Wpis z mikrobloga

@ruszka:

No to mówie ci, że nie masz racji ;) Puszczali się po równo, wszyscy. Co do ciąży, to dzisiaj, gdzie technologia jest na takim poziomie, całkiem niezły procent mężczyzn wychowuje nie swoje dziecko, a co dopiero wtedy :D

Nie, nie puszczali się "po równo wszyscy". Kobiety puszczały się mniej, bo były skrępowane gorsetem ówczesnej konserwatywnej obyczajowości. W głowie się nikomu nie mieściło, że zamężna kobieta może wyjść z kuchni,
  • Odpowiedz
@Dutch:

sama do klubu


A ja tłumaczyłem, że kiedyś nie chodziły do klubów same, tylko zapraszały kochanków pod nieobecność męża do domu ;)
  • Odpowiedz
@ruszka:
Zrozum, że nikogo nie zapraszały, bo gdyby zaprosiły i to by się wydało, to wylądowałyby natychmiast na bruku, albo wysmarowano by je smołą z pierzem i puszczono przez główną ulicę miasta. Gra niewarta świeczki :)
  • Odpowiedz
@Dutch:

Zrozum, że nikogo nie zapraszały, bo gdyby zaprosiły i to by się wydało, to wylądowałyby natychmiast na bruku


Jesteś niesamowicie naiwny. W czasach, gdy smarowano ludzi smołą z pierzem to chodzenie na prostytutki przez facetów też nie było akceptowalne społecznie i taki mężczyzna był wykluczony i wyszydany.
  • Odpowiedz
@Asterling: bo to było nie do pomyślenia. Mam przykład w rodzinie - dalsza ciotka całe życie narzekała na swojego męża, że jest nierozgarnięty, że to niedojda, gołodupiec i wszystko co najgorsze. Siostry mówiły "to się z nim rozwiedź" a ona "Co wy sobie wyobrażacie, CO LUDZIE POWIEDZO, w naszej rodzinie nikt się nie rozwodził i nie będzie, to nie do pomyślenia". A mówimy o latach 60/70 XX wieku. Wyobraź sobie
  • Odpowiedz
@Asterling: nie wiem gdzie to wyczytałeś, że mało zarabia, ale ok. Ludzie mogą się rozwodzić z byle powodów, dzisiaj na szczęście nie ma obowiązku aby żyć z kimś do śmierci bo tak. Można CHCIEĆ i to jest super w naszych czasach. Kiedyś praktycznie każde małżeństwo było aranżowane, dzisiaj ludzie pobierają się z miłości i to jest piękne.
  • Odpowiedz
67 lat małżeństwa


@Sakura555: piękna liczba :)
Nie może zabraknąć cytatu z książki W. Myśliwskiego!
"Zdarzają się, nie po­wiem, małżeństwa do śmier­ci. Ale to już za­byt­ki. Niedługo będzie się do ta­kich wy­cie­czki pro­wadzić, jak do zamków, ka­tedr, mu­zeów. Małżeństwo, prawdę mówiąc, to dzi­siaj spółka z og­ra­niczoną od­po­wie­dzial­nością. Upa­da, zakłada się dru­gie. I się kręci, aby ja­koś, aby da­lej, aby do końca. Diabła war­te to nasze życie, po­wiem pa­nu. Te wszys­tkie
  • Odpowiedz
@Asterling: jprld, czego was uczą w tym gimnazjum? Bo sztuka czytania ze zrozumieniem jest już chyba dawno zapomniana.

Nie mówię o twoich dziadkach, tylko ich rodzicach, dziadkach, pradziadkach itd. Dopiero jakoś po wojnie ludzie zaczęli mieć swobodę jeśli chodzi o wybór małżonka. Wcześniej to rodzice wybierali swoim dzieciom męża albo żonę, w KAŻDEJ grupie społecznej. Cała książka "Chłopi" o tym jest.
  • Odpowiedz
@Asterling: mój dziadek miał kochanki, mój pradziadek miał kochanki. To nie było nic niezwykłego - było żona, która kochał i szanował ponad wszystko, ale były też kobiety na boku. Większość mężczyzn tak robiła przed wojną. Ale rozwody był rzadziej, bo kobiety jakoś się z tym godziły, no i rozwody były źle widziane.
  • Odpowiedz
@Walkiria81: zgadzam się z Tobą w 100 %, moja babcia mi opowiadała dokładnie to o czym napisałaś. Mówiła, że "k------o" zawsze było, tylko że po cichu. Faceci zdradzali, pili, bili a żony siedziały cicho bo miały 3-4 dzieci, pracę za grosze (albo wcale) i nie mówiły nikomu o tym co się dzieje bo CO LUDZIE POWIEDZO.
Mojej babci siostra (ś.p. już w tej chwili) właśnie miała takie życie, facet ją
  • Odpowiedz
wystarczy spojrzeć na naszych dziadków.


@Asterling: mój dziadek babci nie kochał, to było małżeństwo z rozsądku, bo zegar biologiczny tykał, a drugi z kolei zostawił drugą babcię w ciąży i moja mama wychowywana była przez samotną matkę. różne są historie, kochanie.
  • Odpowiedz
@SScherzo: Są różne historie chociaż ja takich nie znam.
@mala_mi_123: Ja akurat pamiętam że moją prababcię czasem mąż bił po pijaku ale prababcia mu się odgryzała tym że zawsze na weselu jak się spił to jak wracali to go tak mocno uderzała że on aż przytomność tracił.
  • Odpowiedz
@Asterling: wiesz, o ile jestem w stanie zrozumieć że czasem, rzadko ktoś tracił kontrolę (oczywiście mowa o tamtych czasach, mnie by dziś facet uderzył raz: pierwszy i ostatni), to znęcania się nad rodziną nigdy nie zaakceptuję jako sytuacji, która nie powinna powodować rozwodu.
  • Odpowiedz