Wpis z mikrobloga

Całkiem niedawno pogorszył się stan zdrowia mojego dziadka. Nie jest to tak do końca mój dziadek, raczej ojczym mojej Mamy, ma jeszcze jedną żonę i dzieci, ale dla mnie od zawsze był po prostu dziadkiem. Otóż u dziadka pojawiły się problemy z psychiką, przestał kontaktować, zaczął bredzić, mówić do rzeczy. W natłoku informacji i różnych mniej lub bardziej bzdurnych opowieści jakie z siebie wyrzucał od dłuższego czasu powtarzały się te o poprzedniej rodzinie. Mimo protestów mojej babci usilnie chciał się spotkać z żoną i dziećmi, aż moja Mama zaczęła się zastanawiać czy to nie jakaś podświadoma chęć przedśmiertnego pojednania się z pierwszą rodziną. Zaczęło się więc drążenie tematu - mniejsza o szczegóły, w skrócie moja Mama dokopała się do jego poprzedniej rodziny, konkretnie do najmłodszego syna, od którego dowiedzieliśmy się, że dziadek się go wyparł, sądownie musieli ustalać ojcostwo i ogólnie nie ma do niego jakiegoś wielkiego żalu, ale nie chce go znać. Więcej szczegółów nie pamiętam, ale wyszło na to, że dziadek nie był dobrym ojcem. Uznałam, że dziadka oceniać nie będę, bo nie mam do tego prawa, niemniej zdziwiła mnie taka informacja, ponieważ był to dla nas zawsze niesamowicie ciepły i życzliwy człowiek. My z siostrą jako wnuczki byłyśmy jego oczkami w głowie, zawsze wszystko było 'elegancko' [to od niego nauczyłam się tego słowa] i zawsze powtarzał, że nigdy o nas nie zapomni. Miał też takie zwyczaje, że kupował na giełdach strasznie dużo jedzenia, a później rozdawał innym, bo sam miał za dużo, drzwi mieszkania były otwarte dla innych ludzi zawsze [co rzecz jasna nie wychodziło mu na dobre, bo #!$%@? nie brakuje niestety, mniejsza o szczegóły]. Żadnej przykrości nigdy od niego nie zaznałam, więc stwierdziłam, że to przez ten pryzmat będę na niego patrzyła.

Z dziadkiem z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej, na dniach wypisują go ze szpitala, staramy się też o miejsce w DPSie, najlepiej w naszym mieście, żeby był blisko. Nie wiem dokładnie w jakich okolicznościach, ale dziś moja Mama rozmawiała z jednym z braci dziadka i w końcu poznaliśmy drugą stronę medalu jego przeszłości.

Otóż dziadek pracował ciężko na kopalni po pracy budując dom sobie i swojej ówczesnej żonie. Dom, z którego później został wyrzucony. Płacił alimenty na dzieci wyższe niż zasądził sąd, przez co była żona otwierała mu kolejne sprawy o podniesienie sądownie alimentów. Brat mówił, że dziadkowi czasem zostawało na życie 50 groszy, a była żona nie stroniła ponoć od alkoholu. Z obecną też się dziadkowi nie układało najlepiej, brat się trochę żalił, że nie wie czemu się tak dziadkowi w życiu nie układało.

Takie trochę ni to #coolstory ni to #niecoolstory ale żal mi się strasznie zrobiło dziadka, bo mimo, że bardzo upartym człowiekiem był zawsze, to jednak niesamowicie dobrym, a tak doświadczonym przez życie. Nawet lekarka rodzinna, która do niego jeździła olała totalnie jego stan zdrowia, leczyła go paliatywnie, co nie przeszkadzało jej przyjmować od dziadka pieniędzy w podzięce za, jak się dziadkowi wydawało, troskę.

Pewnie ten wpis zniknie w gąszczu innych, ale pomyślałam, że da to komuś odrobinę refleksji jak i mi dało. Nic nowego w stwierdzeniu, że źli ludzie żyją najlepiej i najdłużej, a dobrzy zawsze mają pod górkę, a jednak za każdym razem to dziwi i zaskakuje..

tl;dr


#niewiemjaktootagowac #rodzina #smutnahistoria
  • 4
@matra: Przykładowo moja ciotka i ogólnie rodzina matki ją kompletnie przekreśliła i wykorzystała. Z ojcem było podobnie. U mnie rodzina się kończy na rodzicach i rodzeństwie, które jest porozrzucane po Polsce. Ech. :c
@japer: moja rodzina również kończy się na rodzicach i rodzinie siostry, choć jeszcze jestem w stanie powalczyć trochę o dobro dalszej rodziny, to i tak niewiele mnie to dotyczy. Ona jest bardzo specyficzna, a ja całe życie z pewnych względów [nie dziwię się] byłam uczona relacji stricte grzecznościowych. Jednak dziadek zawsze był.. po prostu szczery i życzliwy. I co bym o nim nie mówiła - nie był na pokaz tak jak