Wpis z mikrobloga

Ja kiedyś jak otworzyłem butelkę pepsi i się napiłem to mnie te bąbelki tak poszły do nosa. Takie niemiłe uczucie. Niby nic, ale po dwóch dniach jak zbierałem pomidory w szklarni to ten bąbelek dał o sobie znać. Powiedział żebym poszedł tysiąc kroków dokładnie na północ i dwa tysiące na zachód. Chwilę nad tym myślałem i jakbym tam poszedł to byłbym w pobliskim lesie. Po 10 sekundach doszła jednak do mnie niedorzeczność tej sytuacji. Pomyślałem, że coś mi się w głowie knoci. Fakt że na głowie miałem czapkę krasnala, a pomidorom przed zebraniem nacinałem odwrócone swastyki potwierdzał tą tezę. Zszokowany zacząłem wracać do domu. Zapomniałem nawet zebrać tych odwróconych swastyk z naciętymi pomidorami. Nie mam pojęcia po co sąsiad je tam trzymał. Nie wiem też po co ja tam poszedłem. Myślałem że to sprawka bąbelka. To on stał się głównym podejrzanym. Po powrocie do domu postanowiłem się go pozbyć. Z dzieciństwa przypomniało mi się co mówił pradziadek: aby pobyć się czarownicy wbij jej kołek osikowy w serca; na bąbelka zaś najlepszą metodą jest zaciągnięcie imbiru nosem. Nigdy wcześniej nie myślałem, że mi się to do czegoś przyda. Problem był jedynie taki, że nie miałem imbiru. Miałem za to bimber - brzmią podobnie więc muszą działać podobnie. Zacząłem więc wciągać. Po wessaniu 2 butelek zaszumiało mi nieco w głowie i zachciało mi się spać. Ale przecież nie położę się spać bez kąpieli. Napuściłem więc wody i położyłem się w wannie. Tuż przed zaśnięciem wymsknął mi się porządny bąk. Bąk ten jak to na bąka puszczonego w wannie przystało zrobił parę bąbelków. Dalej w półśnie jeden z tych bąbelków przywalił mi z liścia i powiedział że mam 24 godziny na pójście w to miejsce które mi wskazał, bo inaczej sam stanę się bąbelkiem. I to nie byle jakim - tylko bąbelkiem ze sprite'a, który to jest podbąbeliem dla innych bąbelków. Takim najgorszym, z którego inne bąbelki się kurczą (bowiem bąbelki się nie śmieją tylko kurczą i nie płaczą tylko gęsią.) c.d.b.m.n
  • 2
  • Odpowiedz