Wpis z mikrobloga

Czy ktoś z Was jest w takiej sytuacji, że rozstał się ze swoją długoletnią partnerką/partnerem i nie może się po tym rozstaniu pozbierać? Że ciągle #feels męczą, wspomnienia, nie daje rady normalnie funkcjonować? Mam na to radę - zakochajcie się w kimś innym! Serio. Wiem, że to brzmi jak frazes, ale bear with me, jak to mówi Clarkson, czytajcie dalej.

(tu będzie kawałek mojej historii, wprowadzenie, jeśli Was to gówno interesuje to polecam od razu następny akapit)W połowie zeszłego roku rozstałem się ze swoją wieloletnią dziewczyną. Mimo że sam planowałem zerwanie (nawet pisałem o tym tutaj, za co zebrałem zjeby), to ona pierwsza wykonała ten krok i powiem szczerze - trafiło mnie to mocno. Byłem rozbity, zamulałem przed kompem, wracając do pustego domu miałem w głowie tylko "hello darkness my old friend". I pewnie zestulejarzyłbym się do końca, gdybym się nie wziął w garść. Zacząłem odnawiać kontakty ze studiów, umówiłem się z kilkoma osobami, wśród nich była pewna dziewczyna, którą od zawsze uważałem za 10/10 zarówno z wyglądu jak i charakteru. Poszliśmy na niezobowiązującą kolację i wtedy poczułem wreszcie coś, czego dawno nie czułem - zainteresowanie inną osobą. Wspomnienia, feelsy - to wszystko zaczęło zanikać i mogłem zacząć wreszcie normalniej funkcjonować. W rezultacie do niczego między nami nie doszło na razie, spotykamy się co jakiś czas i mam wrażenie, że friendzonujemy nawzajem, co i jednej i drugiej stronie odpowiada. Chyba, w każdym razie ja nie mam z tym na razie problemów.

W każdym razie, zmierzając do końca i do właściwej porady. Jeśli jesteście w takiej sytuacji, że cierpicie po rozstaniu, to znajdźcie sobie jakiś inny obiekt, kogoś, kto zawsze Wam się podobał, kto był dla Was niedostępny z tych czy innych powodów. I "zakochajcie się" w tej osobie (zakochajcie w cudzysłowie oczywiście, po prostu skierujcie mocną atencję). Myślcie o tej nowej osobie, podrywajcie, umawiajcie się. Krótko mówiąc - wkręćcie się w to, a dużo łatwiej przyjdzie Wam zapomnieć o tej poprzedniej. I wtedy macie dwa wyjścia
- albo odniesiecie sukces i coś Wam z tego wyjdzie - tu nie trzeba chyba przedstawiać pozytywów
- albo dostaniecie kosza. Ale zapewniam, że ten kosz nie będzie tak bolał, jak to rozstanie o którym wcześniej myśleliście. Nawet tego nie odczujecie, przejdziecie nad tym do porządku dziennego i wrócicie do normalnego życia singla/singielki, bez tego bagażu wspomnień.
Polecam, wszystko siedzi w głowie, trzeba po prostu nauczyć się nad tym panować.

tl;dr


#zwiazki #tfwnogf #tfwnobf #feelsy #protip
  • 11
  • Odpowiedz
@advert: W mądrych książkach piszą, żeby po rozstaniu starać się raczej rozwijać przyjaźnie i nie zalecają angażowania się w romantyczne związki do czasu, aż emocjonalnie nie jest się uwolnionym od wpływu poprzedniego. Argumentują to w taki sposób, że wszystkie te emocje, które jeszcze nie wygasły będą miały wpływ na ten nowy związek (nazwali go 'odskocznią'), co mocno zwiększa prawdopodobieństwo, że spieprzy się tę nową relację. Pisali też, że rozstanie z odskocznią
  • Odpowiedz
@Mirek_Rumcajs: ok, z mądrymi książkami nie dyskutuję. argumenty są sensowne, po prostu u mnie nie zadziałało.
po tym, gdy nie osiągnąłem zakładanego celu u "odskoczni" nie bolało mnie 2x mocniej, w zasadzie w ogóle nie bolało, przeszedłem nad tym do porządku dziennego - stąd moja rada.

a przyjaciele to oczywiście bardzo ważny element radzenia sobie z feelsami, ja bym bez nich nie wyrobił, jednak nie są w stanie odpowiedzieć na wszystkie
  • Odpowiedz
@advert: Wydaje mi się w sumie, że takie wczesne podrywanie, to jeszcze nie związek, więc może nie podchodzi pod to co opisałem, a zawsze zainteresowanie drugiej osoby może dać boosta do morale i poczucia wartości, a to też ważne. Więc może i wszystko ok, jak się nie angażuje za bardzo emocji.
  • Odpowiedz
@Mirek_Rumcajs: dokładnie to miałem na myśli. to oczywiste, że w krótkim czasie nie poczuje się do tej osoby tego, co się czuło do poprzedniej. ale taka relacja może dać naprawdę dużego i pozytywnego kopa. mnie dała.
  • Odpowiedz
@advert: Ja w sumie się naczytałem i wolę być ostrożny. Staram się skupiać na sobie i odbudować swój wizerunek we własnych oczach, a nie szukać potwierdzenia własnej wartości w oczach innych loszek. Wydaje mi się, że taki zastrzyk to tylko na chwilę i ulotny i potem trzeba regularnie aplikować, żeby dobrze się ze sobą czuć. Aczkolwiek nie wymądrzam się, pewnie minie trochę czasu to sam zacznę próbować :)
  • Odpowiedz
@advert: najgorzej jak nie ma nikogo na oku, albo żadna mi nie odpowiada. A do tych co zagaduje to przeważnie olewają albo mi sie nie chce tego ciągnąć bo mieszkają 100km + ode mnie. Stare znajomości? Wszystkie dziewczyny które mi sie podobały w życiu zawsze miały chłopaka( ͡° ͜ʖ ͡°) taki paradoks.
  • Odpowiedz
@brunetroll089: ja przyznaję, że trafiło mi się, jak ślepej kurze - bardzo ładna, niezajęta koleżanka, więc poszło. ale wydaje mi się, że jeśli ktoś nie był całe życie stulejarzem, to tych znajomych trochę powinien mieć, zawsze ktoś się znajdzie wtedy.
wiem, ogólnie to dość ułomna teoria, ale u mnie zadziałała.
  • Odpowiedz
@brunetroll089: już jest friendzone, ale kontrolowany. pomogła mi nieświadomie wyleczyć się z tamtej i teraz normalnie sobie funkcjonuję, bez ciśnienia, spotykam się z różnymi ludźmi. szczerze, okazała się tak fajną dziewczyną, że nawet nie chce mi się zmieniać tej relacji, która teraz trwa. czas pokaże co dalej z tego będzie, ale na razie jest bardzo ok :D
  • Odpowiedz