Wpis z mikrobloga

Pojechałem w sobotę na zorganizowany bieg w centrum Warszawy. Świetna impreza, bieg w deszczu i prawie 10000 zawodników.
Postanowiłem zabrać się z cumplem który też biegł więc jedziemy jego furą. Git, jak się tyle ludzi zjeżdża na imprezę w centrum miasta to może być ciężko z miejscem do zaparkowania ale ostatecznie po 40 minutach szukania coś się znajduje.
Idziemy na bieg, zostawiamy samochód..

...wracamy przepoceni i mokrzy z biegu, czuję jak w bucie chlupie mi woda, wieje, dochodzi 23-cia.
#cotusieodpoierdala przebita opona i samochód stoi na feldze


Nic to, anon wyciągaj zapas, ja odkręcam koło. Autko obniżone motzno więc podnośnik ledwo wchodzi. Nakręciłem się, żeby podnieść ale kuźwa cumpel nie może znaleźć nasadki do śruby antykradzieżowej w alufeldze więc mamy mały ból dupy. Nie ma stresu, dzwonimy do PZU po lawetę z assistance. PZU to jednak gunwo jest, sam sobie znajdź warsztat a potem za lawetę zapłać 300 cebulionów bo full opcja assistance i dhogo motzno zapłaciłeś.
Ostatecznie po prawie godzinie szukania wulkanizacji 24h w warszawie zrezygnowaliśmy i postanowikuśmy wrócić do domu zostawiając samochód tu gdzie stoi i wrócić po niego jutro. Gdzieś w pobliżu musi być komenda bo policja motzno, ale cumpel wyciąga lufe i lekko jaramy ze zmęczenia, przecież i tak autem nie pojedziemy to możne się lekko spalić :D

Good idea. Najbliżej mamy do Dworca Gdańskiego i tam walimy na metro. Byłoby wszystko OK gdyby nie to, że wyglądamy jak menele w drogich sportowych ciuchach ubłoceni po kolana... pomiędzy ludźmi wracającymi z imprez w sobotnią noc. Jest Dworzec Gdański, po godzinie...
Zimno motzno, mokre nawet gacie.
Wpadamy do metra, organizator biegu na szczęście wpadł na to, że zawodnicy po okazaniu nr-u startowego mogą jeździć komunikacją za darmo tego dnia. No to lecimy, jest pierwsza w nocy... M1 z Gdańskiego jedziemy przesiąść się na M2 na Świętokrzyskiej. Wsiadam w M2, w metrze sporo ludzi z koszulkami AC/DC i próbujemy skumać o co chodzi. No tak, był koncert i na stacji Stadion Narodowy metro zapełnia się kucami AC/DC. Serio, większość tych kolesi to przedział wiekowy na ukończeniu licbazy i wygląd jak kuce korwina albo kolesie w garniturach, którym koncert rock'owy pomylił się chyba z operą.... No tragedia... szkoda gadać, ale OK.
Jedziemy już lekko uhahani bo #narkotykizawszespoko i lekko #marihunaen - metrem pomiedzy kucami lvl18 - lvl20 z piegami i rudymi gadającymi o sensie życia. Dojeżdżamy do Dworca Wileńskiego i my wery hapi bo można kupić piwerko. Jest dopsze, jesteśmy w połowie drogi, ale najbliższy nocny za prawie godzinę, jest po pierwszej. Choć anon na piwko, więc szukamy na dworcu nocnego sklepu i znajduje się jakiś. Przed nami jakiś lekko wstawiony anon kupuje winko i condomy z panną 9/10 tulącą się do niego więc wiadomo że będzie 3-K (koncert - kolacja - kopulacja).
My już zaopatrzeni w piwko siadamy w okolicy przystanku i pijemy pierwsze gadając o wynikach sportowych, o imprezie i o sensie życia.... Ludzie dziwnie patrzą ale jakoś się nie przejmujemy bo wokół nas większość podobnie jest nawalona po koncercie a my przynajmniej nie drzemy ryjów. Jest spoko, przyjeżdża autobus więc z browarek wskakujemy do nocnego.
Znów nieźle #!$%@? trip....
N11 z Dw. Wileńskiego do Trockiej, N62 z Trockiej do Warszawskiej w Ząbkach. Tam na przystanku pusto, otwieramy kolejne piwko i jesteśmy już lekko zrobieni. Dociera do mnie, że gdzieś po drodze przebrałem buty i idę w trampach a na sobie mam suche bluzki, kiedyś musiałem się przebrać ale nie pamiętam kiedy, w dupę jednak ciągle mokro i dziwnie wyglądam w wysokich skarpetach w trampkach, ludzie lekko się gapią. Sprawdzam czy nie zgubiłem torby ale na szczęście wisi na ramieniu. Przezornie nie brałem ze sobą portfela i dokumentów, mam tylko jedną kartę do płacenia więc nic nie zgubię. Siedzimy więc tak sobie na przystanku i przytacza się przypadkowo inny znajomy wracającym z imprezy więc pijemy te zaczęte już drugie piwerko. Jest wesoło ale podjeżdża nasz trzeci autobus N66 i jedziemy... W autobusie dosłownie impreza, jakieś sebixy robią telefonowe disco i jarają się... nie wiem nawet czym bo nie pamiętam czego oni tam słuchali ( ͡º ͜ʖ͡º)
Zajebi***** trip, polecam wszystkim przebić oponę i wracać po bieganiu w taki sposób. Skończyłem biegać około 22:20, wróciłem do domu o wpół do trzeciej nad ranem, nawalony i z trzecim browarem w ręku. Dokończyłem go w domu, potem pociągnąłem łyka Johnny Walkera i poszedłem spać!
Polecam motzno ten styl życia!
#heheszki #coolstory #warszawa #nocnezycie #oswiadczenie #pijzwykopem
  • 6