Wpis z mikrobloga

#snilomisie że poszedłem z rana kawałek od domu po samochód. Na Saską Kępę.

Z tym, że na miejscu zastałem tylko silnik i kierownicę, taką od harleya. W sumie wyglądało to jak taka trochę większa kosiarka - obłe pudło przykrywało silnik, z jednego końca wystają niezależnie od siebie dwie rury rzeczonej kierownicy, pomiędzy tymi rurami są wszystkie trzy pedały, jakie zwykle w samochodzie są (chyba ze kogoś stać na automat).

No to się uwiesiłem rękami na tej kierownicy, nogi na pudło i jadę do domu bocznymi uliczkami. Nie pytajcie, jak operowałem biegami - nie było biegów, kierownica miała tylko hamulce. Może jechałem cały czas na jedynce. Nie pytajcie, jak operowałem tymi trzema pedałami, trzymając nogi na pudle nad nimi - wystarczyło od czasu do czasu nacisnąć gaz. No i nie pytajcie, jakim cudem jechałem, mając środek ciężkości wyraźnie poza podstawą - w końcu to sen był. Odrobinkę kontrolowany, bo wszystko przyśniło mi się w ciagu dwudziestu minut między budzikiem, a telefonem.

No dobra, dojechałem do domu. Tego, z którego wyprowadziliśmy się jakieś osiemnaście lat temu, ale to szczegół. Pytam żonę:

- Gdzie jest samochód?

- W Bielsku-Białej.

- Ale... Ja tam wszystko mam! Ubranie! Portfel!

(dociekliwych informuję, że bynajmniej nie śnił mi się przejazd przez Saską Kępę nago, ale w chwili rozmowy z żoną byłem już golusieńki)

- A nie, ubranie i portfel są w Jankach.

- No, bardzo mi to pomoże, jak ja teraz do pracy pojadę??? I czemu w ogóle odesłałaś ten samochód?

- No, bo byłam wczoraj u taty... Powiedziała Ci, żebyś mnie pytał?

- Kto mi powiedziała? Co. Z tym Twój tata wspólnego? - zapytałem, wybierając numer do szefa, żeby wziąć urlop na żądanie...

...i w tym momencie obudził mnie telefon, dzięki czemu mogłem to wszystko spisać :D

#warszawa #saskakepa i chyba #coolstory
  • 1