Wpis z mikrobloga

A podzielę się nudną historią ze swojego życia, bo czasem czuję potrzebę, by coś napisać (niestety).
Krótka instrukcja jak załatwić sobie bark:
1. Bądź mną.
2. Nie jedź windą na dół, ładny dzień, to sobie zbiegniesz 9 pięter!
3............
4. Myśleliście frajerzy, że się wywróciłem na schodach? No niedoczekanie. Takiego wał....
5. aaaaaaa, nadal nie spadłem, 9 pięter na dół i nadal wszystko w porządku!
6. Szczęśliwy otwórz drzwi, wyjdź i ciesz się chwilą.
7. O, 6 stopni.
8. Już pięć.
9. Świetny pomysł debilu stanąć na samej wyślizganej krawędzi - noga postanawia pospieszyć na dół.
10. Szybki wybór - przypieprzyć plecami i prawdopodobnie potylicą o schody czy polecieć na mordę.
11. A #!$%@?ć te punkty i tak już ich za dużo:

A teraz najlepsze - kiedyś wybrałem lot na plery, podparłem się lewą ręką na lodzie i złamałem ją w okolicach nadgarstka. Gdy się leci, myśli biegną bardzo szybko i naprawdę bywa, że czasu na przemyślenia w tym ułamku sekundy jest sporo. Decyzja była jasna i oczywista. Jakimś cudem nadgoniłem, złapałem balans bokiem, zleciałem na sam dół schodów, ale z taką prędkością i wektorem, że gleba była już nieunikniona. Wyciągnąłem ręce, by nie wylądować na twarzy - lewa złapała chodnik, prawą oparłem o 20cm stopień i przez krótką chwilę poczułem dokładnie każdą kość w okolicach barku, a również zblokowanie się łopatki (albo wyskoczenie i wskoczenie kości na swoje miejsce - miałem w głowie świeżą opowieść o wybiciu sobie barku od dawnego znajomego), następnie porażający ból - wydarłem się, chwilę pokontemplowałem chodnik. Już wiem - żegnaj motocyklu, samochodzie i sporcie, witaj służbo zdrowie i rekonwalescencjo.

Po paru sekundach wstaję, ręka boli, prawy bark boli, ale już mniej, czuję mdłości, mam pełną świadomość, że jestem w lekkim szoku. Miłe panie pytają się, czy nie wezwać pogotowia, więc lot musiał wyglądać malowniczo. Chwilę czekam, ruszam lekko ręką - w sumie nie jest źle. Ale boję się ruszyć bardziej...

Podsumowanie: nic nie spuchło, żadnego krwiaka, znacznego ograniczenia ruchomości czy uporczywego bólu - nic co wskazywałoby na . Po paru dniach mogę wykonywać większość normalnych czynności i tylko spać z łapą pod głową nie mogłem przez dłuższy czas, ale stopniowo jest coraz lepiej, chociaż staw nie chodzi już tak gładko i elegancko jak dawniej - ale wiadomo, regeneracja trwa.

Jaki z tego morał?
Właśnie zmarnowałeś jakieś 30 sekund na lekturę tego gówna.
Pozdrawiam.
#truestory #oswiadczenie #medycynaludowa
  • 3