Aktywne Wpisy
Golodupcow +42
#famemma Co sie dzieje z rudym zakolakiem? Gość mógłby regularnie streamować i wpychać wszędzie swój ryj jak inni iflu i tego nie robi. Na fame nie walczył mimo że tam na pewno mu bańki oferowali, współprac jakoś nie kojarzę to niech ktoś mnie oświeci. Ja tam akurat go mega lubie za czasy wlogów z Krakowa i #!$%@? ulanych #!$%@? i nawet nie wiem o co ktoś mógłby się do niego #!$%@?ć bo
![Golodupcow - #famemma Co sie dzieje z rudym zakolakiem? Gość mógłby regularnie stre...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/bafeb92e8e67babf603863b43725097809549edc6e34be0e3c59b83d8a19a2f5,w150.jpg)
alan-majcher +1
4 listopada oficjalnie wyszedłem z przegrywu. Nie będę pisał, jak wyglądam, jak wygląda moja dziewczyna. Jeśli kogoś to ciekawi zapraszam do przejrzenia moich innych wpisów. Ogólnie jestem niedaleko 24 urodzin. Miałem okazję pierwszy raz zamoczyć już drugiego listopada, jednak mój maszt za cholerę nie chciał się podnieść. Byłem tak wystraszony, że po spotkaniu kupiłem Sildenafil. No i przed pierwszym razem w Sobotę czwartego na wszelki wypadek wziąłem. Na szczęście później nie musiałem,
Postanowiłem się podzielić ze względu na nietypowe miejsce w jakim pracuje. To miejsce, a w zasadzie kraj to Chiny.
Mieszkam w niewielkiej (8mln mieszkańców) miejscowości na południe od Pekinu. Wiadomo, że najłatwiej w Chinach być nauczycielem języka angielskiego.
Pracuje nieregularnie w tygodniu głownie popołudniami, a w weekendy zarówno rano jak i wieczorem.
Moją pracę mogę podzielić na trzy różne typy
1. Lekcje w szkołach prywatnych.
Pracuje w kilku takich placówkach. Każda szkoła ma różne programy nauczania. W jednej z nich pracuje w piątki wieczorem 2 godziny, soboty od 8-11 i 13.30-16.30 i w niedziele 2 godzinki od 13.30 do 15.30. Po przyjściu do pracy (zwykle równo z dzwonkiem) witam się z uczniami (6-11 lat) i śpiewamy wspólne wybraną piosenkę której się aktualnie uczymy, a ja przygrywam im na gitarze. Jest to zwykle grupa 8-20 dzieciaków. Później odpalam specjalnie przygotowane prezentacje PPT. Dzieciaki spędzają w szkole 3h z czego dwie z chińskim nauczycielem a jedną z "foreignersem". W czasie jednej takiej "sesji" przerabiają jeden rozdział i w następnym tygodniu jedziemy dalej. Generalnie praca w tej formie jest mało stresująca i przyjemna.
2. Oddelegowanie do szkół publicznych.
Często zdarza się, że w formie reklamy wysyłają nauczycieli na pokazowe lekcje do szkół publicznych. Zwykle 2x w tygodniu po 2 godziny lekcyjne przez 2-3 miesiące. Tu zaczynają się schody. Uczniów jest zwykle więcej niż 40, a placówki szkolne wyposażeniem i standardem nauczania się znacząco od siebie różnią. Jedną z moich ulubionych szkół publicznych jest ta w której mam zajęcia na auli z całym rocznikiem. 180 dzieciaków i ja na scenie. Tutaj różni się to znacząco od zwykłych zajęć bo trzeba zrobić prawdziwe show, żeby nie pozasypiały z nudów. Czasem tamtejsi nauczyciele wymagają byśmy uczyli toczka w toczkę zgodnie z ichniejszą "książką", a czasem sam musisz przygotować coś od siebie (oczywiście nawiązując do książki). Zdarza się, że szkoła książek do angielskiego w ogóle nie ma w programie i wtedy zaczyna się zupełna improwizacja. Można się poczuć jak minister edukacji wprowadzając własne systemy i schematy. Podsumowując wszystko zależy jak ułożysz sobie na początku współpracę z "tubylcami". Jak oczarujesz ich od początku to się nie będą wtrącać i wszystko idzie jak po maśle. Z drugiej strony jak im nie podpasujesz to szybko wymuszą na szkole prywatnej zmianę nauczyciela.
3. Przedszkola.
Trzecia opcja to czasem jest niezły hardcore. Oczywiście często wszystko idzie jak po maśle lecz czasem jest to banda 3 latków, obsmarkanych, płaczących, w ogóle nierozumiejących co się w około dzieje. Często jest tak, że w swoim krótkim życiu nie widzieli nikogo rasy "kaukaskiej". Ostatnio zdarzyło się że na lekcji co chwila jakieś dziecko wymiotowało. Na moją uwagę, że to prawdopodobnie zatrucie pokarmowe i trzeba wezwać jakiś lekarzy nauczycielka wzruszyła ramionami i powiedziała, że zdarza się to raz na kilka tygodni.
Podsumowując:
Wstaje z reguły dosyć późno. W tygodniu pierwsze zajęcia mam od 13 (publiczna) lub 16 (prywatna) 2-5h i do domku. W weekendy pracy jest trochę więcej 6-9h ale jest łatwiej bo tylko łatwe i przyjemne szkoły prywatne.
Chiny to kraj kontrastów. Niektóre placówki są na takim poziomie na które nasze rodzime nie wejdą w najbliższym dziesięcioleciu, a zdarzają się szkoły bez dachu i okien. Akurat te ostatnie to wyjazdy na głęboką prowincję w ramach działalności charytatywnej. Przepraszam za angielskie wtrącenia do tekstu i błędy ale niestety rodzimym językiem na co dzień nie mam okazji się posługiwać. Dla przykładu/potwierdzenia zdjęcie na zajęciach w przedszkolu.
Ziemniaka nie będzie bo to nie 9gag.
再见!
#mojdzienwpracy #emigrujzwykopem
@Corazon: ruchasz chinki?
@Corazon: I to jest to. U nas już jest #!$%@? takie dno, że nawet do
Wiesz może w końcu dotrze do niektórych czym nasz kraj jest. Umieralnią i siedzibą największych złodzieji i mend. Kojarzysz może z szybkich i wściekłych 4 taki cytat gdzie boss gangu mówi o tym jak kontrolować najbiedniejszych ze slumsów?
Parafrazując: Daj im bieżącą wodę i fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a będą siedzieć cicho w obawie, że
Dlatego też myślę, by z PL spadać :D Chiny wydają się być dobrą opcją :D
Póki co wychodzi, że żeby dostać pracowniczą w najprostszy sposób, trzeba przyjechać na turystycznej albo studenckiej, zrobić jakieś demo lekcje dla paru firm, przede wszystkim wypaść zajebiście i poprosić je, żeby nam pomogły z wizą i znowu aplikować z Polski (albo od razu z Chin?) o "Z"?
@Corazon: Mi podeślij :) Ja mogę jechać i zaraz. Jakie są warunki? Nie mam certyfikatu, ale studiowałem w Uk, znam angielski. Nie jestem orłem ale podstawówkę spokojnie mógłbym uczyć.