Wpis z mikrobloga

Bogowie nie bez racji doszli do wniosku, że nie ma straszniejszej kary niż praca bezużyteczna i bez nadziei.

Interesuje mnie Syzyf podczas tego powrotu, podczas tej pauzy. Twarz, która cierpi tak blisko kamieni, sama jest już kamieniem. Widzę, jak ten człowiek schodzi ciężkim, ale równym krokiem ku udręce, której końca nie zazna. Ten czas, który jest jak oddech i powraca równie niezawodnie jak przeznaczone Syzyfowi cierpienie, jest czasem jego świadomości. W każdej z owych chwil, kiedy ze szczytu idzie ku kryjówkom bogów, jest ponad swoim losem. Jest silniejszy niż jego kamień.

Jeśli ten mit jest tragiczny, to dlatego, że bohater jest świadomy. Bo też na czym polegałaby jego kara, jeśli przy każdym kroku podtrzymywałaby go nadzieja zwycięstwa?

Wyobrażam sobie także Syzyfa powracającego do kamienia w dniach pierwszej udręki. Kiedy obrazy ziemi zbyt mocno trzymają się pamięci, a głos przyzywający szczęście nazbyt nagli, smutek wzbiera w sercu człowieka: to zwycięstwo kamienia, to sam kamień. Bezgraniczną rozpacz trudno udźwignąć; przychodzą nasze noce w Getsemani. Ale druzgocąca prawda ginie, gdy zostaje rozpoznana

I tak Edyp wpierw posłuszny jest przeznaczeniu, którego nie zna. Tragedia zaczyna się, kiedy Edyp wie. Ślepy, bez żadnej nadziei, stwierdza jednak, że jest coś, co łączy go ze światem: chłodna dłoń młodej dziewczyny. I wówczas padają wielkie słowa:
"Choć tak bardzo zostałem doświadczony, wiek mój podeszły i dusza moja znająca wielkość mówią mi, że wszystko jest dobre"


"Mówię, że wszystko jest dobre" - oświadcza Edyp i te słowa są święte. Rozbrzmiewają w okrutnym i ograniczonym świecie człowieka. Uczą, że wszystko nie jest i nie zostało wyczerpane. Bóg, który znalazł się w tym świecie razem z upodobaniem do niepotrzebnych cierpień, zostaje wygnany. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Stąd płynie milcząca radość Syzyfa. Los jest jego własnością, kamień jego kamieniem. Podobnie człowiek absurdalny: gdy zgłębi swoją udrękę, zamilkną bogowie.

Zostawiam Syzyfa u stóp góry. Człowiek zawsze odnajdzie swój ciężar. Syzyf uczy go wierności wyższej, tej, która neguje bogów i podnosi kamienie. On także mówi, że wszystko jest dobre. Świat bez władcy nie wydaje mu się ani jałowy, ani przemijający. Każda z cząsteczek kamienia, każdy poblask minerału w tej górze pełnej nocy same w sobie tworzą świat. Aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy walka prowadząca ku szczytom.
Trzeba wyobrażać sobie Syzyfa szczęśliwym.


- Mit Syzyfa, Eseje Alberta Camus

Zawsze jakoś tak porusza.
Wszystko jest dobre.

#albertcamus #filozofia #nocneczytanieesei #cytaty
  • 10
@Owner: Mógłbyś rozwinąć? Bo mnie to zaciekawiło.

Cóż, być może jest to iluzja, ale nawet jeśli - to jednak dla Syzyfa staje się prawdą, że zarówno kamień, jak i los jest jego. I wszystko, co powstaje w wyniku tej myśli też jest prawdą. Być może z punktu widzenia obserwatora, czy boga jest to iluzja, ale dla tego, kto toczy kamień wszystko jest dobre.
Można temu zaprzeczać, ale to z jego punktu
@libmor:
Prawda jest jedna a oszukiwanie samego siebie zawsze wynika z kłamstwa i prawda zawsze ujrzy światło dziennie.
To tak jak 200kg grubaska przekonana o tym, że jest piękna.
To tak jak zły człowiek wierzący, że pójdzie do nieba.
Oszukiwać można siebie, ale to wciąż oszustwo i ma to swoją cene ;]
Dobro i Zło nie ma tutaj znaczenia są to wartości podrzędne.

Sąd ostateczny - chyba znany ci motyw? ;
@Owner

prawda jest jedna

Zawsze sądziłam, że świat byłby o wiele prostszy i przyprawiający o mniejsze bóle głowy, gdyby istniała jedna prawda. Ale zbyt często okazuje się, że prawda zmienia swój kształt zależnie od tego kto na nią patrzy.

Bo kto decyduje co jest prawdą? Weźmy przykład tej grubaski - w takim rokoku byłaby uznana za ideał piękna i dla nich byłaby to taka sama prawda, jak dla ciebie jej brzydota.

Nie
@libmor: W takim przypadku nie piszesz o syzyfowych pracach, ale o szczęśliwym życiu.
Syzyfowe prace to cierpienie i to jest motyw, jeśli praca zamienia się w szczęście to cale znaczenie się rozpada i mamy inny temat.
Jest różnica między bezradnością a pogodzeniem się i akceptacją.

Jest różnica między ojcem, który chciałby wrócić do rodziny a człowiekiem, który nie ma celu i ten cel ktoś mu nadaję, mimo, że kiepski, ale pozwalający
@Owner: Ależ jak najbardziej piszę o syzyfowych pracach. To temat tego eseju. Jednak podstawowe znaczenie się nie rozpada - ta praca wciąż jest beznadziejna, wciąż jest syzyfowa. To nadal jest cierpienie. Kamień jest dalej ciężki, wciąż trzeba go wtaczać pod górę.
Mimo to Syzyf jest z niej szczęśliwy - podstawą jest absurd.
To pokazuje jak niezrozumiały potrafi być dualizm ludzkiej natury.

On, jak to mówisz, znajduje w absurdzie swój cel, sam
@libmor: Temat eseju tematem eseju, ale jak ty go rozumiesz, jest chyba ważniejsze ; )

W psychologii nazywa się to flustracją prowadzącą do szaleństwa, myślę jednak, że każdy rozumie, że syzyf cierpi i będzie cierpiał to jest główne przesłanie.

Wszyscy chodzą na siłownie, żeby czuć się lepiej, jednak żeby to osiągnąć cierpią i lubią to. Endorfiny, zmiana, tlen, wydolność. Jesteś kobietą powinnaś rozumieć ten temat ; ) :)

On, jak to
@Owner:

myślę jednak, że każdy rozumie, że syzyf cierpi i będzie cierpiał to jest główne przesłanie


Czy można być pewnym, że właśnie to jest głównym przesłaniem? Tutaj mamy przecież subwersję, chociaż cierpienie wciąż jest obecne, to czytelnik zwraca uwagę nie na sam kamień i jego toczenie, ale na osobę Syzyfa. A jego głównym przesłaniem nie jest tylko cierpienie - do identycznej rangi urasta to absurdalne szczęście.

Nie ma wyjścia, w końcu
@libmor:

Czy można być pewnym, że właśnie to jest głównym przesłaniem? Tutaj mamy przecież subwersję, chociaż cierpienie wciąż jest obecne, to czytelnik zwraca uwagę nie na sam kamień i jego toczenie, ale na osobę Syzyfa. A jego głównym przesłaniem nie jest tylko cierpienie - do identycznej rangi urasta to absurdalne szczęście.


ja myślę, że to tylko twoja pseudo inteligentna nad interpretacja ; ) wybacz zlośliwość.
Jeśli chcesz komuś przekazać wiadomość to
@Owner: Wybaczam złośliwość.
Ale właśnie o to w tym całym eseju chodzi. O to, że jest szczęśliwy. Przecież jest to wyraźnie napisane.

Syzyf ma oznaczać cierpienie, tak jak wyraz cierpienie ma być cierpieniem, jasne, że są jego odcienie, ale każdy zna kierunek ; )


Tak, ma oznaczać, dlatego ten esej polemizuje z tą prawdą, dlatego mamy wyobrażać sobie Syzyfa szczęśliwego.
Bogowie założyli, że ma cierpieć, a my bierzemy to pod lupę.