Wpis z mikrobloga

Do tej pory byłem jedynym Polakiem w #pracbaza ( #uk #anglia here) i było elegancko. Ale jakiś miesiąc temu przyjęli dwóch polskich kierowców. Młodszy - Seba i starszy - Janusz. Żałuję że się przed nimi ujawniłem i zacząłem po Polsku z nimi nawijać.

Seba - przerwa, siedzimy w kantynie ja i około 7 Anglików (poważni ludzie, po 40, specjaliści, wykształceni itd.). Gadka - szmatka o piłce nożnej... aż tu nagle wjeżdża Seba i zaczyna do mnie gadke (drze morde z drugiego końca kantyny i przekrzykuje wszystkich) po polsku: #!$%@? stary ale sie #!$%@?łem w sobotę... ja #!$%@?...

Poziom żenady over 9000.

Janusz - przebił po prostu wszystko! Któregoś dnia w ubiegłym tygodniu musiałem zostać dłużej bo ekipy wymieniały opony w 16 ciężarówkach i musiałem im te ciężarówki podstawiać... no i stoimy z managerem i właścicielem firmy (obaj Anglicy) we trójkę i gadamy o nowych oponach że to "fuel saving" itd itd aż tu nagle podjeżdza do nas Janusz (po powrocie z trasy) swoją prywatną Xsarą Picasso w HDI-ku (zajechaną jak sandały Mojżesza) otwiera szybę i drze morde do mnie: #!$%@? TĄ ROBOTE!!! DAWAJ NA BROWAR!!!

#!$%@?ło mi żenadometr.

#unaswuk #coolstory #polacyzagranico
  • 26
@mamut_ok: samo gadanie po polsku to zaden problem przeciez, nie przesadzajmy. Co do kultury czy słownictwa, no cóż, na to nikt nie ma wpływu, różni są ludzie i ich poziomy. Dla niektórych #!$%@? jest tym samy co przecinek. Po prostu ignoruj to słownictwo (to nie znaczy - miej ich w dupie) ale bądź też stanowczy, typu "panowie #!$%@?, jak pracuję to ma byc spoko loko, rozumiemy się? "