Wpis z mikrobloga

Kochane mirki I mirabelki, co się #!$%@?ło, to ja nawet nie.

Siedzę na tym mirko, czytam większe i mniejsze głupoty. Tak jak i Wy. Ostatnio była akcja, że jakiś śmieszek miał do oddania sporą ilość filmów do analoga, gdyż albo kończył się im termin, albo miały uszkodzone pudełka. Osobie, którą wylosował, dorzucił też srebrnego Canona, jedyny mankament to porysowane body. Spoko opcja, jak chcesz się nauczyć tradycyjnej fotografii.

Nie dłużej niż tydzień później doszło do finału mojej niezbyt długiej, ale jakże niesamowitej historii.

Siedzę, jak co dzień, walczę z kodem do robota, bo termin obrony goni. Skończył mi się tytoń, a że do sklepu mam niedaleko, to nie brałem kurtki (w #bialystok jest zimno o tej porze roku). Zachodzę, jak zwykle miła obsługa, złapałem Mac Barena i resztę badziewia do skrętów. Po wyjściu ze sklepu skręcam fajkę i sru do domu.

Z każdym kolejnym krokiem czuję, że brak czapki przy wiecznie #!$%@? zatokach był najlepszą rzeczą, jaką mogłem zrobić tego dnia. Pięć stopni poniżej zera, lekki wiaterek. Super.

Ostatnia prosta, niezbyt szeroki chodnik. Idę paląc łapczywie, bo zimno. Widzę swój blok. Widzę też laskę, którą od tyłu śmiało mógłbym ocenić na mocne 7/10. Gapię się na nią, bo to jedyny interesujący obiekt w polu widzenia.

Traf chciał, że z naprzeciwka szedł typowy, osiedlowy sebix. Rycerz ortalionu. Skarpety czystości, oddzielające obuwie od nogawek, sygnalizowały, że albo sebix ma za małe spodnie, albo lubi mieć ucisk w jądrach. Zawsze zwracam uwagę na takie pierdołowate detale.

No i cóż ten seba, przygłuchy już na 20lvl, mógł #!$%@?ć w momencie, gdy ja zajęty byłem obserwacją kobiecych nóg (a w sumie miejsca, gdzie łączą się z korpusem)?

„ELO YERBOHOLIK SIEMANKOOOO! MASZ SZLUGA MOŻE???????”

Laska się odwraca, patrzy na mnie, ciężko powiedzieć jak. Może spodziewała się drugiego rycerza? Niby żyję te swoje prawie ćwierć wieku na jednym osiedlu, ale nie byłem godzien przyodziać zbroi.

Poszła dalej w swoją stronę. Z 7/10 dobre 8/10 wskoczyło, ładna.

Zbijam pionę z sebixem, bo znamy się całe życie przecież, normalne jest to, że mnie opala. Przywykłem.

Skręcam mu tą fajkę na szybkości gdy nagle…

No #!$%@?, nie wierzę.

Laska miała dokładnie takiego samego Canona, jakiego tydzień wcześniej widziałem na mirko. Daję sebixowi szluga, piona, lecę za laską. Co by jej powiedzieć? Jak pokazać, że mimo mieszkania tu posiadam jakąś kulturę?

Idę za nią przyśpieszonym krokiem, naciągam mocniej kaptur na głowę, bo zatoki.

Jestem tuż za nią.

Mijam ją.

Patrzę na ten aparat i widzę dokładnie takie same zarysowania.

„Fotografia analogowa to dość rzadko spotykane zainteresowanie” –wypalam. Patrząc się jej w oczy widzę, że zaczyna budować zdanie, właśnie buforuje je przed wypuszczeniem aparatem mowy. Teraz albo nigdy – pomyślałem.

„Czy ten aparat to wynik śmieszkowania?”

Wraz z upływającym czasem wzrastało zakłopotanie, objawiające się grymasem tak dziwnym, że w przeciągu chwili spadło z 8/10 na 7/10.

Mi coraz zimniej, ona próbuje coś powiedzieć.

Słyszę nagle:

„wstałbyś może, obiad już czeka…”

WTF. Otwieram oczy. Tak to był tylko sen. Zimno mi było, bo ktoś otworzył okno.

#coolstory #chlodnahistoria #sen #heheszki #przegryw #seba
  • 4
  • Odpowiedz