Wpis z mikrobloga

No pięknie, kolejny raz wykop wydał wyrok. Rozmawiałam z @Axelio o całej sprawie z psem. Chronologicznie i w kolejności.
- piesek nie był jego, ale brata, Axelio zwracał mu uwagę, że coś się chyba dzieje z psem, w nocy.
- w Białymstoku nie ma weterynarzy całodobowo, niektórzy co prawda niby prowadzą dyżur, ale tak naprawdę olewają temat i wyłączają komórki.
- o szóstej z groszami Axelio się obudził i poszedł pogłaskać psa, było już z nim źle, poszedł więc do brata, a ten zamknął się z psem w pokoju.
- przed siódmą piesek przestał piszczeć, Axelio myślał, że mu się polepszyło.
- niedługo potem brat wyszedł z pokoju i powiedział, że pies nie żyje.

Co mógł zrobić Axelio? Tak naprawdę niewiele. Nad ranem pies w zasadzie dogorywał, biorąc pod uwagę jak szybko zmarł. Brak weterynarzy o tej porze to standard, wystarczy popatrzeć na google i godziny otwarcie. Być może jakiś znajomy weterynarz mógłby pomóc, ale takiego Axelio nie znał, dzwonienie po nieznanych weterynarzach też trwa. Pies prawdopodobnie nie przeżyłby podróży do weterynarza, a ruszanie go, przenoszenie do samochodu, sprawiłoby mu tylko większy ból. Weterynarz, co najwyżej mógłby go uśpić, o ile pies dożyłby wizyty.

Axelio zrobił co mógł, a i tak zabrakło by czasu. Współczuje wszystkim, którzy wylewają na niego swój jad. I wstydzę się za was. Axelio bardzo przeżył całe to wydarzenie a wy jeszcze na niego napadacie...

#oswiadczenie #zwierzaczki #psy
  • 22
@Xanthia: Może któryś z syryjdkich/afrykańskich imigrantów byłby weterynarzem i mógłby pomóc psu? A my się na nich zamykamy! Dajmy się wzbogacić. Niech Polska stanie się lepszym krajem dzięki nim.

@Xanthia: Gadanie... W nocy odcinają internety, żeby nie sprawdzić? Skoro tak się tym przejął, to mógł coś robić na własną rękę, a nie

Ja sobie siedziałem i głaskałem pieseła, ten pieseł był chory i ogólnie było z nim źle, to mówię bratu że weź jedź a brat że nie i dej mnie spokój.

To ja dalej głaskałem pieseła.

@Xanthia: a czym się różni dyżur od całodobowej kliniki?
Tzn różni się, ale jak już się dodzwonisz to ten gabinet otworzą.
a skoro pierwszy wynik w google wypluwa info o nr telefonu, to kuc nawet nie pofatygował się sprawdzić czy cokolwiek jest otwarte, tylko patrzył jak pies umiera...


mówcie co chcecie, czarnolistujcie ale to serio jest jakaś niedorajda i nie chodzi tylko o akcje z psem.
@tellet: Jak już napisałam niewiele mógł zrobić. Nad ranem było już po prostu za późno. Możliwe, że nawet w nocy. Nie wiadomo co zjadł i tak naprawdę kiedy. I czy to było powodem, zatrucie, czy coś innego.