Wpis z mikrobloga

@Sepang: Nigdy nie dostawałem czegoś takiego. Jeśli coś chciałem to prosiłem rodziców o pieniądze, albo o to żeby mi kupili. Przeważnie nie kupowali. Co było tego przyczyną? Bieda. Całe swoje dzieciństwo spędziłem w latach 90.
@Sepang: 1. Podstawówka od 5 zł tygodniowo do 20 zł na miesiąc ( ͡° ͜ʖ ͡°) Gimbaza to 50 zł na miesiąc + żulenie na jakieś kino coś. Liceum 100 zł miesięcznie, ale rzadko dostawałem.
2. W wieku 19 lat, dorwałem robotę w osiedlowym sklepiku i tak sobie miałem piniondz ładny (8zł/h) z czego full wolnego czasu bo zazwyczaj żule po kici kici przychodzili
3. Przez okres
@Sepang: A różnie to bywało. Generalnie jak chodziłem do szkoły (gim lo), to te 3 - 5 zł dziennie, czasem więcej ale musiało starczyć wtedy na kilka dni. Chyba, że w weekend jakaś impreza, to dostawałem te 20 - 30 zł. W podstawówce wystarczała złotówka na dzień a i tak opiłem się oranżady bo była po 20 gr.
A jak skończyłem szkołę, to skończyły się i kieszonkowe ;P
@Sepang: Od zawsze dostawałem na to na co potrzebowałem, oczywiście bez jakiś rozpust jak np cotygodniowe wyjścia do jakiś knajp. Ale jak szedłem na łyżwy czy coś to też dostawałem, obecnie dorabiając w wieku nauki w #techbaza to ja robię zakupy do domu, to rodzice mi do czegoś się dołożą :).
@Sepang: Od dziadkow na poczatku miesiaca 50 zl i co drugi dzien 10 zł. A rodzice to dawali jakies takie 1,2,3 zł jak poprosiłem. Pozniej w licbazie to juz trochę więcej, ale ogolnie było bez regularnego kiezonkowego od nich tylko co miesiąc doładowanie za 25. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bieda w latach 90 ? To był okres bumu na wszystko .


@soft1house: Taaa. Radzę popatrzeć na wskaźniki. Oczywiście, że był to najlepszy czas na dorobienie się, ale jednak większość się nie dorabiała. Był to też okres największego skoku bezrobocia i upadających postkomunistycznych zakładów.