Wpis z mikrobloga

Badania kosmosu w wykonaniu ludzkości są o tyle niezwykłe, że może ona posiadać fotografie Trytona, największego księżyca Neptuna, mapy radarowe Tytana, satelity Saturna, nie dysponując jednocześnie niemal żadną wiedzą na temat położonej dużo bliżej planety karłowatej, która swego czasu nieomal dokonała prawdziwego przewrotu w astronomii. Na szczęście, za sprawą misji sondy Dawn w ostatnim czasie udało się wreszcie nadrobić te zaległości.

O jakiej planecie mowa? Oczywiście o Ceres, największym obiekcie pasa planetoid, zlokalizowanym między orbitami Marsa i Jowisza. Odkryta 1 stycznia 1801 roku przez Włocha, Giuseppe Piazziego, niemal z miejsca uznana została za kolejną, ósmą (Neptuna wówczas jeszcze nie znano) planetę Układu Słonecznego. Jej odnalezienie było mocno powiązane z odkrytą niemal pół wieku wcześniej zależnością, znaną obecnie pod nazwą reguły Titusa-Bodego.
W największym skrócie: reguła odnalazła zależność pomiędzy odległością kolejnych planet od Słońca, dającą się wyrazić matematycznym wzorem. Choć można ją było uznać za zwykły zbieg okoliczności, astronomowie poczęli poszukiwać w "brakującym miejscu" pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza kolejnego ciała. I cóż - udało im się, choć nie spodziewali się chyba, że w krótkim czasie podobnych obiektów odkryją dziesiątki.

Planetoid (bo takie otrzymały te ciała miano) odkryto jak dotąd dziesiątki tysięcy. Co jednak ciekawe, pierwsza z nich, Ceres właśnie, okazała się zdecydowanie największą i jednocześnie najbardziej masywną. Decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej otrzymała miano planety karłowatej, jako jedyny obiekt pasa mimo, iż nie zdołała przyjąć kształtu zbliżonego do idealnej kuli. Pod tym względem przypomina nieco "spłaszczonego" Saturna. Jej wymiary to 975x909 kilometrów, co oznacza, że promień równikowy jest większy od biegunowego o blisko 7% (dla Ziemi ta wartość nie przekracza 0,01%).

Obserwowana za pomocą teleskopu Hubble'a Ceres budziła żywe zainteresowanie naukowców ze względu na tajemnicze, bardzo jasne obszary, których pochodzenie pozostawało zagadką. Choć na obrazach uzyskanych z ziemskiej orbity wyglądały na sporo większe, zdjęcia uzyskane za pomocą sondy Dawn pokazały, że dotyczą dwóch pojedynczych, niewielkich rejonów. Bardzo duży stopień odbicia światła, stojący w kontraście z ciemną powierzchnią Ceres (na tyle ciemną, że sama planeta karłowata widziana z Ziemi jest ciemniejsza niż sporo mniejsza Westa) pozwolił naukowcom wysnuć przypuszczenie, że są to albo kriowulkany, albo... uciekająca z podpowierzchniowego oceanu woda. Tak, tak, ten niepozorny obiekt może takowe posiadać, podobnie jak księżyce Jowisza czy towarzyszący Saturnowi Enceladus.

#kosmos #mirkokosmos #fizyka #astronomia #ciekawostki #piszeestel
Pobierz E.....l - Badania kosmosu w wykonaniu ludzkości są o tyle niezwykłe, że może ona posi...
źródło: comment_KMmOfR2eazkZKe98oSCCtoiZYCuKErkM.jpg
  • 1