Wpis z mikrobloga

wstałem rano jak zwykle, dzień jak co dzień. matka nagle wbija do pokoju i mówi : MÓJ PRZYSTOJNIAK MAŁY JUŻ NIE ŚPI?! #!$%@? o co chodzi kobieto? spojrzałem na kalendarz a tu co? WALENTYNKI. #!$%@? święto ever, bo w szkole zawsze rozdają kartki dla przystojniaków i spoko dupeczek a dla mnie nigdy nic nie ma i siedzę w pierwszej ławce samotnie i modlę się, żeby cwele sie nie śmiały za bardzo, a dochodzi do tego że śmieje sie nawet babka szmata jedna, a ona to też nigdy nic nie dostaje. niestety ale patrząc na jej urodę to kartkę mógłby jej wysłać jedynie ślepy drwal bo ani to wzroku ani dłoni żeby kartkę napisać. wbijam do szkoły, wszyscy #!$%@? na czerwono i jakieś serduszka poprzypinane. Ja #!$%@? gdzie ja żyje, czy naprawdę was to tak obchodzi czy dostaniecie jakąś głupią kartkę? Wiem, że teraz myślicie że jak byłbym piękny i powabny to mnie by też to obchodziło, ale to wcale nie to. wchodze, siadam w pierwszej ławce jak to mam w zwyczaju gdyż z uwagą zawsze słucham co pani procesor ma do powiedzenia na temat otaczającego nas świata oraz rzeczywistości, w której żyjemy, a także zamierzam brać czynny udział w zajęciach dydaktycznych i wynieść z nich wiedzę, która może być niezbędna lub chociaż przydatna w dorosłym życiu. babka sprawdza obecność i mówi : KRZYSIEK KONKLAWE. no to odpowiadam : JESTEM. odpowiedziałem dosyć po cichu, żeby reszta nie zauważyła że przyszedłem do szkoły. babka popatrzyła takim wzrokiem jakby czuła, że ze swoim wdziękiem nie czuję się zbyt pewnie i krucho kroczę po tej jakże pełnej dzikiej fauny i flory, urodzajnej planecie. zaczęło się #!$%@?, że dzisiaj święto zakochanych itd, PO CO KOMU MIŁOŚĆ JAK JEST KOMPUTER. zadałem takie pytanie, chyba go nie zrozumieli te cwele bez serca do informatyki i daru posiedzeń przedkomputerowych całodobowych. potem zaczęła pytać, czy mamy swoje drugie połówki i czy darzymy kogoś uczuciem najwyższym. PEWNIE #!$%@?. tylko mi potrzeba jakiejś dupy, która będzie stała na drodze mojego uczucia, którym darze komputer stacjonarny i jeszcze będzie stroić fochy o byle gówno... NA PEWNO #!$%@?. i nadszedł ten najgorszy moment. ktoś puka. do sali wbiła sprzątaczka szkolna pani Józefa w fartuchu z Lidla, który jest obowiązkowym wyposarzeniem personelu szkolnego w dniach roboczych w godzinach pracy i chyba dostała świąteczny specjalny awans na 'miłosnego listonosza', ponieważ oprócz szczotki i wiadra, które zawsze trzyma i tekstu na powitanie : KTÓRY #!$%@? SZCZYL NASRAŁ ZNOWU NA DESKE?, trzymała kilka kartek walentynkowych w pudełku. NO TO PIĘKNE, ZARAZ BĘDZIE WSTYD JAK #!$%@?. stwierdziłem, że przemliczę tę chwilę i nie będę się odzywał nic a nic. rozdała kartki tym, którzy się ich spodziewali CWELOM (WY #!$%@? LICZY SIĘ WNĘTRZE, NIE WAŻNE JAK SIE WYGLĄDA). już miała wychodzić i mówi : O MAM JESZCZE JEDNĄ. KRZYSIEK KONKLAWE TO DLA CIEBIE KARTECZKA. co #!$%@?? dostałem kartkę? czyżby komuś się pomyliły nazwiska? czy mikołaj odpowiedział na mój list z dzieciństwa tylko się #!$%@?ął w dacie świąt? czy może jakaś laska naprawdę czuje do mnie miętę i marzy o mnie w snach dniami i nocami? Wszyscy zdziwienie w oczach i zdumienie. Otwieram i czytam co jest napisane : KRZYSIEK, NIE MAM JUŻ SMSÓW WIĘC PISZĘ DO CIEBIE W TEN SPOSÓB. ZUPE MASZ W SŁOIKU W LODÓWCE. MAMUSIA. ja #!$%@? matka, cały mój świat legnął w gruzach przez twoje upośledzone pomysły. czułem, że zaraz będę obiektem kpin. byłem strasznie zły. taki cwel co siedział za mną mówi : EEE TY, KTO MÓGŁ #!$%@? NAPISAĆ DO TAKIEGO #!$%@? JAK TY?
#pasta #heheszki #stulejacontent