Wpis z mikrobloga

@tusiatko: Ja mam ciagle sentyment do tej muzyki której wtedy po nocach słuchałem... Niby nie było się zadowolonym jak trzeba było siedzieć po nocy przy jakiejś nauce, ale chciałbym do tego wrócić... Chociaż najfajniejsze czasy były koło drugiego roku, a to było już dawno temu.
@Elthiryel: Ja to chyba napiszę maila z podziękowaniami do Fg DJ radio, bo przez 5 lat co sesję towarzyszyli mi przy nauce hehe. Pomimo tego, że ich sety się co godzinę powtarzały, to i tak ich słuchałam. Jedynie co sesję playlista im się trochę zmieniała. Też myślę, że lata licencjatu były najlepsze, bo w grę wchodziła jeszcze jakaś niepewność, że coś się nie uda. Najbardziej oczywiście martwił i starał się człowiek
@tusiatko: No, dokładnie. :/ Ja najbardziej wspominam naukę fizyki na pierwszym i drugim semestrze, siedzenie do nocy tylko po to żeby wstać rano i się uczyć dalej bo egzamin był wieczorem. :D Miałem tego dość, chciałem żeby mieć już spokój, a teraz tęsknię... Może dlatego że #!$%@?łem dużo pod innymi względami, nie wiem.
@Elthiryel: Ja teraz ze swojej perspektywy zmieniłabym dużo rzeczy, na pewno przyłożyłabym się bardziej do nauki, ale czasem człowiekowi się po prostu nie chciało i tej prokrastynacji nie da się po prostu zniwelować, ona zawsze gdzieś tam będzie :) Z czego jestem dumna, to z tego, że nie szłam na łatwiznę i nie ściągałam. Czasem, a raczej najczęściej kończyło się to poprawkami, ale dałam radę.
Ale na pewno nie zostałabym już