Wpis z mikrobloga

Brakuje mi tamtych czasów, kiedy człowiek czuł się zupełnie wolny. Pełnią radości było taplanie się w błocie i ciągnięcie dziewczyn za warkocz, łapanie za piersi. Można było zostać bohaterem okolicy jeśli zjadło się dwanaście kiełbasek i nie puściło pawia.
Zaś najtwardszych poznawało się po tym, że wracali do domu najpóźniej mimo krzyków matki.
Ech, to były czasy! Plucie na odległość, rzucanie śniegiem w dzielnicowego, kto dłużej będzie wisiał na jednej ręce na trzepaku, łamanie desek na głowie niczym Bruce Lee.
Te wszystkie wizyty na ostrym dyżurze, niedowierzanie lekarzy, gromki śmiech kolegów i późniejszy szacunek na osiedlu.
Niestety, to już nigdy nie wróci! Żona zmusiła mnie do wszycia Esperalu...