Wpis z mikrobloga

#norweskidziennikindeed
Obiecałam jakiś czas temu update, więc piszę.
Trafiła mi się okazja, Mirasy, mianowicie: już 16 marca zaczynam pracę, znowu na łososiu, tym razem w miasteczku oddalonym o 200 kilometrów. Jak już wspomniałam, zaczynam 16 marca, dwa dni szkolenia i kontrakt do końca maja. Potem dwa miesiące wakacji (w tym czasie koordynatorka postara nam się o inną pracę, jesli będzie dostępna) i prawdopodobnie od sierpnia wracamy tam z kontraktem aż do grudnia! #tylewygrac
Zakwaterowanie oczywiście zapewnione, robota podobno nieprawdopodobnie łatwa (koleżanka była tam rok temu), plus nasza koordynatorka wywalczyła nam zabezpieczenie - jeżeli w którymś tygodniu będzie mniej pracy ze względu na brak ryb, sztormy lub inne wypadki losowe, i tak będziemy mieli płacone za co najmniej 30 przepracowanych godzin w tygodniu.
Tak więc już niedługo czeka mnie kolejna przygoda, podróż promem przez zatokę przy Trondheim, i znoooowu mieszkanie przy oceanie. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Mam nadzieję, że zima trochę odpuści do tego czasu.
Na razie co prawda mrozy puściły, ale za to nadal wieje jak diabli.

Z innej beczki: nosiłam się już od dawna z zamiarem opisania kwestii, która mnie najbardziej zaciekawiła/zaniepokoiła (?) od początku mojego pobytu w Norwegii. Od razu zaznaczam, że mieszkam głównie w mniejszych miejscowościach, gdzie ten problem jest szczególnie widoczny, aczkolwiek spotkałam się z nim także będąc w Trondheim. Mianowicie: tu jest cholernie dużo osób niepełnosprawnych zarówno fizycznie, jak i umysłowo. Naprawdę. Na początku widując kolejne osoby na wózkach w sklepie myślałam, że to kwestia finansowa, wiadomo - osobę niepełnosprawną łatwiej jest przewieźć specjalnym busikiem, a w Polsce jak to wygląda, każdy wie.
Ale nie, to nie przypadek.
Praktycznie za każdym razem będąc w markecie natykam się na takie osoby wraz z ich opiekunami. Zazwyczaj jest to osoba niepełnosprawna wyłącznie fizycznie, która rozmawia i zachowuje się normalnie, jednak dość często zdarzają się ludzie, którzy wykrzykują jakieś nieartykułowane rzeczy, wydają z siebie różne dźwięki, wyją, plują i generalnie nie ma z nimi kontaktu.
Ciemna strona Norwegii, gdzie od wieków krzyżowano się między sobą w znacznie oddalonych od siebie miejscowościach? Tak czy tak, Norwegowie wyjątkowo traktują osoby niepełnosprawne, w Kurczakowni pracowało kilku takich ludzi, którzy swoją pracę wykonywali wolno, lub wcale, albo też


stwarzali zagrożenie dla innych. I te osoby mimo to mają zapewnione miejsca pracy.

Na koniec jeszcze jedno małe spostrzeżenie: Litwini i Litwinki są tak bardzo ruscy, że to aż boli, zarówno pod względem wyglądu, akcentu, zachowania, jak i ilości alkoholu, jaki w siebie wlewają. Ulubiony drink Litwinek? 1/3 szklanki wódki, 1/3 białego martini, 1/3 sprite. Nie radzę próbować ich przepić. :)
Pobierz i.....d - #norweskidziennikindeed
Obiecałam jakiś czas temu update, więc piszę.
Tra...
źródło: comment_NI3gHqT7unWVZF19Ni2JCyy0avBJTZsR.jpg
  • 14
@indeed: być może to jest cecha bardziej związana z Litwinami emigrującymi, a nie Litwinami w ogóle. Jak tak patrzę na swoich znajomych, którzy zdecydowali się na wyjazd... dla dużej części z nich dotychczasowe ambicje sprowadzały się do browara pod blokiem i dorywczej pracy. Nie chcę przez to oceniać reszty emigrantów, ale taka jest moja obserwacja ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@indeed: Działasz coś z tym norweskim? Może dobrze by było, żeby ogarnąć coś mniej łososiowatego w przyszłości? ( ͡º ͜ʖ͡º) Sama robota ok skoro mówisz, że nie masz #!$%@?, ale dobrze by było mieć większą gwarancję stabilności niż takie krótkie okresy pracy i rzucanie po Norwegii ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@platkiowsiane: Działałam, niestety, nie mam już z kim jeździć do Trondheim na kursy, bo kolega wyjechał do pracy. Więc wróciłam do samodzielnej nauki. :(
@Wladimir_Ilijicz: Bardzo prawdopodobne, nie chcę oceniać całej nacji poprzez tych Litwinów, których poznałam, jednak piszę jak to wygląda tutaj.

Jak z $ to wygląda miesięcznie na łososiach?


@wisniowySz: Standardowo, 163 noki na godzinę, podobno nie będzie nadgodzin i wolne weekendy, ale zobaczymy jak to wyjdzie
Jeśli w przyzłości zdecydujesz się na Bergenstest napisz na wypoku jak wygląda z Twojej perspektywy.


@wisniowySz: To już prędzej ja napiszę, bo do niego przystąpie albo teraz w kwietniu jak się uda albo przy następnej okazji. Ona nie ma żadnego powodu dla którego miałaby go zdawać. Norskprøve 3 jest wystarczający zupełnie z punktu widzenia pracodawcy jeżeli nie masz aspiracji na zostanie lekarzem (ew. jak wiążesz swoją przyszłość z tym językiem poza
@kto_ma_potrzymac_dwie_dychy: Z nikim sie nie dogadasz, glownie dlatego, ze nie zrozumiesz co do ciebie mowia. To raczej pokazuje to, ze podjales sie nauki jezyka a w pracy i tak ludzie z b1 uzywaja angielskiego. Najwiekszy problem na poczatku to rozumienie jezyka mowionego zdecydowanie a utrudniaja to tez dialekty.

Mozliwe, ze jak ktos by byl cierpliwy i czekal az go zrozumiesz i mowil wolno to tak, ale prawie kazdy zwyczajnie zmieni jezyk
@kto_ma_potrzymac_dwie_dychy: Nie mam zamiaru cie zniechecic xD Po prostu wiem ile sam umialem na poziomie B1 i nie wyobrazam sobie obcowania w tym jezyku z ludzmi w Norwegii.

Zaczales sie juz uczyc? Ja teraz jestem na takim poziomie, ze juz nie postrzegam uczenia jako obowiazku tylko przyjemnosc np. sluchajac radia gdy gram w gre, ktora nie wymaga aktywnego dzwieku (teraz flatout 2). Puszczam podcasty z radia w tle i #!$%@? sobie
@kto_ma_potrzymac_dwie_dychy: 1,5 roku sie ucze prawie dokladnie, wyjechalbym juz 3 miesiace temu, ale mam #!$%@? zdrowie. Teraz jest troche lepiej i pierwszy raz od dluzszego czasu moglem normalnie spac wiec jak sie utrzyma taki stan z tydzien, zebym wiedzial, ze jest ok to kupuje bilet i bede szukal pokoju. Nadal mam bol dupy, ze bedzie ciezko i #!$%@? hajs po czym wroce z niczym, ale zobaczymy ( ͡° ͜ʖ