Wpis z mikrobloga

Mireczki i Mirabelki,

wiele z was zmaga sie z #friendzone i z wiecznym #przegryw. Zawsze mnie to śmieszyło, bo jak można się w coś takiego z własnej woli wmieszać? Przestało jak dostałam się do #studbaza.

Pierwszy miesiąc jakoś szło. Nikogo nie znałam, bo jednak pracując i ucząc się dziennie ciężko mieć życie prywatne. Same wykłady, więc bez problemu. W kolejnym miesiącu juz zaczęły się problemy, bo moja ukochana uczelnia podaje numery sal na planie, ale już w budynkach tych numerów nie ma (wojskowa logika pozdrawia). Chwila konsternacji. Zerk na dwa #niebieskiepaski, które stoją samotnie i wyglądają jakby myślały. "Cześć, też szukacie sali nr 2?". I tym oto pytaniem zyskałam sobie ludzi, do których mogę otworzyć buzie na studiach. Yay, tyle wygrać.
Anyway, z jednym z nich bardzo się zaprzyjaznilam. Wiecie, te same zainteresowania, pasje, hobby.. Nawet mówiliśmy te same zdania w tym samym momencie. Po niecałym miesiącu znajomosci ludzie z grupy pytali się jak długo juz sie znamy i byli pewni, że jesteśmy parą. Oczywiście wyśmianie ich i wzrok po sobie.
Miesiące mijały, przyjaźń kwitła. On pomagał mi z problemami z moim wtedy obecnym #niebieskimpaskiem a ja, z jego "przyjaciółka". Można powiedzieć, ze wspólne problemy nas połączyły. On zerwał toksyczna znajomość a ja, męczący związek.
Pech chciał, że wpadłam w depresję. Prochy, energetyki, brak snu. No to co robił jako kochany przyjaciel? Czekolada na pocieszenie, mocny przytul i zawsze był, kiedy go potrzebowalam (A nawet jak miałam ochotę udusić wszystkich dookoła to on i tak był obok).
W pewnym momencie rzucilam nieświadomie tekstem "Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?". W odpowiedzi usłyszałam "Po roku przyjazni dopiero Ci powiem czy wierzę. ".
Dni mijały a kolejne bariery przyjaźni pękały. Największym osiągnięciem było przytulenie, ale takie wiecie, jak przytula się najważniejszy skarb. I od tamtego czasu tylko czekałam na spotkanie z nim, zeby móc go przytulić. W tamtym momencie padł epicki tekst, który był strzałem w stopę dla niebieskiego: To cudowny początek długiej przyjaźni.
Myślę ok, fajnie. Cieszy mnie taki przyjaciel, bo szczerze powiem, że po takim dołku bałam się z kimkolwiek wiązać.

Ognisko przedsesyjne. No chodzchodz będzie fajnie. Myślę sobie, czemu nie. Wyrwę się z domu, nie będę płakać znów po nocy. I tu mój niebieski przyjaciel mnie zaskoczył. Całe ognisko mnie przytulał, dbał żeby było ciepło i niczego nie brakowało.

Na koniec (a właściwie początek bo była jakoś 6 rano), powiedział, że od jakiegoś czasu widzi we mnie nie tylko przyjaciółkę i że chciałby ze mną spróbować. Widząc, że jestem zamieszana dał mi czas na zastanowienie. W pracy tylko o tym myślałam aż wymyśliłam.

Czemu by nie spróbować? Przyszedł po mnie po pracy.
Od razu mu powiedziałam, ze chcę.

Najlepsza decyzja w życiu.

Do czego zmierzam? Nie każdy friendzone to z góry #przegryw. MÓJ #niebieskipasek wykazał się wielką odwagą i wyszedł temu na przeciw. I wygrał.
A ja nie straciłam przyjaciela. Zyskałam cudownego chłopaka, który jest moim najlepszym przyjacielem.
I dzieki temu, ze zna mnie z najgorszej strony a ja jego i znamy swoje mroczne tajemnice teraz tylko poznajemy sie z tej dobrej strony i spędzamy kolejne cudowne miesiące :)
Nie bójcie się ryzykować. Nie stracicie a możecie zyskać.

#lovestory tak trochę.
  • 82
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Etnare: Ok temu się udało. A co jeśli różowy jest p------y i takiego przyjaciela traktuje jak szmatę do wypłakania się, a za plecami biega za innymi? Albo któraś strona zaczyna coś szybciej czuć od drugiej, wtedy jest niezręcznie dla obu stron

Tak wygląda większość #friendzone twój przypadek to jeden z nielicznych i brzmi jak z jakiejś bajki xD

Niemniej gratuluje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Etnare: ale to nie byl friendzone xDDDD To ta typowa mityczna relacja gdy znajomosci nie zaczynasz od seksu, a od poznania sie. Im dluzej sie znacie, tym fajniej wam razem, az w koncu decydujecie sie na zwiazek i zejscie z relacji kolezenskich.
  • Odpowiedz
@Etnare: Chyba niezbyt rozumiesz pojęcie "friendzone". Friendzone to by było gdybyś Ty odmówiła mu związku, a on dalej dzielnie by Ciebie przytulał i był na każde Twoje skinienie. Ty zgodziłaś się na związek gdy tylko o tym wspomniał, więc tutaj friendzone nie było.
  • Odpowiedz
@Etnare: zazwyczaj jest tak, że jedna osoba się zakocha na tyle, że chce o tym poinformować drugą, ale czeka na odpowiedni moment po to, by mieć pewność, że odwzajemni się jego uczucia.

Friendzone jest wtedy, gdy mirek się zakocha, ale jego wybranka zupełnie NIC do niego nie czuje, bo i mała szansa, że poczuje jeśli np. fizycznie jej nie pociąga. Ale mirek dalej brnie w to i robi wszystko, by
  • Odpowiedz
  • 0
@Jakub_Puchatek:
Chciałam sie pochwalić i zmotywowac wykopowe przegrywy do działania a Ty mnie strofujesz.

A tak poważnie to pare razy mu powiedziałam, ze nie chce z nikim teraz byc i wgl. I wciąż przy mnie był. Po pewnym czasie stwierdził, ze spróbuje i o :)
  • Odpowiedz
@Etnare: Twój przypadek to chyba jeden na milion:P Chociaż i tak jeszcze bym nie wiwatował. Ja tak kiedyś zaryzykowałem z przyjaciółką którą znałem od 6 lat. Ta sama historia, na każdej imprezie papużki nierozłączki, kto nas nie zna myśli że jesteśmy parą, rozmowy po 3-4h, identycznie poczucie humoru i spojrzenie na świat. Kilkukrotnie na przestrzeni lat po pijaku jakieś małe całowanie i macanko xP którego następnego dnia obydwoje udawaliśmy że
  • Odpowiedz