobaczyłbyś wtedy jak takie coś wygląda, przekierują Cię gdzieś najwyżej albo przeciwnie - powiedzą, że tutaj nie widzą sensu do terapii i jedynie poradzą inne działania, które możesz zrealizować sam. ja bym na Twoim miejscu też przebadała się pod kątem fizycznym, tj. krew, mocz. tak ogólnie, żeby zobaczyć, w jakiej kondycji jest
@SScherzo: Fakt, biały fartuch działa już przez samą wizytę bo darzy się go zaufaniem. Co do badań, to mam robione regularnie co rok bo z racji chorobowych muszę to robić. Przemyślę Twoją propozycję. Dzięki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@lotarg: wiesz, napisałeś tego posta nie bez powodu raczej. profesjonalista Ci bardziej pomoże znaleźć odpowiedź na Twoje pytanie po prostu :) dlatego zachęcam, byś spróbował, bo niczego nie tracisz (jedynie trochę czasu i ew. pieniędzy, ale na NFZ też są psycholodzy). kwestia jest też taka, że jeśli byłby to poważniejszy problem, czyli np. już zaburzenie, to może się ono pogłębiać i z czasem będzie coraz trudniej nad tym panować. mówię to