Wpis z mikrobloga

Jako znana osobistość Świdnickich gimnazjonów, cieszyłem się ogromnym szacunkiem wśród patusiarni oraz atencją loszek. Żyło mi się zajebiście, miałem dobrą Karynę 8/10 i srałem codziennie. Ciało wyrzeźbione w skale, na które pracowałem latami poświęcając każdą wolną chwilę na ciężkie treningi. Czułem dobrze. Po tym co mnie spotkało, nie mogę spojrzeć nikomu w oczy. Do obecnego #!$%@? sprowadził mnie jeden człowiek. Zacznę jednak od początku.

Pewnego marcowego ranka w środę jak zawsze byłem na siłowni. O tej porze nigdy nie ma ludzi, a ja wolałem ćwiczyć samotnie. Natarty oliwą wszedłem do świątyni Appolina i tam spotkałem jego Arcywielkość - Wojciecha Manna - znaną osobistość radiową i telewizyjną. Właśnie wyciskał ciężkie krople potu ze swego rubensowskiego ciała. Przywitałem go grzecznie, a on odpowiedział tym samym. Po krótkiej rozgrzewce położyłem się na ławeczce i przygotowywałem do wyciskania 120 kilo. Pan Wojciech podszedł spojrzał z szacunkiem, ocierając cottonowym ręczniczkiem pot z czoła. -Asekurować? spytał, kiwnąłem głową twierdząco, mimo że pomoc nie była mi potrzebna nie chciałem wyjść na gbura, jak się później okazało – niepotrzebnie. Pan Mann stanął nad moją głową i bacznie się przyglądał moim zmaganiom. Czułem się zaszczycony że tak znana osoba potrafi zejść do mnie - szarego człowieka. Raz, dwa, trzy mijały kolejne powtórzenia, a pan Mann dopingował mnie słowami otuchy. W czasie przerw opowiadał kawały i zabawne historyjki ze swego życia. Gadka nam się zajebiście kleiła, myślałem „spoko typek z tego Wojtka”. Mówił że chce zrzucić trochę zbędnego ciała i wreszcie dumnie zdjąć koszulkę na plaży. - Kochanego ciała nigdy za wiele. - zażartowałem, on odpowiedział szerokim przyjacielskim uśmiechem. Zdradliwa #!$%@?. Wtedy było mi go żal, bo kiedyś też byłem spasioną świnią, więc podrzuciłem mu kilka wskazówek. Czułem się zaszczycony mogąc pomóc takiej postaci jaką był dla mnie w tamtym czasie Wojciech Mann.

Przyszła ostatnia seria. Złapałem za sztangę i zacząłem ją powoli opuszczać ku klatce piersiowej. Wojciech chwycił za gryf z góry i przycisnął studwudziestokilowy ciężar w moją stronę. - Co ty #!$%@? człowieku? krzyknąłem, ale on naparł swoim cielskiem i przygniótł mnie potężną masą. Zaczął rechotać jak #!$%@?, krzyczał bala bala hula hula bala bala oj dana dana. Ja się #!$%@? duszę, a ten #!$%@? jakieś dzikie tańce. Jebnął piruet i klapnął swoim tłustym dupskiem na moją twarz, potem zacisnął zwieracz, jego pośladki zmiażdżyły moją głowę. Zesrałem się ze strachu, a ten wyje jak #!$%@?. Puścił sztangę i zaczął #!$%@?ć #!$%@?. Zrzuciłem z siebie ciężar i pobiegłem za szatańskim pomiotem. Przez swoją cielesność Wojciech był ślamazarnym ścierwem, dlatego w połowie sali zajechałem mu drogę. - Gdzie #!$%@?? - mówię. Mann uśmiechnął się zawadiacko, nie wytrzymiłem i #!$%@?łem mu gonga. Nie, nie #!$%@?łem, bo #!$%@? #!$%@? ze stójki w kuc, więc cios świsnął w powietrzu. #!$%@? Jabba wbił się głową w moje genitalia jak wbija się kij w bile (ATK:500 / DEF:0 / HURT: BARDZO/ FROZEN) . Wojciech szaleńczy śmiech i rzuca się na mnie powalając na ziemie. Przygnieciony jego potwornym cielskiem nie mogłem się ruszyć, a Mann zaczął ocierać się swoim nabrzmiałym ciałem jamistym o moje udo sapiąc przy tym jak #!$%@?. Poczułem że spuścił się w swoje dresiwo, bo ciepła ciecz zaczęła przesiąkać i sklejać włosy na moich nogach. Mann ryknął triumfalnie, próbowałem się wyrwać, ale ten tylko jebnął mi uspokajającego lepa na twarz. Potem sapnął, splunął mi na twarz i wyszedł melancholijnym krokiem, nucąc swoim magicznie brzmiącym basem Gudbaj Maj Law Gudbaj Beniza Rusosa tak jak to miał w swoim zwyczaju.

https://www.youtube.com/watch?v=7qpDFXPAyXA&feature=youtu.be&t=1m

#pasta #coolstory #miud #truestory
jamjest - Jako znana osobistość Świdnickich gimnazjonów, cieszyłem się ogromnym szacu...

źródło: comment_30MTJqvPeVVv487ouYq9KVr4bGto2op5.jpg

Pobierz
  • 4