Wpis z mikrobloga

Chyba zaloze bloga filmowego, choc ogladam filmy moze raz na miesiac... lubie bowiem je analizowac, szukac drugiego dna i glebszego przeslania.

Ostatnio obejrzalem Whiplash i o ile film jako film mi sie podobal, tak z tym przeslaniem bylo juz krucho. Ja skupilem sie na watku jednoosobowym - o narastaniu pewnego uczucia w jednostce i maniakalnym wrecz budowaniu cisnienia. Rosnie ono w bohaterze tak samo jak zlosc, pozadanie, podniecenie, glod czy inne uczucia i zmysly w czlowieku. Normalnie ludzie rozladowuja te napiecia przez jedzenie, seks, uprawianie sportu... cokolwiek - taki nasz instynkt chroniacy przed szalenstwem. Jesli jednak owe cisnienie nie bedzie rozladowywane to w koncu wybuchnie - tak powstaja mordercy, gwalciciele, samobójcy lub geniusze.

Motyw takiego narastania emocji byl juzkanwa dla wielu filmow, sposrod ktorych najbardziej podobal mi sie stary dobry thriller Carrie (tego szajsu sprzed 2 lat nawet kijem nie ruszalem). Tam, w przeciwienstwie do Whiplasha, narastajace w jednostce emocje wybuchaja w sposob odrealniony, fantastyczny i robiacy na widzu (przynajmniej na takim, ktory nie #!$%@? sie z formy tej sceny) kolosalne wrazenie.

Tutaj moge zaspoilerowac wiec chowam:

! Whiplash swoim zakonczeniem mnie jednak zawiodl. O ile wypadek z ciezarowka jestem w stanie uznac za taki odrealniony fakt wkomponowujacy sie w caly ten akt wybuchu zbudowanego w jednostce napiecia, tak dalsze wydarzenia sa juz mocno ugrzecznione i bardzo realne. Chlopak siada za perkusja i gra. Po prostu gra. No ok, czasem pojawi sie krewka, czasem błaha i dosyc wesolutka wymiana spojrzen sie nadarzy... ale brakowalo mi tutaj agresji, tego wlasnie wybuchu, ktory w Carie skonczyl sie... wiadomo jak. Tutaj mamy zakonczenie filmu wesolutkim usmiechem dwojki bohaterow, tak jakby mieli zlapac sie za rece i odejsc w podskokach w strone zachodzacego slonca. A gdzie te #!$%@? emocje? Gdzie #!$%@??

Caly film czekalem na rozladowanie napiecia nie tylko bohatera, ale rowniez mojego. Doczekalem sie jedynie swietnej porcji jazzu, zbyt jednak rytmicznej i harmonijnej jak na to, co stac sie powinno. Liczylem jeszcze na jakies ladnie ujete i symboliczne rzucenie paleczkami, jednak zamiast tego nastapilo cos, co strasznie burzy mi dojrzalosc i obraz tego filmu:


Jesli znacie inne filmy, w ktorych stopniowe narastanie emocji, dochodzenie do szalenstwa i nieuniknionej eksplozji (ok, implozji) jest podstawa fabuly to dajcie znac. Potrzebuje jakiegos mocnego, meskiego kina z BOOM! na koniec, bo to wspolczesne grzeczniutkie podejscie do widza jest dla mnie coraz bardziej irytujace.

Whiplash mogl byc filmem wielkim, jednak zle wszedl w ostatnia nute.
7/10
#whiplash #film #recenzjefilmowe #oswiadczenie
  • 2