Wpis z mikrobloga

#nowoczesnapl #petrunadzis #neuropa #korwin #finanse #ekonomia #gospodarka #polska

Wbrew powszechnej opinii nie było kryzysu strefy euro, a jedynie kryzys wśród niektórych członków tego obszaru. Nie sposób nie zauważyć, że Niemcy wyszły z globalnego spowolnienia wzmocnione, co więcej zyskały na strefie euro. Euro bowiem nie jest ani przyczyną porażki, ani powodem sukcesu. Daje jedynie większe możliwości, a te wiążą się zwykle z większymi ryzykami. Euro to zarówno niższe koszty transakcyjne, mniejsze ryzyko prowadzenia biznesu ze względu na brak zmienności walutowej, jak i pełna swoboda przepływów finansowych. Wolny przepływ kapitału doprowadził do poszukiwania wyższych rentowności w ramach tej samej waluty. Stąd tak duże zaangażowanie banków w krajach południa Europy. Jednak głównym problemem strefy euro była nie tyle wspólna waluta, a polityka Europejskiego Banku Centralnego. Traktował on bowiem greckie obligacje na równi z niemieckimi, wysyłając tym samym jednoznaczny sygnał do rynku – ryzyko jednych i drugich jest takie same. Gdyby nie to Grecja i inne kraje, które wpadły w tarapaty wcześniej, byłyby ukarane przez rynki finansowe wyższą rentownością papierów rządowych. Banki północnej Europy nie pożyczyłyby aż tyle państwom południa kontynentu. Wniosek z tego jest taki, że nadmierna interwencja banku centralnego zaburzyła procesy rynkowe. Ale praprzyczyną problemów była nieodpowiedzialna polityka niektórych krajów południa Europy. Kraj prowadzący odpowiedzialną politykę makroekonomiczną (będąc jednocześnie konkurencyjnym) na euro może wygrać. Szczególnie jeśli jest tak ściśle powiązany gospodarczo z obszarem wspólnej waluty jak Polska.

Polska będąc wciąż gospodarką rozwijającą się będzie doświadczała zarówno wyższego tempa wzrostu, jak i wyższej inflacji. W konsekwencji będzie wymagało to wyższych stóp procentowych niż w strefie euro. Dodając do tego oczekiwaną wyższą stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału można spodziewać się napływu kapitału do Polski, co w dłuższym okresie będzie umacniać złotego. Ponad miarę. Czynnikiem odstraszającym będzie zmienny kurs walutowy, który jako nieprzewidywalny będzie stanowił straszak i zwiększał premię za ryzyko. Taka zmienność jednak, jak również nadmierne przepływy kapitału, nie się są korzystne dla gospodarki. W tym w szczególności dla eksporterów i importerów. Odzyskiwanie konkurencyjności gospodarki poprzez dewaluację nie jest w żadnym wypadku sposobem na poprawę zamożności. Wręcz odwrotnie, kraje zwiększające relatywnie swą produktywność doświadczały stałego umacniania swych walut. Kluczowe jest więc skupienie się na tym jak stać się krajem bardziej konkurencyjnym, jak z producenta podzespołów przekształcić się w twórcę dóbr finalnych. I takim krajom strefa euro pozwala rozwinąć skrzydła.


Polakom niestety euro kojarzy się z podwyżkami cen, utratą suwerenności, zubożeniem. I jeszcze z zamieszkami w Grecji. Nic dziwnego, jeśli głównie taki przekaz do nas dociera. Celem poważnej debaty o euro powinno być zderzenie się z tymi mitami i sprowadzenia dyskusji na poziom racjonalnych argumentów. Wiem, że nie jest to proste, ale powtarzanie że nie wiemy czy euro jest dla nas dobre czy nie żadnego z tych problemów nie rozwiązuje. I nie przybliża nas do racjonalizacji decyzji. #polityka
  • 1