Wpis z mikrobloga

#stan #jsw #gornik #etat #praca #gang W JSW za etat i przywileje płacili haracz

- Pomogłem kilku osobom załatwić pracę. Brałem za to 9 tys. złotych. Dla siebie brałem tysiąc, resztę przekazywałem innej osobie - zeznał śledczym. Nie zdradził komu.

Jakiś czas temu na Śląsku szalała wielka awantura górnicza. Związkowcy Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) podnieśli wrzawę i uruchomili strajk pracowników, na tle płacowym i rzekomych nieuczciwości prezesa spółki. Żądali m.in. odwołania z funkcji prezesa, którego obciążali złą sytuacją w firmie i rażącą niedbałością o los kopalń i ludzi w nich zatrudnionych. Prezes odwołany, strajk zażegnany, m.in. dzięki premier Kopacz, a dziś wychodzą na jaw, prócz wcześniej poznanych przekrętów przywódców związków zawodowych, nowe przekręty – gangsterskiej grupy przestępczej. Ale o tym potem.

Na przełomie stycznia i lutego 2015, rozgrywały się uliczne starcia górników z policją pod siedzibą JSW. Starcia zostały zainspirowane przez protestującą górniczą brać z przyczyn złości i wrogości… Szef Solidarności mówił wówczas: Straciliśmy panowanie nad tłumem. Podobne starcia były wtedy w innych miastach śląskich, m.in. w Jastrzębiu i Rudzie Śląskiej. Brali w nich udział nie tylko górnicy, lecz także członkowie ich rodzin i mieszkańcy z okolic oraz związkowcy. Doszło też do walki policji ze związkowcami.

Teraz pojawił się, wcześniej dobrze wyciszony, nowy skandal w JSW. Jaki? Do pracy w kopalniach przyjmowano ludzi wskazanych przez… "bez żadnego wykształcenia". Dostawali etat, pracę i należne przywileje górnicze. Warunek: w zamian za etat i przywileje - musieli się zorganizowanej grupie opłacić, czyli odpowiednio wynagrodzić. Stawka to kilkanaście tysięcy złotych. Opłaciło się jednej grupie i drugiej: zatrudnionej i przestępczej. Interes kwitł, dopóki szwindel nie wyszedł na światło dzienne. Gdy trafił na policję gangiem zainteresowały się służby.

Ruszyło śledztwo. Śląska policja przeprowadziła operację "Geltag" (dzień wypłaty). Pracownikom JSW założono podsłuchy. Wyniki śledztwa, jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", są porażające. Wyszło, że w kopalni Jas-Mos w Jastrzębiu Zdroju, działała szajka, która załatwiała ludziom niewykwalifikowanym, pracę górnika – piszą media.

- Pomogłem kilku osobom załatwić pracę. Brałem za to 9 tys. złotych. Pieniądze dawali w ratach. Dla siebie brałem tysiąc, resztę przekazywałem innej osobie - zeznał śledczym Jan Z., pracownik kopalni. Nie zdradził, komu przekazywał pieniądze – informuje serwis dziennik.pl. A, jak to rozumieć i oceniać: recepcjonistka - jak górnik - z deputatem węglowym?

Inny z przesłuchiwanych przez śledczych, Marek S. - górniczy emeryt - zeznał, że owszem przyjął 16 tysięcy złotych od dwóch mężczyzn, którym załatwił pracę. Ale pieniądze przekazał dyrektorowi S. – Wiedziałem - mówi, że dyrektor bierze tyle za przyjęcie do pracy. - Wszyscy o tym wiedzieli - opowiadał. Śledczy dotarli też do informacji, że etat i przywileje, pomagał załatwić ludziom bez kwalifikacji, oczywiście za określone pieniądze, jeden z liderów związków zawodowych.

Śledczy pracowali, badali, prześwietlali, ale – zdaje się - zbytecznie. Nikt zarzutów nie dostał i sprawa przycichnie, bo takie jest prawo. Jak to, dlaczego? Okazuje się, że JSW działa bez pieniędzy publicznych, w dodatku jest spółką giełdową. W tej sytuacji udzielanie lub przyjmowanie korzyści majątkowej - przy pośrednictwie w załatwieniu pracy w takiej spółce - nie wyczerpuje znamion przestępstwa - tłumaczy prokurator Piotr Żak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Z tego względu zarzuty umorzono, a operacja śledcza została zakończona.
Źródło: wiadomosci.dziennik.pl.

Stanisław Cybruch

Na zdjęciu ilustracyjnym - siedziba Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Foto: jasnet.pl.google.com.
Pobierz stanislaw-cybruch - #stan #jsw #gornik #etat #praca #gang W JSW za etat i przywileje ...
źródło: comment_6eQylawUHSKzYwfenjd8ybAPmo8KStMG.jpg