Wpis z mikrobloga

Akcja miała miejsce dzisiaj w Lublinie.

Byłem sobie u kumpla u którego napełniałem tusz do drukarki - trupa hp deskjet, przy okazji tej nikczemnej czynności pomniejszania zysków korporacji Hewlett- Packard, jak prawdziwi Polacy poczęstowaliśmy się napojami procentowymi i lekko zawiany przeszedłem Lubartowską w stronę Ruskiej do dworca celem złapania komunikacji miejskiej do domu.

Korzystając z okazji zakupiłem papierosy w SPOŁEM i w oczekiwaniu na zacinający się terminal do płatności wyciągnąłem sobie smartfona, żeby zobaczyć co tam w wielkim świecie na twitterze. Zaabsorbowany brakiem zasięgu i #!$%@? transferem danych (w sumie nie ma co się dziwić, Lublin to już prawie Ukraina) mojej uwadze umknęło dwóch bacznie przyglądających mi się suchoklatesów, jeden 180cm drugi może 185, w szybkich czapkach i dresach, z twarzy podejrzewałbym Płodowy Zespół Alkoholowy i brak witaminy B2 przez zajady na mordzie. Idę obok znajdującego się nieopodal bazaru. Mojej uwadze również umknęła zaczepka 'ej pedale', podświadomie pewnie uznałem, że była skierowana do kolegi owego dresika. Niespodziewanie podczas przewijania tweetów Techcruncha zostałem wepchnięty z buta w jedną z alejek (przy okazji się przewracając ofkoz) znajdującego się po mojej lewej bazaru. Błyskawicznie dotarło do mnie co ma miejsce, w trakcie symulowanego otrzepywania się z błota pośniegowego ukryłem telefon w kieszeni kurtki.

Oczywiście żywej duszy o tej porze w okolicy bo pewnie wszyscy oglądają megahita na polsacie czy co tam teraz puszczają.

'Dawaj telefon #!$%@?!' - słyszę

'Czekaj już wypadł mi gdzieś' - odpowiadam

'Nie #!$%@? tylko dawaj bo Cie rozjebię' (Cię celowo z dużej litery z szacunku do siebie)

'No dobra, dobra' (w tym miejscu macam się po kurtce kantem oka rozglądając się gdzie tu można uciec i WTEM pomysł wspaniały)

'Już daję tylko nic mi nie róbcie' po czym wyciągnąłem strzykawkę do tuszu od drukarki, którą miałem wywalić po drodze, szybko ściągnąłem osłonkę wybałuszyłem gały jak Johnny Quid w scenie z ołówkiem w Rockandrolli i powiedziałem:

'Jestem ćpunem i mam HIV, #!$%@?'

Dres się conajmniej zdziwił i zastanowił nad sobą, jakby pierwszy raz w życiu, ja natomiast powtórzyłem końcówkę swojej kwestii, tym razem w liczbie pojedynczej trybu nieco bardziej rozkazującego lekko się wycofując do środka tego biednego bazaru. Kolega dresika powiedział coś w stylu 'ej chodźmy' a ja po chwili byłem na Ruskiej i uwalony błotem jak świnia wsiadłem do taksówki.

Siedzę teraz w McDonalds i jem frytki, mając w sumie całkiem dobry humor, gdy przypominam sobie minę tego bonusa na widok igły ze strzykawką. Mam nadzieję, że któryś piśmienny na melinie wam to przeczyta, śmiecie.

#toskopiowanejestjakbycomehqodsie
  • 26