Wpis z mikrobloga

Mirki, co się #!$%@?ło, co Wam zaraz opowiem, to nie wiem, czy uwierzycie. Zaczęło się od przechodzenia przez jezdnię. Miasto i w ogóle, ja wychowany w Niemczech i tak dalej, ale przechodzę ze sprzedawczynią, która jak zwykle nie miała wydać, ale sobie powiedziałem w duchu (ile ja tu grosików już zostawiłem), koniec. To nie jest kawiarnia, że ja powinienem dawać jakieś napiwki. Trochę, niepotrzebnie, za bogato wyglądałem, bo wcześniej chciałem iść w szortach i jakiejś koszulce, no, jakiejkolwiek. No ale co się dzieje? Chcę, no dobrze, no trudno, przyznam się, że byłem już trochę #!$%@?, ale jesteśmy w środku miasta, więc mnie #!$%@?, że to w sumie droga krajowa (gdzie są smerfy? ja się pytam), no i machnąłem ręką, ale się zatrzymałem, a ta ekspedientka już mnie widziała pod kołami jadącej ciężarówki.
  • 1